• Sklawin
    10.03.2015 08:18
    Oj panie redahtorku zanim coś napiszesz to wejdź na stronę rostec.ru
    Głupoty piszesz o jakiejs dominacji Indii w kosmosie. Może za 50-100 lat jak im Rosjanie pomogą. pozdrawiam
  • Tatrzański
    10.03.2015 13:01
    Pan redaktor powiela oficjalną rosyjską propagandę.

    Tak więc parę uzupełnień.
    Przy rosyjskim, a właściwie radzieckim programie rakietowym pracowali na początku, głównie niemieccy inżynierowie. W przeciwieństwie do Amerykanów, którzy nie ukrywali, że pracują dla niech Niemcy, Rosjanie prowadzili swoje programy w zamkniętych miastach (oficjalnie nieistniejących), a inżynierowie niemieccy traktowani byli, jako jeńcy wojenni i dla opinii publicznej pozostawali bezimienni.

    Amerykanie na początku przyjęli też inny cel, chodziło o zbudowanie samolotu kosmicznego (rozwijano pomysł inż. Sängera) i dopiero wyprzedzenie ich w wyścigu na orbitę przez ZSRR spowodowało, że wszelkie siły rzucono aby dogonić i w spektakularny sposób przegonić Rosjan, lądując na księżycu.

    Program ten zrealizowano klasycznymi rakietami odstawiając na jakiś czas samoloty kosmiczne w tło, choć stale i cierpliwie nad nimi pracowano i wreszcie w wystartowała wspaniała Columbia.

    Ach - mam nagranie tego startu transmitowanego przez Głos Ameryki, ze wszystkimi zakłóceniami, ale była radość, kiedy John Jung i Robert Crippen zameldowali, że są bezpieczni na orbicie… To wydawało się tak nierealne, tak odległe, że nie mogłem sobie wyobrazić, że moje dziecko 30 lat później, będzie mogło już nawet w ramach szkoły średniej, zrealizować projekt łączności z astronautami na stacji kosmicznej ISS i z nimi rozmawiać.

    Żaden księżycowy łazik rosyjski ani tym bardziej amerykański (bo ich nie było) nie rozbił się też podczas lądowania, a wykorzystanie przez Rosjan Lunochodów, było tylko maskowaniem niepowodzenia załogowych lotów na księżyc. Radzieckie rakiety księżycowe N1 zawiodły i nigdy nie udało im się pomyślnie wystartować. Podczas jednej z prób całkowicie zniszczona została wyrzutnia PU38. Szacuje się, że wtedy na Bajkonurze straciło życie ponad 70 osób. Seria nieudanych startów N1 w latach 1969 – 1972, spowodowała, że ZSRR zrezygnował z prób dostarczenia na powierzchni e księżyca kosmonauty. W rosyjskim programie tylko jedna osoba miała żądać na Księżycu. Niepowodzenie było utrzymywane w całkowiej tajemnicy przed opinią publiczną krajów demoludów. Ważąca 2735 ton N1, wynoszona była przez aż 30 (!!!) silników pierwszego stopnia, i to było przyczyną ciągłych kłopotów. W porównaniu, amerykański Saturn V w pierwszym stopniu posiadał jedynie 5, ale bardzo potężnych i technologicznie przewyższających rosyjskie silników.

    Niepowodzenie oficjalnie maskowano wyjaśnianiem, że ZSRR nigdy nie chciał ludzi na Księżycu. Postanowiono wykorzystać o opracowany dla N1 lądownik LK, zamieniając kabinę kosmonauty na człon powrotny próbnika gleby księżycowej(Łuna 16), a potem na platformie tej zamontowano łazika, opracowanego w Chimki pod Moskwą w fabryce Ławoczkina. W ten sposób Rosjanie zrealizowali program Łuna w ramach którego (Łuna 17 i 21) dostarczono zdalnie sterowane pojazdy Łunochod 1 i 2.


    Fieseler Fi 103, czyli słynny V1 nie był rakietą! To samosterujący samolot-pocisk napędzany silnikiem pulsacyjnym, pierwowzór współczesnych Tamahowk-ów. Wyrzucany był on z katapulty i aby lecieć do celu wykorzystywał napęd odrzutowy, ale utrzymywał się w powietrzu dzięki sile aerodynamicznej powstającej na powierzchniach nośnych – skrzydłach.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg