W ciągu miesięcy całkowicie się rozkłada, nie tworząc nawet mikrocząstek.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.
Głupoty piszesz o jakiejs dominacji Indii w kosmosie. Może za 50-100 lat jak im Rosjanie pomogą. pozdrawiam
Tak więc parę uzupełnień.
Przy rosyjskim, a właściwie radzieckim programie rakietowym pracowali na początku, głównie niemieccy inżynierowie. W przeciwieństwie do Amerykanów, którzy nie ukrywali, że pracują dla niech Niemcy, Rosjanie prowadzili swoje programy w zamkniętych miastach (oficjalnie nieistniejących), a inżynierowie niemieccy traktowani byli, jako jeńcy wojenni i dla opinii publicznej pozostawali bezimienni.
Amerykanie na początku przyjęli też inny cel, chodziło o zbudowanie samolotu kosmicznego (rozwijano pomysł inż. Sängera) i dopiero wyprzedzenie ich w wyścigu na orbitę przez ZSRR spowodowało, że wszelkie siły rzucono aby dogonić i w spektakularny sposób przegonić Rosjan, lądując na księżycu.
Program ten zrealizowano klasycznymi rakietami odstawiając na jakiś czas samoloty kosmiczne w tło, choć stale i cierpliwie nad nimi pracowano i wreszcie w wystartowała wspaniała Columbia.
Ach - mam nagranie tego startu transmitowanego przez Głos Ameryki, ze wszystkimi zakłóceniami, ale była radość, kiedy John Jung i Robert Crippen zameldowali, że są bezpieczni na orbicie… To wydawało się tak nierealne, tak odległe, że nie mogłem sobie wyobrazić, że moje dziecko 30 lat później, będzie mogło już nawet w ramach szkoły średniej, zrealizować projekt łączności z astronautami na stacji kosmicznej ISS i z nimi rozmawiać.
Żaden księżycowy łazik rosyjski ani tym bardziej amerykański (bo ich nie było) nie rozbił się też podczas lądowania, a wykorzystanie przez Rosjan Lunochodów, było tylko maskowaniem niepowodzenia załogowych lotów na księżyc. Radzieckie rakiety księżycowe N1 zawiodły i nigdy nie udało im się pomyślnie wystartować. Podczas jednej z prób całkowicie zniszczona została wyrzutnia PU38. Szacuje się, że wtedy na Bajkonurze straciło życie ponad 70 osób. Seria nieudanych startów N1 w latach 1969 – 1972, spowodowała, że ZSRR zrezygnował z prób dostarczenia na powierzchni e księżyca kosmonauty. W rosyjskim programie tylko jedna osoba miała żądać na Księżycu. Niepowodzenie było utrzymywane w całkowiej tajemnicy przed opinią publiczną krajów demoludów. Ważąca 2735 ton N1, wynoszona była przez aż 30 (!!!) silników pierwszego stopnia, i to było przyczyną ciągłych kłopotów. W porównaniu, amerykański Saturn V w pierwszym stopniu posiadał jedynie 5, ale bardzo potężnych i technologicznie przewyższających rosyjskie silników.
Niepowodzenie oficjalnie maskowano wyjaśnianiem, że ZSRR nigdy nie chciał ludzi na Księżycu. Postanowiono wykorzystać o opracowany dla N1 lądownik LK, zamieniając kabinę kosmonauty na człon powrotny próbnika gleby księżycowej(Łuna 16), a potem na platformie tej zamontowano łazika, opracowanego w Chimki pod Moskwą w fabryce Ławoczkina. W ten sposób Rosjanie zrealizowali program Łuna w ramach którego (Łuna 17 i 21) dostarczono zdalnie sterowane pojazdy Łunochod 1 i 2.
Fieseler Fi 103, czyli słynny V1 nie był rakietą! To samosterujący samolot-pocisk napędzany silnikiem pulsacyjnym, pierwowzór współczesnych Tamahowk-ów. Wyrzucany był on z katapulty i aby lecieć do celu wykorzystywał napęd odrzutowy, ale utrzymywał się w powietrzu dzięki sile aerodynamicznej powstającej na powierzchniach nośnych – skrzydłach.