Badania puszkowanych łososi pomogły ocenić zmiany stanu mórz w ciągu 40 lat
A potem zdziwienie że coraz częściej pojawiają się zdrowotne problemy.
Splątane znaczy jakoś połączone niezależnie od dzielącej je odległości.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.
Osoby o skłonnościach homoseksualnych też mogą być częścią Kościoła. To sam akt homoseksualny jest grzechem, a nie skłonność. Jest grzechem, bo kłóci się z ludzką naturą. Anatomia nam pokazuje, że tylko mężczyzna i kobieta pasują do siebie. Inne konfiguracje wiążą się z wyrządzeniem szkody partnerowi. Miłość nie wyrządza szkody bliźniemu. Tylko mężczyzna i kobieta razem mogą być odbiciem stwórczej mocy Boga. Gdzieś w głowach ludzi utarło się myślenie, że homoseksualizm jest wrodzony, ale nie ma na to dowodów naukowych, a nawet badania sugerują, że to czynniki środowiskowe za to odpowiadają. Czy ktoś przeprowadzi eksperyment pozwalający jednoznacznie stwierdzić, że geny nie mają zupełnie wpływu na bycie LGBT (kwestia doboru metody badawczej może być problematyczna), tego nie wiem. Niemniej Kościół nie może zaakceptować czynów homoseksualnych, jako sprzecznych z zamysłem Boga. Ale pamiętaj, że Kościół dalej będzie zabiegał o Osoby o takich skłonnościach. Będzie się starał im pomóc. Tylko, że nie da się zacząć pomagać, jeśli nie wskaże się problemu. To tak, jakby ktoś nie chciał iść do dentysty, bo jeszcze się dowie, że ma próchnicę. A próchnica nie zniknie, jeśli się nie zacznie jej leczyć. Można wypierać problem, ale to nic nie pomoże.
Także teraz chyba widzisz, że to co robi Kościół nie jest brakiem miłości. Miłość leczy, choć to czasami boli :( Jeśli masz jakieś pytania, to jestem otwarta na rozmowę :)
To jest poodobnie z tematem uchodźców. Czy ktokolwiek tutaj zainteresował się jaka jest dokładnie historia i sytuacja takich osób? czy tylko wykrzykujemy, że oni muszą być źli, bo są przecież inni. To jest właśnie ta ignorancja, o której mówię. Bo ja naprawdę doskonale rozumiem, że można się czegoś bać, a nawet że można być przeciw czemuś, ale język, który jest bardzo często, również tutaj, przy okazji tego tematu poruszany, jest pelny nienawiści i pogardy. To jest ten kościół (ponoć) pełen miłości??
Jestem bardzo rozczarowany kościołem oraz tym portalem, myślę, że już czas dla mnie pożegnać się i z jednym i z drugim.
"Anatomia nam pokazuje, że tylko mężczyzna i kobieta pasują do siebie. Inne konfiguracje wiążą się z wyrządzeniem szkody partnerowi."
A na jakiej podstawie dokładnie tak uważasz? Ile znasz osób w związkach homoseksualnych, które sobie rzekomo tę krzywdę wyrządzają i na czym ta krzywda miałaby dokładnie polegać? Znam osoby, które od lat żyją w związkach homoseksualnych i nigdy nie były szczęśliwsze. To właśnie wsparcie i miłość partnera daje im siłę do przezwyciężenia pogardy, z jaką kościół się do nich odnosi. I uważasz, że powinniśmy ich rozdzielić i wmówić im, że lepiej dla nich będzie, jeśli zostaną sami? Bo tak chce tego kościół?
"To tak, jakby ktoś nie chciał iść do dentysty, bo jeszcze się dowie, że ma próchnicę. A próchnica nie zniknie, jeśli się nie zacznie jej leczyć. Można wypierać problem, ale to nic nie pomoże."
Oczywiście zgadzam się z tym. Tylko spójrzmy co się potencjalnie stanie, jeśli nie będziemy leczyć próchnicy, wiadomo, zęby zaczną się psuć. A co się stanie, jeśli przestaniemy piętnować homoseksualizm, nazywać go grzechem i pozwolimy ludziom kochać osoby, który chcą kochać i które chcą być przez nie kochane, niezależnie od płci? Ludzie ci będą wtedy w związkach ze sobą, szczęśliwsi, bo przed nikim nie będą musieli się ukrywać, ani usprawiedliwiać i ciągle walczyć o swoje prawa i udowadniać, ze też są ludźmi. A jaki negatywny wpływ będzie to miało na osoby heteroseksualne? Bo tego tak wiele osób się tutaj boi. Rozpadną się nagle wszystkie heteroseksualne małżeństwa? Wszystkie dzieci nagle zaczną być homoseksualne? W jaki sposób miałoby to nastąpić? Powiedzenie dziecku "Bycie osobą homoseksualną jest ok" nie może mieć żadnego wpływu na orientację dziecka. Ale jeśli się okaże, że takie przesłanie trafi do dziecka homoseksualnego, wtedy zrozumie ono od początku swojego życia, że nie musi się niczego bać, bo nie jest z nim nic złego. I tyle. Żadnych minusów.
"Gdzieś w głowach ludzi utarło się myślenie, że homoseksualizm jest wrodzony, ale nie ma na to dowodów naukowych, a nawet badania sugerują, że to czynniki środowiskowe za to odpowiadają."
Jeśli mogę, to coś ci poradzę: po prostu zapytaj się osób homoseksualnych, jak to u nich było. Ja ci mogę powiedzieć, że od zawsze byłem homoseksualny. Już jako dziecko było to dla mnie jasne. I wszystkie osoby homoseksualne, które znam, miały dokladnie tak samo. Nikt nam nie wmawiał w dzieciństwie, że mamy być homoseksualni, nikt nas nie wykorzystał, nikt nas nie bił. A badań naukowych jest na to mnóstwo. I ja, jako osoba, której bezpośrednio to dotyczy, całkowicie się pod nimi podpisuję.
" Niemniej Kościół nie może zaakceptować czynów homoseksualnych, jako sprzecznych z zamysłem Boga."
No i tym zdaniem przekonałaś mnie do tego, że kościół to nie jest miejsce dla osób homoseksualnych.
Ja kiedy byłam młodsza buntowałam się, że Kościół odrzuca seks pozamałżeński. Uważałam, że przyjemność jest najwyższym prawem i byłam gotowa po nią iść za cenę życia wiecznego (doczesność za wieczność to kiepska wymiana, swoją droga). Jednak powoli zaczęło się to zmieniać, między innymi za sprawą artykułów o teologii ciała. Uderzające jest piękno tego, co Pan dla nas przeznaczył. Stworzył człowieka mężczyzną i niewiastą, wpisał w nasze istnienie pewną celowość, chce abyśmy byli jego odbiciem i abyśmy kochali. Płodność jak już mówiłam odzwierciedla stwórczą moc Boga i nasze ciała są do tego dostosowane. Patrząc na nie możemy w pewnym stopniu tę celowość poznać, jako stworzenia rozumne. On i ona dając się sobie nawzajem w darze z miłości są obciem Miłości, jaką darzą się Osoby Trójcy Swiętej. Gdy pojawiają się dzieci, jest jeszcze więcej miłości na świecie, sa kolejne osoby, które można kochać. Teraz nie patrzę już na ciało jako żródło chwilowej przyjemości, ale jako narzędzie miłości. Mam dość obecnej kultury odzierania płociowości z sacrum i chcę żyć w czystości do ślubu, aby być jeszcze piękniejszym darem dla małżonka. (Za co też można zostać zhejtowaną i dostawałam nieprzyjemne wiadomości na Facebooku od ludzi których nie znam. Wystarczy mieć wśród polubień Ruch Czystych Serc i ładnie wyglądać. Tragedia z tym internetem)
Nie muszę też szukać we współżyciu zaspokojenia potrzeby bliskości czy akceptacji. Nieraz mówi się o nastolatkach, których matka/ojciec pije i się nie interesuje, a potem nagle ciąża nie wiadomo skąd. Gdy czasem potrzebuję ciepła, cieszę się, że mogę się przytulić do osoby tej samej płci i nie ma to żadnych podtekstów. I nie wiem jak jest z tym u gejów, ale ja bardzo się cieszę, że w osoby tej samej płci widzę po prostu przyjaciół. Nie jest też tak, że przez dobre relacje z dziewczynami nie czuję potrzeby związania się z mężczyzną. No, nie umiem do końca tego wyjaśnić. W każdym razie wydaje mi się, że człowiek potrzebuje różnych rodzajów miłości i wtedy mu dobrze się żyje. Zwłaszcza jeśli Bóg jest pierwszą miłością człowieka i uzdalnia go do patrzenia na innych ludzi, tak jak nasz Pan patrzy. Wtedy człowiek umie się ofiarować, służyć i znosić cierpienia, jak Jezus. On dla nas opuścił "śliczne niebo" jak śpiewamy w kolędzie, musiał uciec do Egiptu przed Herodem, znosił pogardę bo był z Nazaretu (w końcu to dziura w Galilei), znosił trudy i ubóstwo, jak mówił nie miał gdzie głowy oprzeć (Łk 9, 58), uzdrawiał ludzi, a na koniec poszedł na śmierć za nas. Czy jest większa Miłość?
Jeszcze dygresja. Mówiąc o krzywdzeniu poprzez współżycie z osobą tej samej płci, miałam na myśli kwestie zdrowotne. Ciało kobiety jest dostosowane do przyjęcia ciała mężczyzny. Ciało mężczyzny nie jest i (o ile dobrze znam Wasze zwyczaje) jesteście bardziej narażeni na kontakt z czynnikami chorobotwórczymi oraz uszkodzenia tkanek.. no wiesz których.
Jeden z portali katolickich aleteia.org organizował akcję "Jezus nie hejtował", żeby ludzie się nie obrzucali błotem. Mnie to troszkę pociesza, mam nadzieję że Ciebie też :)
Chyba będę o Tobie jeszcze długo myśleć, bo ta rozmowa wymagała myślenia :) Pozdrawiam
Powstaje proste pytanie czy oprócz oburzenia potrafimy my sami, katolicy przygotować edukacje seksualną w sposób nowoczesny, zawierający nauczanie Kościoła. Tak aby skończyć z mitem Kościoła zakazów i nakazów i pokazać piękno (choć czasami trudne) życia katolicką moralnością.
Sprawdź może tzw. skuteczność (naukowo opracowaną) różnych metod NPRu w porównaniu choćby do prezerwatywy.