Zabiegi medyczne wykonywane przez specjalistę w szpitalu na pacjencie w odległym i niedostępnym terenie, a nawet w kosmosie - to nie science fiction, ale efekt rozwoju robotyki medycznej. Była o tym mowa na X Międzynarodowej Konferencji Roboty Medyczne w Zabrzu.
W piątkowej konferencji uczestniczyli eksperci z Polski i zagranicy. Jedyny polski kosmonauta gen. Mirosław Hermaszewski ocenił, że nietrudno sobie wyobrazić sytuację, kiedy kosmonauta w kosmosie potrzebuje zabiegu medycznego i że z pewnością będą one kiedyś przeprowadzane.
"Po dynamicznym rozwoju teleinformacji kolejnym etapem jest «teleakcja», «teledziałanie». To nie musi być kosmos, ale np. miasteczko z 10 tys. mieszkańców, odległe o 1000 km od najbliższego szpitala" - powiedział PAP realizator polskiego projektu robota kardiochirurgicznego Robin Heart dr Zbigniew Nawrat z Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii w Zabrzu.
O takich możliwościach mówił też podczas zabrzańskiej konferencji Mehran Anvari z Kanady - słynny innowacyjny chirurg, który przeprowadził pierwszą teleoperację między dwoma szpitalami i uczestniczył w oryginalnych projektach testujących możliwość operacji w warunkach statków kosmicznych i statków podwodnych.
Podczas konferencji prof. Kaspar Althoefer z Kings College w Londynie omówił kierowany przez siebie międzynarodowy projekt Stiff - Flop, którego uczestnikiem jest m.in. Fundacja Rozwoju Kardiochirurgii. Projekt zakłada stworzenie inteligentnego, elastycznego manipulatora chirurgicznego, o zmiennej, kontrolowanej sztywności i geometrii.
Jak mówią naukowcy, ramię to ma mieć cechy macki ośmiornicy - być na tyle elastyczne i rozciągliwe, by podczas operacji laparoskopowych omijać zdrowe tkanki bez uszkodzeń.
Projekt powstaje siłami dwunastu zespołów z siedmiu krajów w ramach 7. Programu Ramowego Unii Europejskiej. Koszt realizacji tego projektu to ponad 7 mln euro.
Badania puszkowanych łososi pomogły ocenić zmiany stanu mórz w ciągu 40 lat
A potem zdziwienie że coraz częściej pojawiają się zdrowotne problemy.
Splątane znaczy jakoś połączone niezależnie od dzielącej je odległości.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.