Chirurgia bariatryczna

Chirurgia bariatryczna jest najskuteczniejszą metodą leczenia otyłości i jej powikłań, w tym cukrzycy typu 2 i nadciśnienia. Prowadzi też do zmniejszenia wydatków państwa na ochronę zdrowia. Jednak w Polsce wciąż stosuje się ją za rzadko - oceniają eksperci.

O tym jak zwiększyć dostęp polskich pacjentów do tej skutecznej metody leczenia otyłości i jej powikłań rozmawiali na niedawnym posiedzeniu senackiej komisji zdrowia lekarze różnych specjalności (chirurdzy, diabetolodzy, hipertensjolodzy, interniści), senatorowie, pacjenci oraz przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia (MZ) i Narodowego Funduszu Zdrowia (NFZ).

Chirurgia bariatryczna, czyli operacyjne leczenie otyłości, polega na zastosowaniu metod, których celem jest ograniczenie przyjmowania jedzenia (przez operacje zmniejszenia pojemności żołądka) lub/i wyłączenie części układu pokarmowego z procesu wchłaniania i przyswajania pokarmów (np. wycinanie części żołądka i skracanie drogi dla pokarmu przez jelita).

Jak powiedział na posiedzeniu komisji prof. Mariusz Wyleżoł, przewodniczący Sekcji Chirurgii Metabolicznej i Bariatrycznej Towarzystwa Chirurgów Polskich, obecnie w Polsce przeprowadza się rocznie ok. 1,5 tys. operacji bariatrycznych, natomiast wskazania do tej metody leczenia ma 1,5 mln Polaków z otyłością patologiczną.

"Z powodu niewłaściwego ich leczenia co roku tracimy w naszym kraju 5 tys. osób. Nie słyszy się o nich w mediach, bo ci chorzy nie wychodzą z domów. W razie nagłego wypadku nie mają nawet szans na ratunek, bo nosze w karetce pogotowia są przystosowane dla pacjentów ważących do 135 kg, więc nie można ich użyć dla osoby, która waży 150 kg i więcej" - zaznaczył specjalista.

Z danych przytoczonych przez prof. Edwarda Stanowskiego z Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie, u 80-90 proc. tych pacjentów chirurgia bariatryczna daje trwały ubytek masy ciała, podczas gdy leczenie zachowawcze, tj. przy pomocy diety i zmiany stylu życia, odnosi skutek tylko u 5 proc. chorych.

Dlatego, chirurdzy bariatrzy chcą dążyć do tego, by co roku operacje te można było wykonywać u 10-15 tys. pacjentów z otyłością olbrzymią. Jak podkreślali w Senacie, są one nie tylko najskuteczniejsze w leczeniu otyłości, ale w perspektywie kilku lat mogą zmniejszyć wydatki państwa przeznaczane na opiekę medyczną. Wynika to z faktu, że otyłość znacznie zwiększa ryzyko wystąpienia innych przewlekłych schorzeń, w tym metabolicznych, jak cukrzyca typu 2, nadciśnienie tętnicze, zbyt wysoki poziom cholesterolu i trójglicerydów (hiperlipidemia), zaznaczył prof. Rafał Paluszkiewicz z Kliniki Chirurgii Ogólnej Transplantacyjnej i Wątroby Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Koszt leczenia tych powikłań otyłości jest bardzo duży. Z danych amerykańskich, które zaprezentował specjalista wynika, że leczenie pacjenta z otyłością jest o 42 proc. droższe niż leczenie osoby o prawidłowej masie ciała.

Analizy prowadzone w USA wskazują, że już w drugim roku po operacji bariatrycznej wykonanej u pacjenta z BMI 35 i cukrzycą wydatki na jego leczenie spadają o 34 proc., a w trzecim roku - o 70 proc. Potwierdzają to również dane europejskie, zaznaczył prof. Paluszkiewicz.

Dzieje się tak, ponieważ chirurgia bariatryczna jest jedyną metodą terapii, która nie tylko trwale zmniejsza masę ciała i o 29 proc. redukuje ryzyko zgonu, ale też może wyleczyć osoby otyłe z cukrzycy, nadciśnienia tętniczego i innych zaburzeń, wyjaśnił hipertensjolog prof. Zbigniew Gaciong z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Według prof. Wiesława Tarnowskiego z Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Warszawie, z wieloletnich obserwacji wynika, że cukrzyca ustępuje u 85 proc. pacjentów, którzy cierpieli na nią przed operacją. Chorzy ci nie wymagają zatem stosowania doustnych leków przeciwcukrzycowych czy insuliny.

Dlatego Międzynarodowa Federacja Diabetologiczna (IDF) stoi na stanowisku, że u pacjentów z BMI powyżej 40 i cukrzycą typu 2 leczenie bariatryczne powinno być przeprowadzone jeszcze przed włączeniem insuliny, przypomniał prof. Wyleżoł.

Specjaliści ocenili, że chirurgia bariatryczna jest w Polsce stosowana zbyt rzadko z kilku przyczyn.

Po pierwsze, niewielką wiedzę na temat wskazań do chirurgicznego leczenia otyłości mają sami lekarze, dlatego nie kierują na nie pacjentów. Jak przypomniał prof. Wyleżoł, badanie przeprowadzone przed dwoma laty wśród lekarzy rodzinnych wykazał, że znało je tylko 10 proc. ankietowanych.

Inną kwestią jest niedostateczna wycena procedur bariatrycznych przez Narodowy Fundusz Zdrowia.

Zastępca przewodniczącego senackiej komisji zdrowia Stanisław Gogacz (PiS) zwrócił, uwagę, że jeżeli NFZ nie wydzieli i nie zakontraktuje operacji bariatrycznych osobno wśród innych procedur chirurgicznych to zawsze będą one traktowanej mniej priorytetowo niż np. operacje ratujące życie.

"Gdy na jednym łóżku leży pacjent z rakiem jelita grubego, a na drugim pacjent z otyłością olbrzymią to niewątpliwie zdecydujemy się na to, żeby operować tego pierwszego. Ale może się okazać, że w związku z większym ryzykiem nowotworów złośliwych u chorych z otyłością ten drugi pacjent już niedługo będzie również wymagał operacji wycięcia nowotworu" - tłumaczył prof. Wyleżoł.

Zdaniem chirurga i senatora Waldemara Kraski (PiS), skoro po operacji bariatrycznej 85 proc. pacjentów można wyleczyć z cukrzycy, a 70 proc. z nadciśnienia tętniczego, korzyści ekonomiczne tej terapii są oczywiste. Lepsze refundowanie bariatrii powinno się opłacać NFZ, gdyż pozwoliłoby zaoszczędzić na wydatkach na leki.

Jak poinformował obecny na posiedzeniu Leszek Szalak, zastępca dyrektora Departamentu Świadczeń Opieki Zdrowotnej NFZ, Fundusz "jest obecnie na etapie ogólnej zmiany zasad wyceny wszystkich świadczeń". Dodał, że będzie to dotyczyło również świadczeń z zakresu chirurgii bariatrycznej.

Wiceminister zdrowia Igor Radziewicz-Winnicki zaoferował z kolei, że w ciągu trzech tygodni może spotkać się z ekspertami i przedstawicielami NFZ, aby omówić propozycje zmian w tym zakresie.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg