Fragment gigantycznego posągu Minerwy znaleźli archeolodzy w krainie Salento na południu Włoch. Zdaniem ekspertów wszystko wskazuje na to, że to tam, w miejscowości Castro w Apulii, stała wielka świątynia Minerwy, o której pisał Wergiliusz w "Eneidzie".
Korpus wielkiej figury, pochodzącej prawdopodobnie z IV lub III wieku przed naszą erą, znaleziono zaledwie 3 metry pod ziemią w samym centrum miasteczka podczas prac archeologicznych, prowadzonych przez badaczy z uniwersytetu w Apulii.
Odkrycie to dało podstawę do tezy o tym, że figura kobiety w krótkiej, udrapowanej szacie, pozbawiona głowy i kończyn wskazuje lokalizację świątyni Minerwy, opisanej w słynnym poemacie o bohaterze wojny trojańskiej, Eneaszu.
Według Wergiliusza Eneasz, znany z mitologii greckiej i rzymskiej, po upadku Troi i tułaczce dotarł na ląd koło "twierdzy ze świątynią Minerwy", bogini sztuk i rzemiosła. To by zaś znaczyło, że znajdowała się ona być może w prastarym miasteczku Castro koło Lecce, dawnej rzymskiej kolonii, które nosiło zresztą nazwę Castrum Minervae.
Pewne wątpliwości, zauważa się, budzi krótkie odzienie, które zdaniem części znawców może wskazywać, że jest to Artemida, znana z greckiej mitologii bogini łowów, zwierząt i lasów.
Okaleczony posąg jest w bardzo dobrym stanie, zachowały się na nim nawet ślady czerwieni purpurowej. Zlokalizowano go obok bloków kamiennych, przypominających podstawę dużej struktury.
Naukowcy znaleźli też dwa fragmenty ręki i mają wręcz pewność, że odkryją dalsze brakujące fragmenty posągu. Cała rzeźba miała, jak się przypuszcza, około 4 metrów wysokości.
Media podkreślają, że to nadzwyczajne odkrycie może definitywnie rozstrzygnąć spór, gdzie znajdowała się uwieczniona przez Wergiliusza świątynia. Takie same "zasługi" przypisuje sobie pobliska miejscowość Porto Badisco, która twierdzi, że to tam czczono Minerwę.
Badania puszkowanych łososi pomogły ocenić zmiany stanu mórz w ciągu 40 lat
A potem zdziwienie że coraz częściej pojawiają się zdrowotne problemy.
Splątane znaczy jakoś połączone niezależnie od dzielącej je odległości.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.