Problem nosa

Jak to jest, że nie widzimy swojego nosa?

Gdy zamkniemy jedno oko, tym drugim, otwartym, nos widać całkiem dobrze. Ale gdy dwoje oczu jest otwartych – nosa nie widać.

Nos jest doskonale widoczny dla oczu, ale jako że stanowi stały element w polu widzenia, mózg po prostu wymazuje jego obraz. No bo po co analizować non stop to samo? To genialna cecha naszego mózgu, który „wycisza” bodźce występujące w sposób ciągły. Wchodząc do pomieszczenia, w którym śmierdzi, czujemy dyskomfort, ale będąc w nim dłużej, przestajemy czuć nieprzyjemny zapach. Mózg odpuszcza, bo ciągła analiza tego samego jest nieracjonalna. To marnowanie energii. Mieszkając przy ruchliwym skrzyżowaniu, po jakimś czasie nie słyszymy hałasu. Wchodząc do zimnej wody, czujemy zimno tylko na początku, po zanurzeniu całego ciała przestaje nam ono przeszkadzać.

Najtrudniej nam dostrzec to, co cały czas nas otacza. Najtrudniej nam to docenić. Czy oddychając, zastanawiamy się nad procesami oddechowymi? Zaczynamy o nich myśleć dopiero w zatłoczonym autobusie, gdy „zabraknie powietrza” i „nie ma czym oddychać”. Czy zastanawiamy się nad produkcją prądu elektrycznego? Tak, ale tylko wtedy, gdy z powodu awarii wyłączy się telewizor, komputer albo (oj, to bardzo boli) w środku zimy przestanie działać piec centralnego ogrzewania. A nad dostępem do edukacji? Myślimy w sklepie o racjonalnym kupowaniu jedzenia? Nieczęsto. Przecież jest tanie i można je kupić wszędzie. Czy myślimy o osobach, które są blisko nas? Tak. Jak zachorują. Albo jeszcze później. W czasie stypy.

A teraz wyobraźmy sobie, że prądu zabraknie nie z powodu chwilowej awarii. Wyobraźmy sobie, że zabraknie go na zawsze. Taki scenariusz wcale nie jest mało prawdopodobny. A co by się stało, gdyby zabrakło świeżego powietrza? W niektórych miastach już go brakuje. Nie szanujemy zasobów, nie myślimy o ich racjonalnym wykorzystaniu. Nie doceniamy tego, co mamy. Dlaczego? Po prostu nie myślimy o rzeczach, do których się przyzwyczailiśmy.

I pomyśleć, że chciałem pisać o pszczołach. Te giną na potęgę i nie do końca wiadomo dlaczego. Ale czy my się tym martwimy? Nie, bo co nas tam obchodzą pszczoły. Były, są i zawsze będą. Otóż nie, w przyszłości może ich nie być. Kto wtedy będzie zapylał rośliny? Te bez zapylenia nie wydadzą owoców. Może tak jak w niektórych rejonach Chin rośliny będziemy zapylali sami, ręcznie, pędzelkami? Przeczytałem, że naukowcy z Lublina znaleźli sposób na to, by śmiertelność pszczół ograniczyć. Obiecuję, że w niebawem napiszę o tym więcej.

Prąd, czyste powietrze, jedzenie, edukacja, pszczoły czy nasi bliscy. Ta lista mogłaby być naprawdę bardzo długa. To paradoks, bo choć nosa nie widzimy, czasami nie dostrzegamy niczego, co znajduje się dalej niż jego czubek. Zamiast docenić, nie zauważamy rzeczy, które nas otaczają. Ale gdy znikną, zaczną się prawdziwe kłopoty.

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| NAUKA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg