Wulkan Eyjafjoell na Islandii wciąż wyrzuca w niebo chmurę pyłu i nic nie wskazuje na słabnięcie jego aktywności.
Rzeczniczka Instytutu Meteorologicznego w Reykjaviku powiedziała we wtorek, że chmura osiąga wysokość pięciu kilometrów i przesuwa się w kierunku południowo-wschodnim nad kontynent europejski.
Meteorolodzy nie wykluczają, że w ciągu kilku najbliższych dni pył wulkaniczny może komplikować sytuację nad północnymi regionami Wielkiej Brytanii.
Pocieszającą wiadomością dla linii lotniczych jest to, że koncentracja pyłu wulkanicznego w powietrzu jest mniejsza niż przed dwoma tygodniami.
Pojawiło się jednak nowe zagrożenie. Jak informuje Instytut Meteorologiczny w Reykjaviku, coraz więcej wody z topniejącego lodowca, pod którym znajduje się wulkan, miesza się z lawą, co powoduje powstawanie dodatkowych ilości popiołu i pyłu. Dwaj pracownicy instytutu, którzy pobierali próbki na lodowcu, zatruło się wulkanicznymi wyziewami, na szczęście niegroźnie.
W ciągu miesięcy całkowicie się rozkłada, nie tworząc nawet mikrocząstek.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.