Mamy w Polsce wulkany. Co prawda ostatni raz dymiły jakieś 20 milionów lat temu, ale ślady ich aktywności są ciągle imponujące.
Z zastygłej lawy powstały Trasa Łazienkowska, Pałac Kultury, a nawet warszawskie metro. Niemożliwe? Zapraszam na wędrówkę szlakiem wygasłych wulkanów. Stoimy u podnóża Wilczej Góry, zwanej też Wilkołakiem, gdzie na początku XX wieku powstał kamieniołom.
Działalność człowieka obnażyła ściany skalne, odsłaniając bazalt, czyli zastygłą lawę. To właśnie tutejszego bazaltu używano na wielkich warszawskich budowach. Pod wierzchołkiem góry dostrzegamy miejsce, z którego słupy utworzone przez lawę rozchodzą się koncentrycznie. To róża bazaltowa – niezwykle rzadki układ wulkanicznych skał.
Ziemia jak jajko
– Ziemia jest jak surowe jajko, tyle że gorące – tłumaczy Andrzej Paczos, geograf, przewodnik, specjalista geomorfologii. – Z wierzchu otacza ją cienka skorupka, na której utrzymuje się życie. W środku wszystko buzuje. Skorupka jest poddawana naciskom i czasami pęka. W okolicach tych pęknięć tworzą się obszary zwiększonej wulkanicznej aktywności.
W Polsce ślady takiej aktywności możemy dostrzec w trzech rejonach: na Dolnym Śląsku, w Pieninach i okolicach Krakowa. Najwięcej jest ich w Sudetach, a konkretnie – w Górach i na Pogórzu Kaczawskim, gdzie właśnie zawitaliśmy.
Przed wjazdem do Złotoryi przywitała nas tabliczka: „Kraina Wygasłych Wulkanów”, choć to, co oglądamy, jest zaledwie resztką wypełnienia wulkanicznego komina, tzw. nekiem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Badania puszkowanych łososi pomogły ocenić zmiany stanu mórz w ciągu 40 lat
A potem zdziwienie że coraz częściej pojawiają się zdrowotne problemy.
Splątane znaczy jakoś połączone niezależnie od dzielącej je odległości.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.