Chciałbym odnieść się do artykułu Przemysława Kucharczaka „Skąd biorą się sadzonki?”. Chodzi mi o dwie sprawy: stwierdzenia, że „drzewo i tak by zginęło, bo jest chore” oraz monitoringu na leśnych ścieżkach.
Kocham przyrodę, dlatego zaniepokoiły mnie te słowa o drzewach. Drzewo ginie ponieważ jest chore, ale chore z punktu widzenia gospodarczego. Wartość drzewa, a może raczej lasu jako całości zbiorowiska roślin i zwierząt, to nie tylko zielony buk, dąb czy świerk. Paradoksalnie w martwym drzewie jest znacznie więcej życia niż w drzewie żywym.
Jest tam wiele cennych mikroorganizmów, począwszy od grzybów, mchów, porostów, owadów zajmujących się procesem tworzenia próchnicy, a zakończywszy na ptakach, które mogą znaleźć wiele dogodnych dziupli do gniazdowania właśnie w martwym drzewie. To decyduje o bioróżnorodności lasu jako zbiorowiska zależnych od siebie organizmów i wielkiego cudu, który został nam dany od Stwórcy.
A teraz o monitoringu. Jako mieszkaniec Bielska-Białej bardzo często wędruję po Beskidach. W ostatnią sobotę byłem z córką na pobliskiej Błatniej. Przejeżdżała obok nas grupa 8 ludzi na motocyklach krosowych, oczywiście ani jeden z nich nie miał tablicy rejestracyjnej... W jaki sposób miałby pomóc nam ten monitoring, skoro uczestnicy tego procederu doskonale wiedzą, że łamią prawo i są odpowiednio przygotowani od tego, by ich nie rozpoznać?
Jeśli huk zbliżających się maszyn wystraszył moją pięcioletnią córkę, co dopiero czują bezbronne zwierzęta? Zimą z kolei najczęściej spotykam skutery śnieżne, bezkarnie przemierzające nawet rezerwaty leśne. To bardzo boli, że brakuje strażników leśnych, którzy mieliby sprzęt, pozwalający na ich łapanie i wymierzanie kar.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W ciągu miesięcy całkowicie się rozkłada, nie tworząc nawet mikrocząstek.
Badacze kolejny raz obalili wyniki uzyskane pod koniec lat 80. metodą radiowęglową.
Plamy krwi na Całunie zachowują czerwoną barwę. Naukowcy podjęli próbę wyjaśnienia tego fenomenu.