Ale, niestety, czasem się myli.
Naukowcy opracowali miotacz gazu, obsługiwany przez sztuczną inteligencję, który może zniechęcać niedźwiedzie do obecności na określonym obszarze. Informują o tym w serwisie Arxiv, elektronicznym archiwum naukowych preprintów.
Tam, gdzie obok siebie żyją ludzie i duże drapieżniki, dochodzi do różnego rodzaju konfliktów, które mogą oznaczać zagrożenie dla ludzi lub zwierząt gospodarskich. Ale to zwykle dla drapieżnika kończą się fatalnie: dzikie zwierzę, które dopuszcza się ataków, jest zwykle odstrzelone - nawet, jeśli do wspomnianych sytuacji dochodzi często przez lekkomyślność lub zaniedbanie ludzi.
Problemy mogą wynikać m.in. w związku z obecnością niedźwiedzi, na przykład tybetańskich (Ursus arctos pruinosus). Zwierzęta te mogą podchodzić zbyt blisko ludzi i terenów zabudowanych. Niewykluczone, że do takich zachowań zmuszają je zmiany klimatyczne. Na Wyżynie Tybetańskiej stanowi to istotny i nasilający się problem - dochodzi do niszczenia mienia, giną zwierzęta gospodarskie, niedźwiedzie, a czasami także ludzie.
Naukowcy opracowali rozwiązanie, które może zapobiegać bliskim spotkaniom z drapieżnikami. Jest to sterowana przez AI maszyna, która identyfikuje niedźwiedzie i spryskuje je uzyskaną z papryczek chili kapsaicyną. Zdaniem autorów wynalazku może ona zmniejszyć liczbę niebezpiecznych konfrontacji z ludźmi. Zastosowana do spryskiwania niedźwiedzi mieszanka zawiera 5 proc. kapsaicyny, substancji, która odpowiada za palący smak papryczek chili, oraz do 2 proc. mentolu. Kontakt z tym roztworem jest dla zwierząt nieprzyjemny, ale bezpieczny.
Rozwiązanie opracował zespół Pengyu Chena z Uniwersytetu Wuhan w Chinach.
Zastosowany model sztucznej inteligencji został wyszkolony w oparciu o ponad 1000 zdjęć jaków, antylop, ludzi - oraz ponad 600 niedźwiedzi. W założeniu gazu należało używać tylko w przypadku niedźwiedzi.
Kolejnym krokiem było zaprojektowanie urządzenia wyposażonego w miotacz gazu, kamerę, mały komputer do obsługi modelu sztucznej inteligencji, jednowatowy panel słoneczny oraz litowy akumulator o pojemności 11 000 miliamperogodzin, wystarczający na 30 dni funkcjonowania. Po aktywacji przez komputer sprej może pacyfikować niedźwiedzie z odległości do 13 metrów. Koszt urządzenia to około 65 dolarów.
Jak wykazały testy, w 91,4 proc. przypadków, gdy maszyna zidentyfikowała niedźwiedzia, był to rzeczywiście niedźwiedź; inaczej licząc, gdy niedźwiedź był obecny, w 93,6 proc. przypadków maszyna go zidentyfikowała. Prawdopodobieństwo, że przypadkowo spryskany zostanie człowiek, który wszedł w zasięg urządzenia, wyniosło 1,8 proc. Zdaniem autorów dodanie czujników podczerwieni lub czujników akustycznych mogłoby poprawić dokładność modelu (choć znane są przypadki postrzelenia przez myśliwych czołgających się i chrumkających osób, które udawały dzika).
Wypowiadający się w mediach wynalazcy zaznaczają, że choć traktowanie niedźwiedzi gazem rzeczywiście może je zniechęcać, są to zwierzęta inteligentne - zapewne nauczą się omijać tego rodzaju pułapki i dalej będą odwiedzać domy czy wysypiska śmieci. Na przykład w USA niedźwiedzie nauczyły się trzymać z dala od umundurowanych strażników parkowych strzelających gumowymi kulami. Z kolei trudne do otworzenia, "niedźwiedzioodporne" śmietniki sprawiają kłopoty co mniej rozgarniętym amerykańskim turystom.
Paweł Wernicki
Blazary są ciałami niebieskimi, które mimo wielu lat obserwacji nie do końca pojmujemy.
Naukowcy o nagłówkach w internecie. Clickbaitowych i nie tylko.
Stoimy u progu egzystencjalnego kryzysu dotyczącego dzikich zwierząt na Ziemi.
Nie tylko opatrują własne rany, ale pomagają w tym także innym osobnikom.
Niezwykle mało wiadomo na temat tamtejszej bioróżnorodności.
Jedno mrugnięcie to dla nich 20 metrów, na których wiele może się wydarzyć.
Istotny jest zarówno rodzaj utworów, jak i poziom decybeli w kabinie pojazdu.