Muzyka rozpala zmysły

Tomasz Rożek

GN 02/2012 |

publikacja 12.01.2012 00:15

Słuchanie muzyki pobudza nie tylko te rejony mózgu, które są odpowiedzialne za nadawanie znaczenia dźwiękom. Aktywuje także ośrodki związane z emocjami, widzeniem, smakiem, kreatywnością, a nawet ruchem mięśni.

Muzyka rozpala zmysły józef wolny/GN

Grupa badaczy z uniwersytetu w Jyväskylä (Finlandia) przeprowadziła w 2012 r. bardzo dokładne badania mózgu ludzi, w trakcie gdy słuchali oni muzyki. Użyto w tym celu funkcjonalnego magnetycznego rezonansu jądrowego – metody nieinwazyjnej i w czasie rzeczywistym obrazującej, co w mózgu się dzieje. Dzięki fMRI można zobaczyć, która część mózgu jest w danym momencie aktywna.

Słysząc, widzę
Szef grupy badawczej prof. Vinoo Alluri z Uniwersytetu w Jyväskylä puszczał grupie ochotników różne rodzaje muzyki, w tym tanga argentyńskie. Najpierw zauważył, że obraz funkcjonalny mózgu nie był charakterystyczny dla rodzaju słuchanej muzyki. Różnice pomiędzy słuchaniem opery, folku i rocka nie były duże. Przynajmniej z punktu widzenia funkcjonalnego obrazowania mózgu.

Uzyskane obrazy analizował komputer. – Nasze badania po raz pierwszy pokazały, jak wiele różnych obszarów mózgu jest przez muzykę aktywowanych – powiedział Petri Toiviainen z uniwersytetu w Jyväskylä. Które konkretnie? Na przykład związane z odczuwaniem emocji (zadowolenie, przyjemność, strach). Aktywowane były także obszary odpowiedzialne za kreatywność. Przy muzyce wielu osobom po prostu lepiej się myśli.

Mózg nie jest zbiorem niezależnych, niewspółpracujących ze sobą ośrodków. Gdyby tak było, nie działałaby nasza wyobraźnia. Czytanie książek i wyobrażanie sobie ich treści byłoby niemożliwe. Tak samo zresztą jak kojarzenie, wiązanie ze sobą np. dźwięków i zapachów. Chociażby w czasie spaceru po lesie. Czasami połączenia pomiędzy obszarami w mózgu odpowiedzialnymi za odczuwanie różnych bodźców są tak silne, że wrażenia nakładają się na siebie. Synestezja polega m.in. na realnym odczuwaniu smaków na widok konkretnej barwy. Niektórzy synestetycy widzą barwy, słuchając muzyki. Rosyjski kompozytor, romantyk, Mikołaj Rimski-Korsakow sporządził nawet zestawienie, jakie kolory widzi, słuchając konkretnych tonacji.

Słysząc, smakuję
Szkocki psycholog prof. Adrian North z Heriot Watt University w Edynburgu eksperymentalnie wykazał, że rodzaj muzyki, jakiej słuchamy, może mieć duży wpływ na smak pitego wina. Sporządził nawet listę utworów muzycznych, które w zestawieniu z winami z konkretnych szczepów powodują lepsze wrażenia smakowe. I tak wina Cabernet Sauvignon najlepiej smakują w takt muzyki rockowej (np. The Rolling Stones), z kolei wino Chardonnay powinno się pić tylko w towarzystwie muzyki wykonywanej przez Tinę Turner. Badacz ochotnikom dawał do spróbowania wina „w towarzystwie” różnego rodzaju muzyki. Po degustacji ochotnicy byli proszeni o wypełnienie odpowiednich ankiet. To na podstawie ich analizy statystycznej naukowiec skonstruował swego rodzaju przewodnik, w którym radzi, jak najlepiej sparować wino z muzyką.

Z innych badań (prowadzonych przez naukowców we Włoszech) wynika, że dźwięki, jakie „wydaje” jedzenie, wpływają na jego smak. Nie, nie chodzi o kwiczące na talerzu przekąski. Chipsy, które głośno chrupały w czasie jedzenia, smakowały grupie ochotników lepiej niż te, które żadnych odgłosów nie wydawały. To samo dotyczy słonych paluszków, przypieczonej skórki chleba czy dobrze zrobionej panierki. A także odgłosu gryzienia soczystych owoców. No właśnie, pisząc o tych ostatnich, przez ułamek sekundy zobaczyłem skąpany w promieniach słońca jabłkowy sad. On nie jest tylko wytworem mojej wyobraźni. Taki sad jest w okolicach Sandomierza, byłem tam kiedyś jako dziecko. Pamiętam nawet smak jabłek, które tam jadłem. W tym momencie moje ślinianki zaczynają wydajniej pracować. Czuję też zapach lata i słyszę głos cioci Lucyny. Te wrażenia są przechowywane gdzieś na dnie mojej pamięci. Nie miałem pojęcia, że tam jeszcze są. Ale pojawiły się jako ciąg skojarzeń na myśl o soczystych jabłkach. Tak działa nasze centrum dowodzenia. Wypełnione skojarzeniami, emocjami i przeżytymi doświadczeniami.

Co nam się podoba, a co nie
Dlaczego niektóre dźwięki są dla nas miłe, a inne nie? Wbrew pozorom nie ma to nic wspólnego z kulturą, w której się wychowaliśmy. Wrażenia Chińczyka, Afrykanina i Indianina będą podobne.

W VI w. p.n.e. Pitagoras (ten od słynnego twierdzenia) na strunach różnej długości zawiesił różnej wielkości odważniki. Jeżeli stosunek długości strun do ciężaru odważnika można było opisać prostymi ułamkami, dźwięki współbrzmiały przyjemnie. Gdy te zależności były bardziej złożone, nasz mózg słyszał dysonans. Dlaczego tak jest? Mózg najbardziej lubi analizować odgłosy, które przypominają mowę człowieka. Z matematycznego punktu widzenia, współbrzmiące dźwięki (chociażby te „produkowane” przez struny instrumentów) przypominają odgłosy mówiących ludzi. I tajemnica rozwiązana.
 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.