Jantar dla zuchwałych

Jacek Cegła

publikacja 01.02.2012 21:34

Dobry czerpak to nie wszystko. Trzeba umieć czytać wodę i obserwować zachowanie mew.

Jantar dla zuchwałych Jacek Cegła/GN Aby poławiać bursztyn, trzeba wykupić specjalne pozwolenie w Urzędzie Morskim. Roczne kosztuje 82 zł

Po ostatnich sztormach plaże zaroiły się od mężczyzn w kombinezonach. Niestraszne im niskie temperatury i wysoka fala. Dla zawodowych poławiaczy bursztynu rozpoczęły się prawdziwe żniwa. Najlepsi potrafią zarobić nawet kilka tysięcy złotych dziennie. Poławianie złota Bałtyku to dla jednych kolejne hobby dla innych - sposób na życie.

Skrzydlaci strażnicy
52-letni Jerzy Szymeczko z Ustki to człowiek orkiestra. Szkołę przetrwania ma w jednym paluszku. Jest artystą rzeźbiarzem (autor figury Jezusa z Rio, która stoi w podsłupskich Siemianicach), płetwonurkiem i poławiaczem bursztynu... - Zawodowe poławianie bursztynu do najtańszych hobby nie należy. Żeby wytrzymać cały dzień w lodowatej wodzie, trzeba mieć dobry kombinezon. A to wydatek rzędu kilku tysięcy złotych - zdradza podstawy swojej pasji. I dodaje: - Ludziom się wydaje, że wystarczy wejść do morza ze zwykłym podbierakiem ze sklepu wędkarskiego. Pewnie, że można, ale po dwóch godzinach taki prowizoryczny czerpak nadaje się tylko do kosza - przestrzega Szymeczko.

Okazuje się jednak, że nawet sprzęt najwyższej półki nie gwarantuje sukcesu. - Ja na plaży jestem kilka razy dziennie - mówi. - Trzeba obserwować zmieniającą się wodę i szukać na tafli stada mew. Jeżeli wypatrzymy na wodzie duże stado tych ptaków, a fale będą miały wyraźnie ciemny odcień, oznacza to, że w tym miejscu znajduje się rumowisko z bursztynem. Największe efekty daje oczywiście nurkowanie.

Podwodne skarby w cenie
Największą bryłę bursztynu Jerzy Szymeczko znalazł kilka lat temu. Masywny kawałek jantaru ważył prawie 1,8 kg. - Sprzedałem go. Myślę, że dziś mógłbym dostać za niego kilkadziesiąt tysięcy złotych - nie kryje ustczanin.

Wyłowiony z Bałtyku jantar skupują lokalni bursztynnicy. -Trudno mi jednoznacznie określić cenę bursztynu, bo ona zależy od wielu czynników - mówi Narcyz Kalski, bursztynnik ze Słupska. - Bryła nie może być popękana, najdroższe są te w kolorze białym i niebieskawym. Od zawsze duże wzięcie mają kawałki przeźroczyste, gdyż dzięki temu można zajrzeć w głąb bursztynu i sprawdzić, czy nie ma w nim żadnych inkluzji.

Cudowne właściwości
Z uwagi na właściwości lecznicze bursztynu zainteresowanie nim przeżywa dziś renesans. - Największą jego zaletą jest to, że jonizuje powietrze ujemnie, czyli korzystnie dla człowieka - wyjaśnia Kalski. - W naszym bałtyckim jantarze znajduje się też dużo korzystnego dla zdrowia kwasu bursztynowego.

Z większych okazów, po specjalistycznej obróbce, robi się modną na całym świecie biżuterię. Drobnica przeznaczana jest na nalewki. – 50 gram okruchów bursztynu zalewamy czystym spirytusem. Nalewkę trzymamy przez 10 dni w ciemnej butelce. Po tym okresie możemy smarować nią bolące stawy, plecy, mięśnie. Kilka kropelek można też dodać to herbaty, czy wody przegotowanej – zdradza swoją recepturę N. Kalski.

Słupski bursztynnik pokazuje nam książkę ojca Andrzeja Klimuszki, który opisał cudowne właściwości bursztynu. – Wynika z niej, że bursztyn ma również działanie przeciwrakowe – podkreśla Kalski. – Nawet częsty kontakt z bursztynem może chronić przed nowotworami. Dlatego zaleca się nosić kobietom naszyjnik z jantaru.

Słupszczanin widział na własne oczy największy na świecie okaz bursztynu. Ważąca 9,75 kg bryła znajduje się obecnie w Berlinie. – Jestem jednak przekonany, że w Bałtyku znajdują się jeszcze większe okazy – nie ma wątpliwości bursztynnik.         

TAGI: