Ten statek miał podbić Arktykę

Tomasz Rożek

GN 37/2012 |

publikacja 16.09.2012 08:14

Przed rokiem odnaleziono wrak statku „Terra Nova”, który zatonął u wybrzeży Grenlandii w 1943 roku. 33 lata wcześniej uczestniczył w tragicznej wyprawie na biegun południowy. Wyprawie, z której nikt nie wrócił żywy.

 „Terra Nova” była trzymasztowym barkiem z dodatkowym napędem parowym east news/AFP PHOTO/SPRI/HERBERT PONTING „Terra Nova” była trzymasztowym barkiem z dodatkowym napędem parowym

Jak to zwykle bywa, do odkrycia wraku doszło przez przypadek. W lipcu 2012 roku amerykańscy badacze w okolicach Grenlandii testowali nową echosondę. W czasie testów zauważyli duży obiekt. Po wysłaniu do niego robota z kamerą, bez trudu zidentyfikowali go jako resztki statku „Terra Nova”.

Gdyby wraki mogły mówić...

Historia statku „Terra Nova” wystarczyłaby na scenariusz niejednego filmu sensacyjnego. Statek został wybudowany w 1884 roku jako jednostka przystosowana do pływania po morzach polarnych. 57-metrowy trójmasztowiec (z silnikiem) przez 10 lat służył wielorybnikom na Morzu Labradorskim. W 1903 roku brał udział w akcji ratunkowej uwolnienia statku RRS „Discovery”, który utknął na wodach wokół Antarktydy. Tym statkiem na Antarktydę płynęli członkowie Brytyjskiej Narodowej Ekspedycji Antarktycznej. Na sam biegun jednak nie dotarli. Szefem tamtej wyprawy był Robert F. Scott, oficer brytyjskiej marynarki królewskiej i doświadczony polarnik. Scottowi statek „Terra Nova” tak przypadł do gustu, że po powrocie do Wielkiej Brytanii postanowił go odkupić. 6 lat później, w 1910 roku, ten sam Robert F. Scott płynął na pokładzie „Terra Nova” znowu na południowy kraniec ziemi. Tym razem z zamiarem zdobycia bieguna. Chciał tego dokonać jako pierwszy człowiek na świecie. Nie udało mu się. Dzisiaj można się tylko dziwić, jak tak doświadczony polarnik mógł popełnić tyle błędów w czasie przygotowywania wyprawy i w trakcie jej trwania.

Marzenia zaprzepaszczone

Być może powodem był pośpiech. Scott do zdobycia bieguna przygotowywał się od dawna, ale prace przyspieszyły, gdy dowiedział się, że biegun chce pierwszy zdobyć Norweg Roald Amundsen. Rozpoczął się wyścig. Scott na pokład „Terra Nova” zabrał sanie motorowe, które nigdy wcześniej nie były testowane w tak ekstremalnych warunkach, i kucyki islandzkie, które – nieprzyzwyczajone do temperatur, jakie panują na Antarktydzie – stały się pierwszymi ofiarami ekspedycji. W czasie rejsu, już u wybrzeży Antarktydy, statek Scotta utknął na prawie miesiąc w lodzie. W efekcie członkowie ekspedycji rozpoczęli marsz ku biegunowi 1 listopada 1911 roku. Za późno, by przed polarną zimą bezpiecznie dotrzeć na biegun i z niego wrócić. Ekspedycja była liczna, ale z każdym dniem kolejni członkowie postanawiali wrócić na pokład cumującego w Zatoce Rossa statku „Terra Nova”. Miesiąc po rozpoczęciu marszu grupa składała się tylko z 8 członków. Trzem z nich Scott kazał wracać na statek. Scott i jego grupa dotarła na biegun w połowie stycznia 1912 roku i... zastała na nim maszt z flagą Norwegii. Amundsen wygrał. „Moje marzenia zostały zaprzepaszczone” – napisał Scott w pamiętniku. Ale prawdziwy dramat dopiero miał się zacząć.

Ostatni wpis

Skrajnie ekstremalna pogoda spowodowała, że miesiąc po zdobyciu bieguna z wyczerpania zmarł pierwszy członek 5-osobowej grupy – Edgar Evans. Pogoda z każdym dniem pogarszała się. Było coraz zimniej, wiał coraz silniejszy wiatr, a coraz gęstsze śnieżyce powodowały, że członkowie ekspedycji musieli czasami na długie godziny, a nawet dni pozostawać w namiocie. Zaczął pojawiać się także głód. Ciało Evansa postanowiono zostawić w namiocie. 15 marca drugi członek wyprawy Lawrence Oates popełnił samobójstwo. Był skrajnie wyczerpany, ale mimo nalegań, by go zostawić, towarzysze pomagali mu iść dalej. W końcu w czasie jednego z noclegów Oates wyszedł z namiotu. Temperatura na zewnątrz wynosiła wtedy poniżej minus 40 st. C, wiał silny wiatr i padał śnieg. Ciała nigdy nie odnaleziono. Kilka dni później potężna śnieżyca uwięziła trzech pozostałych przy życiu polarników na 10 dni w namiocie. Zabrakło im jedzenia. Zmarli z wycieńczenia. Nie wiedzieli, że są tylko 18 kilometrów od swojego statku „Terra Nova”. Ich zamarznięte ciała odnalazła kilka miesięcy później wysłana za nimi ekipa ratunkowa. Odkryła zresztą nie tylko ciała, ale także skrupulatnie prowadzony pamiętnik Roberta F. Scotta, w którym ostatni wpis widnieje pod datą 29 marca 1912 roku. Statek „Terra Nova” wrócił do Wielkiej Brytanii i został odkupiony przez swoich poprzednich właścicieli – wielorybników. Później był wykorzystywany jako statek dostawczy i transportowy. Zatonął w połowie września 1943 roku, gdy z zapasami płynął do brytyjskiej bazy naukowej na Grenlandii. W czasie tej katastrofy nikt nie zginął. Wszystkich członków załogi uratował amerykański lodołamacz.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.