Autostradą na gapę

Tomasz Rożek

GN 07/2013 |

publikacja 14.02.2013 00:15

Spółka zarządzająca infrastrukturą energetyczną kraju ma ogłosić przetarg na tzw. przesuwniki fazowe. Nudy? Nic z tych rzeczy. To jedna z najciekawszych historii, jakie ostatnio słyszałem.

Polskie sieci przesyłowe wymagają pilnych inwestycji. Jest ich mało i są przestarzałe. Na zachodzie kraju często są „korkowane”  przez „zielony” prąd z Niemiec east news/ Wojciech Stróżyk/REPORTER Polskie sieci przesyłowe wymagają pilnych inwestycji. Jest ich mało i są przestarzałe. Na zachodzie kraju często są „korkowane” przez „zielony” prąd z Niemiec

Przesuwniki fazowe – w wielkim skrócie – są dla sieci energetycznych tym, czym zastawki dla układu krwionośnego. To urządzenia, które kontrolują przepływ prądu (tak jak zastawki kontrolują przepływ krwi) i nie pozwalają, by płynął w dowolnym kierunku. Wspomniane przesuwniki fazowe zostaną zainstalowane w miejscach, w których niemiecka sieć przesyłowa łączy się z polską. Inwestycja warta niecałe 200 mln euro ma zostać pokryta w połowie przez stronę polską, w połowie przez niemiecką. O co chodzi? No i to jest właśnie ta ciekawa historia.

Jak go przesłać?

Na północy Niemiec od kilku lat jak grzyby po deszczu rosły i dalej rosną elektrownie wiatrowe. Gdy wieje wiatr, niemiecka sieć przesyłowa nie jest w stanie odebrać prądu produkowanego przez wiatraki na wietrznej północy kraju, który potrzebny jest na uprzemysłowionym południu. Jak przesłać ogromne jego ilości na odległość kilkuset kilometrów? Wystarczyłoby budować sieci przesyłowe. Tylko tyle i aż tyle. Tylko tyle – bo to nie wymaga żadnej nowej technologii. Aż tyle – bo trzeba zainwestować mnóstwo pieniędzy. Budowa kilometra linii przesyłowej to koszt przynajmniej miliona euro.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.