Żabie oczy na zdrowie

Jan Hlebowicz

publikacja 13.03.2013 04:34

Mieszkaniec dawnego Gdańska często ocierał się o chorobę i śmierć. Może dlatego, że porad medycznych udzielał każdy golibroda i pierwszy lepszy cyrulik, a złamane kończyny nastawiał... kat.

Żabie oczy   jpockele / CC 2.0 Żabie oczy
Jeden ze składników średniowiecznych lekarstw i eliksirów
Medycyna średniowieczna obarczona była niezliczoną liczbą zabobonów. Duże znaczenie odgrywały także astrologia i alchemia – mówi Agnieszka Kubiak z Gdańskiej Biblioteki PAN. W nadmotławskim grodzie również nie brakowało rozmaitych znachorów i szarlatanów odczyniających uroki, znających, „niezawodne” sposoby na każdą dolegliwość. Prawdziwą plagę stanowił zwyczaj sprzedawania przez władze miasta zezwoleń na handel podejrzanymi substancjami. Wierzono, że na liszaje najlepszy jest mocz chłopca, a na podagrę okład z kozich bobków, rozmarynu i miodu. Nierzadko medykamenty zawierały takie składniki jak żabie oczy czy krowie łajno...

Wrzącym olejem na ranę
Najbardziej rozpowszechnionymi zabiegami medycznymi w wiekach średnich były upuszczanie krwi, przykładanie pijawek i stawianie baniek. Zajmowali się tym lekarze posiadający dyplom uniwersytecki. Niżsi rangą w hierarchii ówczesnych medyków, co może dziwić, byli chirurdzy. Często nie znali oni łaciny, nie studiowali uczonych ksiąg, bazowali jedynie na własnym doświadczeniu i wiedzy przekazywanej z dziada pradziada. Dodatkowo zajmowali się także fryzjerstwem czy wyrywaniem zębów.

– Zabieg chirurgiczny ze względu na bardzo dużą śmiertelność pacjentów i bliski kontakt operatora z krwią, ropą i śluzem uważany był za niegodny zwykłego lekarza – tłumaczy Kubiak. Wierzono, że w ranie tkwi jad, który należy wypalić rozgrzanym żelazem albo zalać wrzącym olejem. Jednak najtrudniejszymi operacjami były amputacje. Pacjentowi podawano środki odurzające, takie jak haszysz, opium czy lulek czarny albo po prostu uderzano go tępym narzędziem do utraty przytomności. Kończyny nierzadko obcinano piłą. Chory, nawet jeśli przeżył operację, umierał z wykrwawienia albo z powodu zakażenia.

 Autorki wystawy „Alchemicy, medycy, uczeni”: dr Maria Otto (w środku), Agnieszka Kubiak (po prawej) i Zofia Tatarek    Jan Hlebowicz Autorki wystawy „Alchemicy, medycy, uczeni”: dr Maria Otto (w środku), Agnieszka Kubiak (po prawej) i Zofia Tatarek
Pierwsza sekcja zwłok

Przełom w medycynie przyniosły badania Ambrożego Paré, który wynalazł kleszczyki hemostatyczne służące do zaciskania tętnic i żył, co znacznie obniżyło śmiertelność pacjentów po amputacjach. Kilkanaście lat po tym odkryciu w 1584 r. w gdańskim Gimnazjum Akademickim otworzono katedrę medycyny. Wygłaszane tam wykłady pozwalały na wymianę doświadczeń, znacznie poszerzały horyzonty myślowe. W pierwszej połowie XVII w. najwięcej słuchaczy gromadziły prelekcje gdańskiego profesora Joachima Oelhafa, który jako pierwszy w Rzeczypospolitej przeprowadził publiczną sekcję zwłok.

Żabie oczy   jpockele / CC 2.0 Żabie oczy
Jeden ze składników średniowiecznych lekarstw i eliksirów
– Zrobiona została ona na płodzie teratologicznym, czyli zniekształconym. We wsi Pruszcz urodziło się zdeformowane dziecko, którego ciało przewieziono do Gdańska. Sekcję oglądali głównie przedstawiciele miejskiego środowiska naukowego, urzędnicy i patrycjusze – opowiada dr Maria Otto z Gdańskiej Biblioteki PAN. Oelhaf odnotował wewnętrzne i zewnętrzne wady rozwojowe płodu. Wyniki badań starannie udokumentował, a następnie opublikował. O wydarzeniu zrobiło się głośno w całym ówczesnym świecie lekarskim.

Kościół a nauka
Gdańsk jako miasto portowe szczególnie narażony był na różnego rodzaju zarazy. Dżumę albo tyfus przywozili ze sobą kupcy pływający na statkach.

– Mimo że nie brakowało zdolnych i świetnie wykształconych lekarzy, medycyna nie stała na takim poziomie, by zapobiegać rozprzestrzenianiu się chorób zakaźnych – mówi Zofia Tatarek z Gdańskiej Biblioteki PAN. Na domach dotkniętych epidemią wywieszano specjalne płótna albo malowano na drzwiach biały krzyż. Kamienice oznaczone w taki sposób, należało omijać szerokim łukiem. Chorzy pozbawieni byli jakiejkolwiek pomocy. Jedyną nadzieję pokładano w religii. Odprawiano specjalne nabożeństwa, podczas których proszono Boga o odegnanie „morowego powietrza”.

Wbrew zakorzenionej w świadomości wielu ludzi opinii o hamowaniu medycyny przez Kościół, księża nie poprzestawali jedynie na modlitwie. Wielu z nich było świetnie wykształconymi lekarzami, walczącymi z zabobonami, magią i astrologią. Duchowni zajmowali się także zielarstwem. W przyklasztornych herbariach hodowali rośliny mające właściwości lecznicze.

– Mnisi tłumaczyli i przepisywali również arabskie i starożytne traktaty lekarskie. To ogromny wkład Kościoła w rozwój medycyny – podsumowuje dr Maria Otto.

Zapraszamy
Gdańska Biblioteka PAN zaprasza wszystkich chcących poznać historię medycyny, na nowo otwartą wystawę pt. „Alchemicy, medycy, uczeni”.