Pszczela muzyka

Łukasz Kozłowski

publikacja 19.07.2013 06:10

Eugeniusz Przytuła szukał swojej drogi i odkrył, że to, co wcześniej budziło strach, zamieniło się w życiowe zajęcie.

Eugeniusz i Leokadia Przytułowie – małżonkowie  od prawie 60 lat Zdjęcia ks. Roman Tomaszczuk /GN Eugeniusz i Leokadia Przytułowie – małżonkowie od prawie 60 lat

Jestem jak Leszek z serialu „Daleko od szosy” – zaczyna swoją opowieść mieszkaniec Jaroszowa. – Przyjechałem tu z Lubelszczyzny w 1955 roku, z zapadłej wioski, skończone miałem 5 klas.

Strażak i pszczoły
Przez 10 lat pracował w Jaroszowskich Zakładach Materiałów Ogniotrwałych jako maszynista. Wtedy było tam 19 km składu kolejowego. Ale zawsze chciał czegoś więcej. Nie wyobrażał sobie, że całe życie spędzi w brudnym uniformie pracownika fizycznego, tyrającego niemal cały tydzień po kilkanaście godzin dziennie.

– Skończyłem szkołę podstawową i poszedłem do technikum, uczyłem się wieczorowo – mówi Eugeniusz Przytuła. Opłaciło się. Został kierownikiem działu transportowego. Pracował na tym stanowisku aż do emerytury. Ambicja pcha człowieka zawsze wyżej, ambicja, ale też życiowa potrzeba. Eugeniusz ma w końcu na utrzymaniu czteroosobową rodzinę. Oprócz pracy zawodowej para się też innymi zajęciami: uprawia aleję czereśniową, pole truskawek, hoduje nutrie, jest dyspozytorem koła rolniczego, organizuje Ochotniczą Straż Pożarną. Ale największą pasją stają się pszczoły. Choć początki nie były łatwe. Nie od razu zapałał do nich wielką sympatią.

Czereśnie i rójka
Pierwszy raz na pasiece znalazł się 70 lat temu u swojego kuzyna. Później, już w Jaroszowie, pasiekę miał jego brat, ale on bał się pszczół i nie pomagał mu. Brat jednak został dyrektorem fabryki i przeprowadził się do Strzegomia. Pasiekę otrzymał w spadku. Tak to się zaczęło.

– Na początku miałem sześć rodzin i prawie żadnej wiedzy o pszczelarstwie, więc kiepsko to szło – przyznaje. – Chrzest bojowy przeszedłem chyba w roku 1972, miałem wtedy też aleję czereśniową. Uciekła mi rójka (część pszczół opuszcza rodzinę, aby odbyć lot godowy i założyć nowe gniazdo), osiadła gdzieś na ścianie budynku szkolnego – opowiada. – Wtedy myślałem że rójka nie żądli, teraz wiem, że tylko na początku, po opuszczeniu ula, a tamte pszczoły były poza ulem parę dni… Wspiąłem się po jedenastometrowej drabinie, taką miałem do czereśni, pokropiłem pszczoły wodą. Chciałem je chyba kurzym skrzydłem zgarnąć do kartonu, a one się na mnie rzuciły – wspomina z rozrzewnieniem. – Pogryzły mnie okropnie, na rękach miałem ściernisko, na drugi dzień prawie nie widziałem na oczy.

Bartniczy etos
Obecnie 79-letni Eugeniusz prowadzi amatorską pasiekę, która liczy kilkanaście uli. Za pasieką rozciągają się pola, które są pożytkiem dla pszczół, nieco dalej rosną lipy.

– Właśnie powoli zaczyna kwitnąć facelia błękitna, miododajna roślina o urokliwym niebieskofioletowym kwiatostanie – cieszy się pszczelarz i z zachwytem nadstawia ucho, słysząc bzyczenie pszczół nad facelią. – Oto muzyka! – wzdycha. Eugeniusz mówi o pszczelarskim etosie: – Niegdyś pszczelarze nie składali przysięgi w sądach, uważani byli bowiem za ludzi wiernych i prawdomównych, a do bartnych stowarzyszeń przyjmowano tylko ludzi o sprawdzonej reputacji – dodaje. I o zdolności rozeznawania autentycznych pszczelarzy:

– Tym udającym pszczelarzy, oszukującym, zawsze z oczu krzywo patrzy – zapewnia. – Za komuny ludzie zapisywali się do związku pszczelarskiego tylko po to, aby dostać roczny deputat cukru. Mówiono o nich pszczelarze-cukrownicy – wspomina. – Teraz z kolei niby-pszczelarze sprzedają syrop do podkarmiania pszczół jako miód, nie dajmy się na to nabrać – apeluje. – Na słoiku z miodem musi być adres i numer pasieki, bo każda pasieka powinna być zgłoszona do powiatowego weterynarza – informuje.

Zimowe melodie
Eugeniusz w pasiece pracuje razem ze swoją żoną Leokadią.We dwoje w czasie zbiorów mają pracy od rana do późnego wieczora. Nieraz śniadanie zarwiemy – mówi pani Leokadia. Praca najintensywniejsza jest w czasie zbiorów, czyli późną wiosną i latem, jednak to nie wszystko:

– Rok pszczelarski zaczyna się w sierpniu – opowiadają. – Jak zejdzie lipa, czas rozpocząć przygotowania rodzin do zimy. Kiedyś całą zimę pszczelarz pracował, teraz niemal wszystko można kupić, ale remonty, wszelkie wymiany robimy we własnym zakresie – dodają. Mistrz pszczelarski mówi dalej: – Do 15 września pszczoły powinny być podkarmione, bo zabieramy im miód, który byłby ich naturalnym pokarmem. Trzeba też podać pszczołom leki, bo obecnie często chorują. No i zimą nie powinno się hałasować w pasiece, pszczoła jest czuła – kontynuuje.

– Ja czasami przychodzę, wsadzam do ula wąską rureczkę i słucham, czy brzęczą, czy grają tę swoją melodię, wtedy wiem, że żyją – mówi z zadowoleniem pan Gienek. W lutym, gdy jest ok. 10°C, pszczoły wylatują na oblot. – I żeby się wypróżnić, bo jak są zimą w kłębie, to tego nie robią. Śnieg jest wtedy żółty, czasami jakaś pszczółka upadnie na śnieg, który wokół niej topnieje, jak znajdę taką, to chucham na nią – ona wtedy ożyje i poleci. Następnie mamy przegląd wiosenny, wyrównywanie siły w rodzinach, podział i tworzenie nowych rodzin – kończy.

40 tys. km na 1 kg
O pszczołach i ich niezwykłym życiu Eugeniusz może opowiadać godzinami. Jest pasjonatem i profesjonalistą. Często przyjeżdżają do niego np. przedszkolaki czy licealiści, żeby przekonać się o tym, że gdyby nie pszczoły, świat przestałby istnieć. Ciekawskich prowadzi do specjalnego ula edukacyjnego, z jedną ramką włożoną między szyby. Czego się wtedy można dowiedzieć?

Pszczoły muszą odwiedzić od 50 do 100 kwiatów, żeby napełnić swoje wole nektarem i powrócić do ula; dla wyprodukowania 1 kg miodu pszczoła musi zebrać ok. 3 kg nektaru, co oznacza 60 000 napełnień wola i pokonanie trasy 40 000 km – a to odpowiada jednemu okrążeniu kuli ziemskiej. 80 proc. drzew i krzewów owocowych, warzyw i roślin nasiennych zapylanych jest przez pszczoły miodne; pszczoła jest jedynym owadem na świecie produkującym żywność dla człowieka, królowe mogą żyć do 5 lat, składając około 3000 jaj dziennie, robotnice żyją od 4 do 24 tygodni, a trutnie około 5 tygodni.

Pszczoła poza tzw. kompasem zewnętrznym posiada także wewnętrzny, który pokazuje, jak daleko w określonym czasie zawędrowało słońce. Eugeniusz opowiada, a w oczach widać błysk dumy, że jego pszczółki są takie zorganizowane, takie pracowite i takie niezwykłe.

TAGI: