Nowy transport

Tomasz Rożek

GN 35/2013 |

publikacja 29.08.2013 00:15

Agencja kosmiczna NASA chce rewolucjonizować transport lotniczy, a jeden z największych wynalazców naszej epoki – transport naziemny. Potrzebna nam jest rewolucja w transporcie?

Hyperloop ma przewozić pasażerów z prędkością 1200 km/h. Tanio, wygodnie i bezpiecznie. Czy to w ogóle mozliwe? ELON MUSK /EPA/pap Hyperloop ma przewozić pasażerów z prędkością 1200 km/h. Tanio, wygodnie i bezpiecznie. Czy to w ogóle mozliwe?

Na postawione powyżej pytanie nie ma dobrej odpowiedzi. Ludzie podróżują coraz dalej i coraz częściej, bo sprzyjają temu rozwiązania technologiczne. Nacisk na rewolucjonizowanie tej gałęzi gospodarki bierze się z chęci większego zarobku. I dobrze, bo dzięki temu parciu nie stoimy (technologicznie) w miejscu. Z drugiej strony, czy świat istniałby bez transportu lotniczego czy superszybkiej kolei? Oczywiście. Byłby zupełnie inny, ale czy gorszy? Przyszłość zawsze należała do wizjonerów. Do ludzi, którzy potrafią odrzucić na bok utarte schematy i wymyślić coś nowego. To wydaje się proste dopiero post factum. Myszka komputerowa, ekran dotykowy czy elektroniczny papier. To oczywiste... ale dopiero wtedy, gdy ktoś to wymyśli. A wracając do transportu. Trwają poszukiwania technologii pozwalającej przemieszczać się szybciej, taniej, wygodniej i na dodatek mniej obciążając środowisko naturalne. A co z nich wynika?

Naddźwiękowe nad miastem

Amerykańska Agencja Kosmiczna NASA opublikowała raport na temat rewolucji na niebie. Nie chodzi o kosmos, tylko o samoloty. Głównym celem rewolucji zapowiadanej przez Agencję jest wcielenie w życie systemu NextGen, który umożliwi przejście z naziemnej kontroli lotów na obsługę satelitarną. To zwiększy bezpieczeństwo lotów. W ramach programów lotniczych, które NASA prowadzi w zasadzie od początku swojej działalności, Agencja sukcesywnie będzie kładła coraz większy nacisk na opracowywanie nowych i udoskonalanie znanych już kształtów statków latających. Poza tym będzie inwestowała w opracowanie nowych materiałów, które będą lżejsze i bardziej wytrzymałe. W zasadzie to NASA robi od lat. Spora część tych technologii trafia później do przemysłu kosmicznego. W raporcie napisano, że zainteresowania Agencji (i idące za nimi inwestycje) są szczególnie zorientowane na udoskonalenie technologii samolotów naddźwiękowych. Jednym z bardziej skomplikowanych aspektów jest takie opracowanie kształtu samolotu, by zminimalizować tzw. grom dźwiękowy, czyli huk, który pojawia się, gdy samolot przekracza prędkość dźwięku. Gdyby to się udało, samoloty mogłyby wchodzić w prędkość naddźwiękową nad terenami zabudowanymi. Zakreślona przez NASA strategia rozpisana jest na 20 lat w przyszłość. Autorzy opracowania twierdzą, że z dzisiejszego punktu widzenia to, jak za dwie dekady będzie wyglądało lotnictwo cywilne, będzie „zupełnie niewyobrażalne”. A czy rzeczywiście będzie? Czas pokaże.

Kapsuła (prawie) bez oporów

Jeżeli plany NASA na nowe technologie w lotnictwie mają być rewolucyjne, co powiedzieć o pomyśle amerykańskiego wynalazcy Elona Muska na nowy sposób transportu naziemnego? Musk jest pomysłodawcą pierwszego globalnego systemu płatności PayPal i założycielem firmy, która inwestuje w turystykę kosmiczną. Tym razem Musk postanowił znaleźć sposób na korki zarówno na powierzchni ziemi, jak i w powietrzu (a właściwie na lotniskach). I tak powstała koncepcja Hyperloopa. Gdyby chcieć ją streścić, można by napisać, że to długa rura, w której mkną kapsuły z pasażerami. Według obliczeń Muska, kapsuły mogłyby się poruszać z prędkością około 1200 km/h. Robiącą wrażenie prędkość da się osiągnąć, obniżając opory powietrza (bo w rurze panowałoby obniżone ciśnienie) i praktycznie likwidując opory toczenia (a więc te, które powstają na styku koło–szyna, albo koło–nawierzchnia drogi). To drugie jest osiągalne – przekonuje Musk – przez wtłaczanie pod kapsułę z ludźmi (bądź towarem) powietrza, które z kolei byłoby zasysane z przodu wagonika. W praktyce kapsuła nie dotykałaby powierzchni rury, tylko by nad nią lewitowała.

Trochę jak poduszkowiec. Napęd urządzeniu nadawałaby właśnie różnica ciśnienia przed wagonikiem (niskie) i za nim (wyższe). Z obliczeń wynika, że wydatek energetyczny na rozpędzenie do tak zawrotnej prędkości kapsuły z pasażerami byłby nieporównywalnie niższy niż rozpędzenie pojazdu podobnej wielkości na szynach czy na nawierzchni asfaltowej. Elon Musk twierdzi, że wprowadzenie w życie wymyślonej przez niego koncepcji, w porównaniu z na przykład projektem superszybkich kolei – byłoby bardzo tanie. I zastrzega, że Hyperloop to nie sposób na transport w ogóle, tylko na transport na odległościach do 1500 km. Powyżej tej odległości bardziej opłaca się wsiąść do samolotu.

Ryzyko przewidywania

Hyperloop na średnich odległościach miałby być tańszy od dzisiaj obowiązujących rozwiązań, szybszy i bezpieczniejszy. Nie nadawałby się jednak na stworzenie na jego podstawie sieci komunikacyjnej. Zaprezentowana przez Muska technologia nadaje się tylko do łączenia ze sobą dwóch punktów na mapie. Znane z kolei zwrotnice, przekładnie czy skrzyżowania drogowe – odpadają. Niezależnie od tego, w którym kierunku będzie się rozwijał transport w przyszłości, jedno można powiedzieć na pewno. Żaden z istniejących (i tych, które dopiero powstaną) środków transportu nie będzie uniwersalny, czyli nie będzie nadawał się równocześnie i do transportu ludzi do pracy do sąsiedniego miasteczka, i do przedostania się na drugą stronę kuli ziemskiej. Choć z drugiej strony... mówienie „nigdy” w przypadku przewidywania przyszłości jest dość ryzykowne.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.