Światy równoległe

Tomasz Rożek

GN 50/2013 |

publikacja 12.12.2013 00:15

Gdy wydaje się nam, że jesteśmy anonimowi, chętniej ujawniamy ciemną stronę swojego charakteru. Doskonale pokazują to gry umożliwiające funkcjonowanie w świecie równoległym.

Świat Second Life składa się z tego, co stworzą użytkownicy gry henryk przondziono /gn Świat Second Life składa się z tego, co stworzą użytkownicy gry

Jednym z takich światów jest uruchomiona już 10 lat temu internetowa gra Second Life (ang. drugie życie). To miejsce, w którym życie toczy się poza naszą rzeczywistością. Poza codziennym wstawaniem do pracy, zakupami, zmywaniem naczyń czy odrabianiem lekcji. W świecie nierzeczywistym wszystko można skonstruować inaczej. Można być kimś innym. Wszystko toczy się jak w prawdziwym życiu, tyle tylko, że prawdziwe nie jest. A może jest prawdziwe, tylko nie jest fizyczne, namacalne? W Second Life można kupić ziemię, samochód albo dom. Ten ostatni można też wybudować. Oczywiście nie za darmo. Trzeba mieć pieniądze. Te można albo zarobić, albo po prostu przelać. Z jak najbardziej rzeczywistego rachunku bankowego. Chcesz być szewcem? Zostajesz szewcem, przecież ludziom psują się buty nie tylko w świecie prawdziwym. Tam potrzebni są także mechanicy samochodowi, nauczyciele i dziennikarze. Jedyne, co musisz, to przekonać innych, że to, co robisz, jest im potrzebne. Bez klientów interes upada, bo ktoś musi przecież płacić rachunki. W Second Life panują tak samo bezwzględne prawa rynku jak w świecie rzeczywistym. W wirtualnym świecie istnieją banki i kantory, w których można prawdziwe pieniądze (z karty kredytowej) zamienić na wirtualne. Walutę z Second Life można kupić np. na aukcjach internetowych (np. Allegro).

Zakupy poprawiają humor

To, z czego składa się świat Second Life, jest stworzone przez użytkowników gry. Tych, którzy potrafią budować (czyli programować). Jak tego nie potrafisz, musisz wynająć fachowca. Można oczywiście zapytać, po co w wirtualnym świecie buty, samochody czy np. biżuteria? Dla lepszego samopoczucia. Przecież butów nie kupuje się tylko po to, żeby chronić stopy (w przeciwnym wypadku wszyscy chodziliby w walonkach), a samochodów nie tylko po to, by się przemieszczać. Wszystko, co kupujemy, w jakimś stopniu nas charakteryzuje, nadaje nam styl. Lubimy się pochwalić nowym zakupem, nowy gadżet czy ciuch poprawia nam humor. I to – jak się okazuje – dotyczy zarówno świata realnego, jak i wirtualnego. I w taki właśnie sposób można w wirtualnych światach zarabiać. Świadcząc usługi i produkując przedmioty, które zaspokoją potrzeby innych uczestników gry. Gdy znalazło się swoją niszę, gdy odniosło się sukces w biznesie, zarobione pieniądze można inwestować albo zamienić na pieniądze jak najbardziej rzeczywiste. I tak zatoczone zostało koło. Jedna rzecz diametralnie różniła opisywany wirtualny świat od tego rzeczywistego. Ten pierwszy był raczej mroczną wersją tego drugiego. Dziwnym trafem w Second Life uczestnicy szczególnie często szukali jednak nie murarzy czy ogrodników, tylko raczej osób świadczących usługi seksualne.

Zostań, kim zechcesz

Każdy uczestnik gry na początku stwarza swojego awatara. Postać, która istnieje tylko w świecie wirtualnym. Awatar może być fizycznie podobny do swojego właściciela, ale wcale nie musi. Starszy, łysiejący pan z nadwagą może w wirtualnym świecie być jasnowłosym osiłkiem. Może też być atrakcyjną kobietą. Second Life z miejsca, które miało się stać wirtualną kopią świata rzeczywistego, z czasem stało się raczej jego mroczną karykaturą. Mroczną, bo w pewnym sensie pozbawioną kontroli społecznej. Stało się miejscem, którym zawładnęły wirtualny seks i szemrane interesy przeniesione z prawdziwego świata. Na taki obrót nie chciał się zgodzić twórca gry – Philip Rosedale. W 10. rocznicę stworzenia najbardziej popularnego świata równoległego ogłosił, że pracuje nad jego nowym wcieleniem. Ten nowy, wirtualny świat ma nosić nazwę High Fidelity i być jeszcze bardziej realny. 10 lat, które minęły od stworzenia Second Life, to w technologiach cyfrowych cała era. Nowy wirtualny świat ma w zasadzie zlewać się ze światem rzeczywistym. Być z nim w jeszcze większym stopniu tożsamym. Obraz wyświetlany na monitorze komputera czy tabletu to już za mało. Dzisiaj ma być wyświetlany w specjalnych goglach albo okularach. Obrót głowy spowoduje płynną zmianę obrazu. Dokładnie tak jak w rzeczywistości. Ale to nie wszystko. Już dzisiaj gracze komputerowi mogą kupić rękawice, ale także inne części garderoby, które mają wszyte specjalne czujniki czy sensory (kontrolery ruchowe). Dzięki temu to, co robi gracz, wykonuje jego postać w wirtualnym świecie. Działa to także w drugą stronę. Gdy w czasie walki w sieci awatara uderza np. kamień, w rzeczywistości gracz może to uderzenie poczuć, bo czujniki w jego kombinezonie uruchomią niewielkie siłowniki.

Świat tylko w sieci

– High Fidelity ma być realny do granic możliwości i na tyle atrakcyjny, że zamiast przebywać w świecie rzeczywistym, ludzie zapragną każdą wolną chwilę spędzać w świecie istniejącym tylko w sieci – napisano w jednym z serwisów zajmujących się tematem wirtualnej rozrywki. Oficjalnym powodem uruchomienia nowej platformy było w pewnym sensie niepowodzenie starej. Jej użytkownicy, owszem, przenosili się do świata wirtualnego, ale często pokazywali się tam od ciemnej strony. Czy nowe możliwości, dające jeszcze większe wrażenie realności, spowodują, że użytkownicy zaczną być szlachetni i zachowywać się moralnie? Myślę, że będzie dokładnie na odwrót.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.