Złota godzina

Adrian Kotas

publikacja 15.05.2014 07:35

Termin ten do medycyny wprowadził R. Cowley, amerykański lekarz, który stwierdził, że skuteczne działania medyczne u poszkodowanych zastosowane zaraz po wypadku znacznie zwiększają szanse na przeżycie.

Złota godzina HENRYK PRZONDZIONO /GN Rolą ratownictwa medycznego nie jest leczenie, ale utrzymanie człowieka przy życiu, zmniejszenie powikłań i szybki transport do właściwego ośrodka medycznego

Istnieje tylko jeden, uniwersalny i wszechobejmujący czas – płynie on w jednostajnym tempie i nic nie wywiera na niego wpływu - Isaac Newton.

Jak trudno nad czasem zapanować, każdy bez wątpienia wie. O jego nadmiarze mowy być nie może. Czasu ciągle mało. Zdobyć, zaoszczędzić czy kupić go to rzecz niestety niemożliwa.

Subiektywnie czas nie biegnie zawsze tak samo. Czasem biegnie wolno, zwłaszcza w pracy czy w ulicznym korku, na nudnej lekcji czy w kolejce. Innym razem mknie jak opętany – zwłaszcza na urlopie, w trakcie egzaminu czy na klasówce. Nocą ledwie zamykamy oczy, otwieramy i już minęło 7 godzin. Na fotelu u dentysty czas wlecze się lub nawet stoi.

W medycynie, jak w biznesie, czas to pieniądz, a raczej czas to życie. W stanach zagrożenia życia każda sekunda staje się niezwykle cenna. Decyzje muszą być podejmowane natychmiastowo, a za decyzją muszą być niezwłocznie podejmowane działania. Czekać nie można, bo każda zwłoka wiąże się z porażką. Ma to niesamowite znaczenie w medycynie ratunkowej czy też na oddziałach intensywnej terapii medycznej. Powstało pojęcie „złotej godziny”, czyli czasu dla skutecznego ratowania człowieka w stanie zagrożenia życia, najczęściej ofiar wypadków.

Termin ten do medycyny wprowadził R. Cowley, amerykański lekarz, który stwierdził, że skuteczne działania medyczne u poszkodowanych zastosowane zaraz po wypadku znacznie zwiększają szanse na przeżycie. Dlatego wszystkie służby ratownicze, takie jak pogotowie ratunkowe, straż pożarna czy policja, muszą na miejscu wypadku podjąć natychmiastowe działania. Inaczej rzecz ujmując: „złota godzina” to czas niejako darowany choremu, aby miał szanse przeżycia. Jakość, zakres i skuteczność udzielonej pomocy w tych krytycznych minutach decydują o życiu lub śmierci. Natomiast zaniechanie lub opóźnienie udzielonej pomocy powodują szkody nie do naprawienia.

„Złota godzina” na przekór nazwie nie zamyka się dosłownie w 60 minutach. Jest to okres od wystąpienia zagrożenia życia do momentu udzielenia właściwej pomocy. Zegar zostaje włączony w chwili wypadku i biegnie bez ustanku, a każda chwila zwłoki działa na niekorzyść ofiary.

To właśnie pierwsza pomoc decyduje o przebiegu i skuteczności leczenia. Nieodzowna tutaj jest jakakolwiek interwencja medyczna czy to lekarska, czy paramedyczna. Nieudzielenie natychmiastowej i skutecznej pomocy medycznej prowadzi do przegranej. Aby skutecznie ratować życie, opracowane zostały zarówno dla lekarzy, jak i ratowników bardzo szczegółowe wytyczne postępowania w sytuacjach zagrożenia życia.

Rolą ratownictwa medycznego nie jest leczenie, ale utrzymanie człowieka przy życiu, zmniejszenie powikłań i szybki transport do właściwego ośrodka medycznego. Należy jednak pamiętać, że czas „złotej godziny” nie liczy się od momentu dotarcia zespołu do pacjenta czy dotarcia z nim do szpitala, lecz od chwili wystąpienia zagrożenia. Zagrożenie życia można zminimalizować, ale tylko wtedy, gdy przy poszkodowanym znajdą się osoby potrafiące zachować się w tej trudnej sytuacji i umiejące udzielić pierwszej pomocy. Obowiązek udzielenia pierwszej pomocy spoczywa na każdym, a nie tylko na wykwalifikowanych służbach. To niejednokrotnie przypadkowi świadkowie zdarzenia są najważniejszym ogniwem ratowania życia. Od ich prawidłowego i umiejętnego działania tuż po wystąpieniu niekorzystnego zdarzenia zależy, czy odliczanie można zatrzymać.

Niestety strach, brak wiedzy czy zaskoczenie zaistniałą sytuacją sprawiają, że pomoc jest udzielona nieprawidłowo lub wręcz jest zaniechana. Należy pamiętać, że w przypadku zatrzymania akcji serca mózg umiera po czasie od 3 do 5 minut. To zbyt mało czasu, aby czekać do przybycia karetki pogotowia. To również zbyt mało czasu, aby szukać pomocy. Tutaj działania muszą być podjęte natychmiast. Udzielanie pomocy w stanach zagrożenia życia nie jest czymś trudnym. Oczywiście trzeba znać podstawowe zasady udzielania pierwszej pomocy. Jeżeli osoba zaznajomiona z tymi zasadami zachowa spokój i zdrowy rozsądek, może uratować komuś życie.

Biblijnym przykładem sposobu udzielania pierwszej pomocy jest przypowieść o miłosiernym Samarytaninie. Człowiek doznał urazu w wyniku pobicia, czyli mamy do czynienia z ofiarą wypadku. Wymaga ona pilnej pomocy. Nic nie wiemy o stanie jej świadomości ani o podstawowych funkcjach życiowych. Jedno jest pewne – jest w takim stanie, że wymaga pomocy. Są też świadkowie zdarzenia. Jedni pomocy niestety nie udzielają. Dlaczego pomoc nie została udzielona? Może z powodu strachu, przerażenia, paraliżu czy zaskoczenia trudną sytuacją. Może po prostu z powodu braku wiedzy na temat udzielania pierwszej pomocy. Pamiętajmy, że czas zawsze działa na niekorzyść ofiary. Ale na szczęście zjawiają się wykwalifikowane służby ratunkowe. Samarytanin z osiołkiem i niezbędnymi środkami pierwszej pomocy. Ranny zostaje opatrzony na miejscu i przetransportowany w bezpieczne miejsce. Życie zostało uratowane. Takie postawy i dzisiaj nie są nam obce.

W ratowaniu czas odgrywa niesłychanie ważną rolę. Nie zawsze jest to 60 minut. Czasem więcej, ale czasem o wiele mniej. Oby nie była to ostatnia godzina życia człowieka otoczonego rzeszą biernych, ciekawskich gapiów…

***

Autor tekstu jest lekarzem-neurochirurgiem. Artykuł pochodzi z „Warto” - nowoczesnego czasopisma o relacjach i duchowości. Więcej tekstów na www.warto.cme.org.pl

Złota godzina  

TAGI: