Będzie więcej miodu?

Agnieszka Małecka

publikacja 27.05.2014 07:53

W pasiekach praca wre. W majowe dni pszczelarze pochłonięci są przeglądem uli i ich skrzydlatych mieszkańców.

W pasiekach powstaje także wiele dobroczynnych produktów pochodnych Agnieszka Małecka /GN W pasiekach powstaje także wiele dobroczynnych produktów pochodnych

Właśnie złapałem rójkę. Teraz trzeba sprawdzić, czy owady są zdrowe i znaleźć dla nich miejsce – cieszy się Waldemar Ciesielski, który zajmuje się bartnictwem od 20 lat i szefuje Regionalnemu Związkowi Pszczelarzy w Płocku. Dla tych hodowców ostatnia zima była dość łaskawa. Trudno jednak oszacować, czy sezon będzie udany, bo jeszcze wiele zależy od pogody, która jest ostatnio kapryśna.

Obawa hodowcy
– Sezon w tym roku rozpoczął się bardzo wcześnie, bo mieliśmy bardzo krótką zimę i wczesną wiosnę. Rzepak kwitnie już w pełni. Właściwie mamy teraz do czynienia z jednoczesnym kwitnieniem różnych pożytków. Jednak zawsze korzystniej jest, gdy kwitną kolejno, wtedy uzyskujemy czystszy miód odmianowy – zwraca uwagę Ewa Dąbrowska, prezes Regionalnego Związku Pszczelarzy północnego Mazowsza w Ciechanowie.

Jak przewiduje szef płockiego RZP, nie będzie w tym roku pierwszych miodów wielokwiatowych, za to rozwinięte uprawy rzepakowe powinny dać obfity miód tej odmiany.

– Pogoda jest w tym roku dynamiczna – przyznaje Waldemar Ciesielski. – Pszczoły potrafią się dostosować, ale ważne jest, by było cieplej, bo wtedy rośliny nektarują – dodaje.

Zimna i deszczowa aura to niejedyny, a raczej nie największy problem, który spędza sen z powiek wielu pszczelarzom. Każdego sezonu jak bumerang powraca kwestia niewłaściwego stosowania chemicznych środków ochrony roślin w rolnictwie. Dlatego np. w regionie ciechanowskim już od zeszłego roku bartnicy, we współpracy z Powiatowymi Inspektoratem Ochrony Roślin i Nasiennictwa, zaapelowali o wykonywanie oprysków zgodnie z zaleceniami agrotechnicznymi.

Warto przypomnieć, że najważniejsze zasady to chociażby to, by nieopryskiwć pól w południe, w czasie oblotu pszczół czy podczas silnych wiatrów. Zdaniem Ciesielskiego, nawet jeśli przeczytamy informację „nie szkodzi pszczołom”, umieszczoną na środku chemicznym, niekoniecznie tak musi być. Rolnik przecież zakłada maskę, a skoro jemu może zaszkodzić, tym bardziej zaszkodzi małemu owadowi.

Pszczelarze przyznają, że największe zrozumienie dla ochrony pszczół mają właściciele dużych gospodarstw, świadomi obowiązujących przepisów. Ale w wielu przypadkach wciąż brakuje dobrej woli rolników czy hodowców albo po prostu wchodzi w grę ludzka bezmyślność.

Więcej kultur
W naszej części Mazowsza północnego zrzeszeni bartnicy hodują w sumie ponad 16 tys. rodzin pszczelich; do tego trzeba też doliczyć hodowle amatorskie. W regionie płockim najwięcej pszczelich hodowli jest w okolicach Łącka, doliny Skrwy, Sierpca, Nowej Wsi i w ogródkach działkowych w Płocku.

Hodowcy przypominają o dobroczynności pszczoły miododajnej dla całego ekosystemu. To właśnie ten gatunek, żyjący stadnie, ma największą efektywność w zapylaniu roślin. Dzięki pszczołom plony z upraw rolnych i sadów zwiększają się nawet o kilkadziesiąt procent.

– Ważna jest jednak różnorodność w uprawach, bo wtedy pszczoła ma szansę zbierania pyłku przez cały sezon. Tam, gdzie na przykład uprawia się głównie rzepak, wraz z końcem jego kwitnienia owady już nie mają pożytku. Wielu pszczelarzy wywozi wtedy pszczoły w inne miejsce – przypomina Waldemar Ciesielski.

– Każdy dodatkowy kwiat jest bardzo korzystny dla pracy pszczoły, dlatego ważne jest, by nie było monokultury – zwraca uwagę bartniczka z Ciechanowa. Z tej perspektywy bardzo szkodliwym zjawiskiem jest także wypalanie traw i łąk, które są dodatkowym, cennym źródłem pożytku dla tych owadów.