Chorzy nie muszą zagrażać

PAP |

publikacja 08.08.2014 06:00

Oficjalne sprowadzanie osób zakażonych wirusem Ebola do krajów Europy nie stanowi żadnego zagrożenia dla społeczeństwa - ocenili eksperci w rozmowie z PAP. Tego typu transport odbywa się bowiem zgodnie z międzynarodowymi zasadami bezpieczeństwa - zaznaczyli.

W środę dziennik "El Pais", powołując się na hiszpański resort obrony podał, że Hiszpania sprowadzi z Liberii swojego obywatela chorego na gorączkę Ebola. Jest nim 75-letni zakonnik Miguel Pajares, który prawdopodobnie zakaził się groźnym wirusem od dyrektora katolickiego szpitala św. Józefa w Monrowii. W ostatnim tygodniu z Liberii przetransportowano do USA amerykańskiego lekarza i amerykańską pielęgniarkę chorych na gorączkę Ebola.

"Oficjalny transport osób chorych na gorączkę Ebola do Europy nie jest zagrożeniem dla społeczeństwa. Odbywa się bowiem zgodnie ze ściśle określonymi, międzynarodowymi procedurami bezpieczeństwa" - powiedział PAP dr n. med. Piotr Kajfasz z Kliniki Chorób Odzwierzęcych i Tropikalnych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Podobną opinię wyraził w rozmowie z PAP rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego (GIS) Jan Bondar. "W tej sytuacji nie ma się czego obawiać. Taki chory jest przewożony w warunkach pełnej izolacji, a w szpitalu trafia do sali z pełną izolacją oddechową" - wyjaśnił.

Epidemia gorączki Ebola rozwija się od marca w kilku krajach Afryki Zachodniej - Gwinei, Liberii i Sierra Leone, a ostatnio odnotowano również kilka jej przypadków w Nigerii. Zgodnie z ostatnimi danymi podanymi przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) na dzień 1 sierpnia odnotowano 1603 przypadki choroby i 887 zgonów z jej powodu. Szefowa WHO Margaret Chan oceniła w piątek 1 sierpnia, że próby kontroli epidemii nie nadążają za tempem jej rozwoju.

Zdaniem ekspertów Europie epidemia gorączki Ebola jednak nie grozi. "Jest to związane przede wszystkim z tym, że u nas nie ma zwierzęcego rezerwuaru wirusa Ebola (tj. zwierząt, które byłyby jego naturalnym gospodarzem)"- podkreślił Bondar. Podejrzewane o to są owocożerne nietoperze. Rzecznik GIS przypomniał zarazem, że dotychczas Ebola nigdy w historii nie dotarła do Europy.

"Oczywiście istnieje ryzyko, że do kraju europejskiego przyjedzie osoba w okresie wylęgania gorączki Ebola. Najbardziej zagrożone są kraje mające bezpośrednie połączenia lotnicze z państwami Afryki Zachodniej" - powiedział Kajfasz. Przypomniał, że takie połączenia mają porty lotnicze w: Paryżu, Londynie, Brukseli, Amsterdamie i Frankfurcie.

Kajfasz przypomniał, że gorączka Ebola może rozwijać się nawet przez 21 dni, czyli znacznie dłużej niż cholera czy dżuma, w przypadku których jest to 5-6 dni. "Jednak w tym okresie osoba zakażona wirusem nie jest groźna dla otoczenia. Nie zakaża innych ludzi, którzy siedzą z nią w samolocie, autobusie, poczekalni" - tłumaczył specjalista.

Dla otoczenia staje się groźna dopiero, gdy wystąpią u niej objawy choroby. Ryzyko zakażania innych (np. drogą płciową) utrzymuje się jeszcze kilka tygodni po wyzdrowieniu.

Jak zaznaczył rzecznik GIS, do zakażenia wirusem Ebola dochodzi poprzez bezpośredni kontakt z osobą chorą - jej wydzielinami, wydalinami, krwią. "Na szczęście wirus nie przenosi się drogą powietrzną. Dlatego w razie podejrzenia zakażenia u osoby podróżującej samolotem WHO nie zaleca, by wszyscy pasażerowie byli objęci kwarantanną, ale tylko te osoby, które miały bezpośredni kontakt z chorym, w tym personel pokładowy, czy osoby siedzące w jego pobliżu" - zwrócił uwagę.

Bondar zaznaczył, że na zakażenie wirusem Ebola narażona jest każda osoba, która przebywała w rejonie będącym centrum epidemii. Największe zagrożenie dotyczy jednak ludzi, którzy mieli bezpośredni kontakt z chorymi - lekarzy, pielęgniarek, wolontariuszy, misjonarzy.

"W Polsce ciągle obowiązuje zalecenie Głównego Inspektora Sanitarnego, by osoby, które nie muszą nie udawały się teraz do krajów, w których rozwija się epidemia. A jeśli jest to konieczne, by przestrzegały wszelkich możliwych środków ochrony" - powiedział Bondar. Chodzi m.in. o unikanie kontaktu z osobami chorymi - ich wydzielinami i zanieczyszczonymi nimi przedmiotami (jak pościel, ręczniki, łóżko), a także ciałami zmarłych na gorączkę Ebola, unikanie przypadkowych kontaktów seksualnych, nie dotykanie dzikich zwierząt - żywych i martwych, nie jedzenie ich mięsa, częste mycie rąk, dokładne mycie i obieranie warzyw oraz owoców, picie przegotowanej wody.

Kajfasz podkreślił, że każda osoba wracająca z terenów, na których szerzy się epidemia - w razie wystąpienia jakichkolwiek objawów choroby - powinna natychmiast zgłosić się do lekarza.

Dla podróżujących samolotami GIS przygotował specjalne ulotki informacyjne na ten temat. "Na razie wstrzymujemy się jednak z ich dystrybucją, by nie powodować niepotrzebnego niepokoju" - powiedział Bondar.

Według niego każdy port lotniczy ma odpowiednią procedurę postępowania na wypadek, gdyby objawy gorączki Ebola wystąpiły pasażera podczas lotu czy na lotnisku. "Chory z podejrzeniem zakażenia trafiłby u nas na jeden z oddziałów w szpitalu zakaźnym, który dysponuje miejscem z tzw. pełną izolacją oddechową" - wyjaśnił rzecznik GIS.

Materiał pobrany od tego pacjenta zostałby przekazany do Państwowego Zakładu Higieny (PZH), w którym wykonano by badanie genetyczne na obecność wirusa Ebola. "Gdyby wynik był pozytywny, druga próbka z wirusem zostałby wysłana do ostatecznego potwierdzenia do laboratorium o najwyższym stopniu biobezpieczeństwa - BSL4, w Hamburgu lub Lyonie" - powiedział rzecznik GIS.

Dodał, że gdyby okazało się, iż pacjent faktycznie jest zakażony Ebolą trzeba by było dotrzeć do wszystkich osób, z którymi się kontaktował i monitorować czy nie występują u nich objawy choroby. "Jesteśmy na to przygotowani. W trakcie pandemii grypy AH1N1 monitorowaliśmy w ten sposób bardzo wiele osób" - podkreślił Bondar.

Gorączka krwotoczna Ebola jest wywoływana przez wirusy z rodziny Filoviridae. Śmiertelność z jej powodu może sięgać ponad 90 proc. Do jej początkowych objawów zalicza się: wysoką gorączkę, dreszcze, bóle mięśni i stawów, głowy, gardła, później pojawiają się bóle brzucha, biegunka, wymioty, mogą też wystąpić kaszel i bóle w klatce piersiowej, niekiedy wysypka, zaczerwienie oczu. U części pacjentów dochodzi do krwawień - zewnętrznych i wewnętrznych. Choroba może prowadzić do niewydolności wielu narządów, co w efekcie kończy się śmiercią.

Obecnie nie ma szczepionki przeciwko wirusowi Ebola, ani leków działających przyczynowo. Terapia polega na łagodzeniu objawów choroby, uzupełnianiu płynów. Dwójce amerykańskich pacjentów z gorączką Ebola, których przetransportowano z Liberii do USA, podano eksperymentalny lek nietestowany wcześniej na ludziach. Wstępne efekty jego działania oceniane są jako bardzo dobre.