Kosmiczny biznes

Stefan Sękowski

GN 08/2015 |

publikacja 19.02.2015 00:15

Gdyby żył Albert Einstein, byłby wdzięczny firmie Creotech Instruments za pomoc w utrzymaniu przy życiu teorii względności. Polska firma zadaje kłam twierdzeniu, że przemysł kosmiczny w naszym kraju nie jest możliwy.

Kosmiczny biznes Jakub Szymczuk /foto gość

W cleanroomie nie ma ani pyłku kurzu; żeby się tam dostać, trzeba nałożyć specjalny skafander, a także przejść przez specjalną śluzę. Nie wolno wnosić tu kartek i długopisów – za to wyjdę z pomieszczenia z dokładnie oczyszczonym z wszelkich pyłków dyktafonem. W Piasecznie firma Creotech Instruments tworzy elektronikę przydatną do podboju kosmosu. Aktualnie – na zlecenie Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) – podzespoły dla Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Niepozornych płytek nie może jednak lutować zwykły elektronik, pracownicy zaangażowani przy tym projekcie przez rok trenowali, wykonywali próbne materiały...

– Składanie odbywa się w szczególnych warunkach. Rury odciągają opary podczas lutowania, a także podczas pracy pieca. Na dachu cleanroomu mamy cały system rur wentylacyjnych. Wszystkie urządzenia muszą być uziemione, bo małe „kopnięcie” może być zabójcze dla sprzętu wartego tysiące euro. Ciągle przeprowadzamy pomiary czystości, ciśnienia, ilości pyłów. Ten sprzęt musi być niezawodny. Gdy już będzie w kosmosie, nie będzie można go ściągnąć na Ziemię i naprawić – mówi „Gościowi Niedzielnemu” inżynier mechatronik Ewelina Ryszawa.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.