Katastrofa się zaczęła

Tomasz Rożek

GN 29/2015 |

publikacja 16.07.2015 00:15

Tytuł brzmi intrygująco – prawda? A jeśli dodam, że tą katastrofą jest kolizja galaktyk? Albo jeszcze lepiej, że w jednej z tych zderzających się galaktyk mieszkamy my?

Jak będzie wyglądała nowa supergalaktyka? Z symulacji wynika, że nie będzie galaktyką spiralną, jak Droga Mleczna i Andromeda. Będzie raczej galaktyką eliptyczną. Gdzie my (znaczy Ziemia) wtedy będziemy? W Drodze Mlecznej jesteśmy na peryferiach, w nowej galaktyce również może się tak stać Hubble Heritage Team /ESA/NASA Jak będzie wyglądała nowa supergalaktyka? Z symulacji wynika, że nie będzie galaktyką spiralną, jak Droga Mleczna i Andromeda. Będzie raczej galaktyką eliptyczną. Gdzie my (znaczy Ziemia) wtedy będziemy? W Drodze Mlecznej jesteśmy na peryferiach, w nowej galaktyce również może się tak stać

Zderzenia galaktyk to nic wielkiego. To znaczy: to jest coś wielkiego, ale nic specjalnie rzadkiego. Astronomowie widzą takie sytuacje na każdym kroku. Widzą galaktyki, które zderzają się teraz (takie kolizje trwają czasami setki milionów lat i zostawiają po sobie ślady na zawsze), widzą i takie, które zderzyły się w przeszłości. Ale mogą obserwować także obiekty, których kolizja to pieśń przyszłości. Droga Mleczna, galaktyka spiralna, w której mieszkamy, powstała w wyniku kolizji, do jakiej doszło wiele miliardów lat temu. Ale nasza przyszłość też wydaje się określona. W naszym kierunku pędzi galaktyka Andromedy.

Już się stykamy!

Z tym „w naszym kierunku” trzeba uważać, bo w zasadzie te dwie galaktyki pędzą ku sobie. To nie tak, że jedna stoi w miejscu, a druga się zbliża. Droga Mleczna i Andromeda są do siebie bardzo podobne. Obydwie są galaktykami spiralnymi, obydwie mają podobną wielkość i podobną przeszłość (powstały w wyniku kolizji mniejszych obiektów). Wszystko wskazuje jednak na to, że i przyszłość je łączy. Dosłownie. Centrum Andromedy jest oddalone od środka Drogi Mlecznej o około 2,3 mln lat świetlnych. Każdego dnia ta odległość jednak się zmniejsza o 0,5 mln kilometrów.

Kolizje takich obiektów jak i całe galaktyki trudno sobie wyobrazić. Na pewno nie można oczekiwać zbyt częstych rzeczywistych zderzeń gwiazd czy planet. Wydaje się wręcz, że takie kolizje to margines. Chaos jest powodowany przez siłę grawitacji. Galaktyki składają się w dużej mierze z „mgły” atomów i z pyłu oraz z małych okruchów materii, z których nie powstały żadne ciała niebieskie. Coś, co można by nazwać niewykorzystanym materiałem. Jeżeli dojdzie w przestrzeni kosmicznej do zderzenia się dwóch takich chmur, zjawiska tam zachodzące można opisać jedynie jako dramatyczne. Prędkości, z jakimi poruszają się kosmiczne zbiorowiska atomów, są tak duże, że w czasie kolizji powstaje olbrzymie ciśnienie taranujące. Nie inaczej będzie w przypadku zderzenia Andromedy i Drogi Mlecznej. Do niedawna uważano, że ta kolizja to daleka przyszłość. Że dojdzie do niej za 3, może nawet 3,5 mld lat. A tymczasem okazuje się, że do tego zderzenia najpewniej już dochodzi.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.