Kamyczek, który był fontanną

Krystyna Piotrowska

publikacja 10.08.2015 06:00

Czym starsze miasto, tym więcej kryje tajemnic. Te dotyczące radomskiego rynku właśnie odkrywają archeolodzy. Teraz odkopują studnie. Jedna z nich to prawdziwa niespodzianka.

Radomski rynek z pierwszym pomnikiem legionisty i fontanną- -kamieniem po 1934 roku Archiwum Muzeum im. J. Malczewskiego Radomski rynek z pierwszym pomnikiem legionisty i fontanną- -kamieniem po 1934 roku

Kolebką Radomia jest Piotrówka i pierwsze grodzisko z VIII wieku nad rzeką Mleczną. Potem życie przeniosło się w okolice kościoła św. Wacława. Miejsce nazwano Starym Radomiem. Nowej lokacji miasta w połowie XIV wieku na prawie niemieckim dokonał Kazimierz III Wielki. W nowym Mieście Kazimierzowskim wyznaczono rynek i wokół niego zaczęło się skupiać życie. Wybudowano ratusz, zamek i kościół. Na okolicznych działkach stanęły drewniane domy. Wszystko otoczone solidnym murem obronnym i fosą. Na rynku odbywały się targi, tu były budowane jatki [prymitywne sklepy mięsne – przyp. aut.], tu przyjeżdżali kupcy.

W 1818 roku zadecydowano, że ratusz trzeba rozebrać. Plac wybrukowano, ale nadal odbywały się na nim targi. Nowy ratusz wybudowano w połowie XIX wieku w północnej pierzei rynku według planów Henryka Marconiego. W późniejszych latach budynek przebudowywano, zmieniono jego kubaturę, zabudowano podcienie. Niemal 70 lat później, nie bez sprzeciwu kupców, targowisko przeniesiono. Wybudowano też jatki żydowskie i te dla chrześcijan. Na rynku, jak pisano w ówczesnych gazetach, „plac osztachetowano i posadzono drzewa”. Ale można było tam swobodnie wchodzić i odbywały się tam różne wydarzenia ważne dla miasta. W dwudziestoleciu międzywojennym, gdy Polska była już niepodległa, na rynku postawiono pomnik legionisty. Obok niego stanęła fontanna. Wycięto drzewa. Rynek otrzymał nową nazwę – plac Legionów. W czasie II wojny światowej Niemcy zburzyli pomnik i fontannę. Na ich miejscu wybudowali basen. Po wojnie został powiększony i służył jako zbiornik przeciwpożarowy. Z czasem go zasypano, a pomnik Czynu Legionów powrócił na swoje miejsce w 1998 roku.

Sztych z widokiem na ratusz

Poszukiwania śladów pozostałości po dawnym ratuszu archeolodzy rozpoczęli w ubiegłym roku. Były informacje źródłowe dotyczące jego umiejscowienia przy zachodniej pierzei rynku. Zachował się bowiem sztych z widokiem na ratusz z 1808 roku autorstwa aptekarza Samuela Hoppena, który mieszkał w pobliskiej kamienicy. To jedyny zachowany rysunek pierwszego ratusza. Jego ślad widnieje też na planie sytuacyjnym miasta, wykonanym przez Ignacego Ebertowskiego. Podczas badań archeologicznych udało się ustalić, jak wyglądały pierwotne fundamenty ratusza i kolejne fazy ich rozbudowy.

– Ratusz był budowany na fundamentach kamiennych. Został rozebrany, bo nie nadawał się już do remontu. Na początku XIX wieku była też taka moda, żeby place rynkowe w miastach uwolnić od zbędnej zabudowy – mówi Grzegorz Barczyk, główny archeolog prowadzący badania na radomskim rynku. Materiał z badań, jaki udało się zebrać archeologom na rynku, to m.in. fragmenty naczyń ceramicznych od połowy XIV wieku do czasów nowożytnych. Wśród rzeczy z metalu – 2 sierpy żelazne, podkowę, gwiazdkę od ostrogi, boratynki, czyli szelągi Jana Kazimierza, monety z czasów Stanisława Augusta Poniatowskiego, grajcary, kopiejki. Przy fundamentach ratusza znaleziono kamienne kule, których średnica nie przekraczała 9 cm. Trudno powiedzieć, w jakim celu tam je złożono. Sadząc po ich wielkości, nie były to kule armatnie, ale mogły być używane do posiadających mniejszy kaliber taraśnic. Znaleziono w wykopie kamień o bardzo dużych rozmiarach. Jak się okazało, znalazł się tam „przypadkiem” i udało się odtworzyć jego ciekawą historię.

„Kamyczek” z otworami

Przy wykopaliskach w rynku pracuje również archeolog Joanna Marciniak-Barczyk. O znalezionym kamieniu, który pieszczotliwie nazywa „kamyczkiem”, wie niemal wszystko. – Kiedy ustalono, że pomnik legionisty ma stać na rynku, przygotowano plan jego zagospodarowania. Wtedy też w Radomiu budowano wodociągi i na ul. Skaryszewskiej (obecnie Słowackiego) natrafiono na ten „kamyczek”. Został wyciągnięty i – jak pisała prasa – na wałkach przyciągnięty na rynek. Początkowo chciano zrobić z niego cokół pod pomnik, ale nic z tego nie wyszło. Zrobiono więc z niego fontannę. Nie natrafiłam na źródła, dlaczego i kto wymyślił tę fontannę, ale jest ona zaznaczona na planie radomskiego architekta Kazimierza Prokulskiego. Kamień-fontanna znajdował się za tuż za pomnikiem – opowiada pani Joanna. Ten kamień stał na podeście, otoczony mniejszymi kamieniami, które również w wykopie zostały znalezione. Z „kamyczka” tryskała woda i wpadała do półokrągłego lub półowalnego basenu. Miały się w nim znajdować lampy podświetlające wodę. – Kiedy odsłaniano pomnik legionisty w 1930 roku, kamień widać na zdjęciach w rogu rynku. Wiosną 1940 roku. Niemcy zburzyli pomnik i zniszczyli fontannę. Jak wynika z naszych badań, wykopali ogromny dół i tam zrzucili ten kamień. Dopiero my go znaleźliśmy. Niemcy walczyli z wszelkimi przejawami polskości, dlatego zniszczyli pomnik. O kamieniu-fontannie mówiono, że jest pamiątkowy, dlatego też go usunięto – tłumaczy pani archeolog. Kamień został wydobyty z wykopu i jest ustawiony na placu. Z bliska widać wywiercone otwory. Trwają prace nad przygotowaniem planu zagospodarowania radomskiego rynku. Swoje zasłużone miejsce znajdzie w nim z pewnością i ten „kamyczek”.

Studnia-niespodzianka

Od wiosny na rynku ruszyły kolejne badania archeologiczne. Planowano odnaleźć dawne studnie. Wiadomo, że miały znajdować się przy dawnym ratuszu. Jedna z nich, z kołowrotem, widnieje na szkicu Hoppena. Już ją odnaleziono i trwają prace przy jej odkopywaniu. – Konstrukcja studni z dranic [wąskich desek łupanych z pni drzew iglastych – przyp. aut.] wskazuje, że może ona być z XVII wieku. Pierwotnie powinna być z połowy XIV wieku, ale jeszcze do końca brak pewności, która część cembrowiny, być może, była zmieniona i czy już kopiemy tę oryginalną studnię. To musimy jeszcze określić. W tej chwili jej głębokość to około 3 metry. Ze wstępnych odwiertów wynika, że jest głębsza. Jeśli nie była czyszczona, to na jej dnie, pod warstwą ziemi, którą studnię zasypano, może uda nam się znaleźć coś ciekawego. Przy studniach nie ma nawarstwień kulturowych, jak przy normalnych wykopach, gdzie wiadomo, co jest starsze, co młodsze. Dlatego odkopujemy studnię z zewnątrz, żeby zobaczyć konstrukcję i warstwy kulturowe – tłumaczy G. Barczyk.

Dno studni może kryć różne przedmioty codziennego użytku – ozdoby, monety, łyżki, naczynia. Druga studnia, na wprost dawnej apteki przy Rynku 12 (a właściwie jej zarys), została odkryta podczas nadzorów archeologicznych przy kopaniu pod instalacje elektryczne. – Studnia przy aptece „wyszła” przy okazji. Mogą być też inne studnie, o których nie ma śladów ani na rysunkach, ani planach – wyjaśnia G. Barczyk. Teraz prace archeologiczne trwają również przy tej odnalezionej przypadkiem studni. Jej konstrukcja wskazuje, że jest młodsza od tej przy dawnym ratuszu. Może pochodzić z okolic XIX wieku. – Bo cembrowina jest tak zwana tartaczna, czyli belki są heblowane, z zaciosami, ociosami. Dlatego wydaje się, że jest ona młodsza. Ale, jak i przy tej przyratuszowej, może być też tak, że od góry była wymieniana cembrowina. Może będziemy wiedzieli więcej, gdy dotrzemy do dna studni – opowiada pan Grzegorz.

W studni znaleziono bal z wydrążonym w środku otworem. Może to być pozostałość po konstrukcji ręcznej pompy. Archeolodzy niebawem będą jeszcze szukać trzeciej studni, w części północno-zachodniej rynku, symetrycznie do tej pierwszej, przyratuszowej. Już wyznaczono miejsce, w którym będą pracować. Odnalezione studnie oraz fundamenty pierwszego ratusza również będą ujęte w planie zagospodarowania płyty rynku. Ale to miejsce i jego otoczenie wciąż nie zostały całkowicie poznane. Badający Miasto Kazimierzowskie zwracają się prośbą do osób, które posiadają zdjęcia lub dokumenty z tego terenu, o ich udostępnienie i kontakt (tel. 666 830 812). Badania archeologiczne prowadzi Spółka „Rewitalizacja”.