Czytanie z wody

Tomasz Rożek

GN 41/2015 |

publikacja 08.10.2015 00:15

Na Czerwonej Planecie ponad wszelką wątpliwość jest woda w stanie płynnym – oświadczyła NASA. Co mówi nam to o przeszłości Marsa? I co o przyszłości?

Dokładnie 50 lat temu sonda Mariner 4 wykonała i przesłała na Ziemię pierwsze zdjęcia Marsa. Dzisiaj Marsa badają orbitery, łaziki i lądowniki, a w kierunku Ziemi przesyłane są ogromne ilości danych naukowych. Jest ich tak dużo, że naukowcy mają czasami problem z ich analizą nasa Dokładnie 50 lat temu sonda Mariner 4 wykonała i przesłała na Ziemię pierwsze zdjęcia Marsa. Dzisiaj Marsa badają orbitery, łaziki i lądowniki, a w kierunku Ziemi przesyłane są ogromne ilości danych naukowych. Jest ich tak dużo, że naukowcy mają czasami problem z ich analizą

Otym, że na Marsie jest woda, wiedzieliśmy od dawna. Tyle tylko, że była to woda w stanie stałym, zamarznięta. Sporo jej na biegunach planety, wydaje się, że dużo jej także pod marsjańskim, czerwonym gruntem. Niewielkie ilości pary wodnej znaleziono też w rzadkiej marsjańskiej atmosferze. Tym razem pokazano dowody na to, że tam jest również woda w stanie ciekłym.

Lawiny czy źródełka?

Kiedyś wody na Marsie było dużo. Na zdjęciach widać twory geologiczne, które mogły być uformowane tylko przez płynącą wodę. Widzimy koryta wyschniętych rzek i charakterystyczne wzory, jakie na ziemskich plażach pozostawiają fale na brzegach dużych akwenów. Badamy minerały, które bez wody nie mogłyby powstać. Mars był kiedyś wodną planetą. Czy dzisiaj woda jest tam tylko w stanie stałym, zamarznięta gdzieś głęboko pod gruntem? Na to pytanie przez lata trudno było znaleźć odpowiedź. Pojawiały się zdjęcia, z których wynikało, że woda od czasu do czasu wypływa ze zboczy górskich. Gdy porównywano fotografie tego samego fragmentu górskiego zbocza, okazywało się, że w porze letniej pojawiają się na nich jakieś ciemne strużki.

A potem, czasami w nocy, czasami dopiero po kilku tygodniach, znikają. Co to może być? Na początku podejrzewano niewielkie lawiny kamienne. Te rzeczywiście mogą pozostawić ślady na sypkim podłożu. Tylko dlaczego te „lawiny” pojawiały się jedynie wtedy, gdy stok był mocno oświetlony promieniami słonecznymi? Dlaczego ślady tych lawin tak szybko znikały, gdy tylko zrobiło się chłodniej? Im więcej takich śladów rejestrowano, tym chętniej mówiono, że to płynna woda. Że zmarzlina musi być stosunkowo płytko pod marsjańskim gruntem, skoro krótkie i niezbyt upalne lato może spowodować jej roztopienie. Na Marsie atmo- sfera praktycznie nie istnieje. Czerwona Planeta jest dużo mniejsza od Ziemi i zdążyła już dawno geologicznie wystygnąć.

To pośrednio spowodowało zniknięcie gazowej otoczki i spadek ciśnienia, który w konsekwencji zamienił Marsa w pustynię. Przy ekstremalnie niskim ciśnieniu woda paruje nawet w niskiej temperaturze. Gdy na Marsie zaczęła znikać atmosfera, woda w rzekach, jeziorach, morzach i oceanach dosłownie się zagotowała. Została tylko ta zamarznięta. Wszystko jednak wskazuje na to, że jest jej nie tylko dużo, ale znajduje się płytko pod gruntem.

Zdradziła ją sól

Teraz NASA ogłosiła, że ponad wszelką wątpliwość potwierdzono, że na Marsie dzisiaj wciąż płynie woda. Nie w formie rzek czy wodospadów, ale niewielkich źródełek, małych wypływów. Wiemy o niej tyle, że jest słona. To właśnie sól zdradziła jej obecność. Sól, która pojawia się na ogrzewanych promieniami słonecznymi marsjańskich stokach, odkryto na bardzo dokładnych mapach chemicznych planety. Te zdjęcia nie były robione z powierzchni Marsa, tylko z jego orbity przez spektrometr zainstalowany na pokładzie sondy Mars Reconnaissance Orbiter MRO. Smugi wypływającej spod gruntu słonej wody znaleziono na zboczach kraterów, które znajdują się w pobliżu marsjańskiego równika. Pojawiają się latem, znikają, gdy temperatura spada.

Charakterystyczne słone smugi odkryto np. na zboczach krateru Hale, ale takich miejsc jest więcej. Czy najnowsze odkrycie oznacza, że na Marsie jest życie? Niekoniecznie. Życie potrzebuje ciekłej wody, ale nie wszędzie, gdzie jest ciekła woda, musi być życie. Choć z drugiej strony nie jesteśmy w stanie udowodnić tego ostatniego stwierdzenia. Wiemy, że na Ziemi jest woda i jest życie. Wiemy, że woda jest także na innych globach, ale nie jesteśmy w stanie tych miejsc zbadać.

Czerwony, a kiedyś niebieski

Mars dzisiaj jest czerwony, bo pokrywający planetę pył jest bogaty w rdzawego koloru tlenki żelaza. Jeżeli planeta boga wojny kiedykolwiek była zielona, to nie z powodu odbijających zielone światło minerałów, tylko z powodu życia. O ile byłoby ono takie samo jak to ziemskie. Jak Mars wyglądałby, gdyby tam wciąż były duże ilości ciekłej wody? Na pewno nie byłby czerwony. Może byłby niebieski, może zielony… Kevin Gill, amerykański informatyk i entuzjasta astronomii, wykorzystując zaawansowaną technologię cyfrową, trójwymiarowe zdjęcia Marsa oraz dokładne pomiary jego topografii, stworzył obrazy planety z czasów, gdy Mars był planetą pełną płynnej wody. Gill poszedł w fantazjowaniu o krok dalej.

W swoim komputerowym modelu założył, że na Marsie – gdy była na nim woda – rosła bujna roślinność. Z pomocą przyszła mu technologia cyfrowa. Posiłkując się danymi z Ziemi, marsjańskie drzewa i rośliny „posadził” tam, gdzie dostęp do wody i światła był najłatwiejszy. Autor symulacji wziął nawet pod uwagę wysokość nad poziomem marsjańskiego morza (w wysokich partiach gór roślin nie ma) oraz fakt, że najwyższa średnioroczna temperatura panuje na równiku, a najniższa na biegunach. Także od tego zależy wegetacja. Jeżeli jest woda, jeżeli jest atmosfera, muszą być także chmury. I one zostały naniesione na obraz Marsa z przeszłości. Jak więc mógł wyglądać Mars kiedyś? Prawdę mówiąc, prawie tak samo jak Ziemia.

Trzeba się mocno przyglądać wirtualnemu obrazowi Marsa, by zorientować się, że nie patrzy się na zrobione z orbity zdjęcie Ziemi. Wyżyny i niziny na Marsie występują w podobnych proporcjach jak na Ziemi. Na stworzonych w komputerze obrazach widać wyraźnie najdłuższą dolinę w układzie słonecznym – Vallis Marineris – oraz szczyty ogromnych wulkanów: Olympus Mons, Pavonis Mons, Ascraeusa Mons i Arsia Mons.

Uczymy się o sobie

Mars rzeczywiście mógł kiedyś wyglądać tak, jak „zaprojektował” go Kevin Gill. Dzisiaj to już daleka przeszłość. Co nie znaczy, że ludzie nie spoglądają w kierunku Marsa z nadzieją, że kiedyś tam polecą. Odkrycie wody na Marsie nie przybliży jednak tych planów. Główny problem z lotem na Czerwoną Planetę nie jest bowiem związany z obecnością (lub brakiem) wody, tylko z przerażającą odległością, jaką trzeba pokonać. Technicznie jest to wykonalne, ale w praktyce bardzo obciążające dla człowieka. Nasze ciało nie jest przystosowane do kosmicznych warunków. I nie chodzi tylko o wyższy poziom promieniowania, ale także o małe przestrzenie w czasie lotu, nieważkość i jednorodne towarzystwo. W takich warunkach człowiek nie wytrzymuje psychicznie.

Na miejscu, na Marsie, atmosfera jest tak rzadka, że człowiek będzie w stanie funkcjonować tylko w specjalnym kombinezonie. Trzeba będzie tam wybudować habitaty, w których ludzie spędzaliby większość dnia. Jak przetransportować tam niezbędne materiały do ich budowy? Jak wyhodować pożywienie? Woda jest w tym momencie najmniejszym problemem. A wracając do odkrycia. Ono nie pomoże nam Marsa skolonizować. Raczej pomoże zrozumieć. Jego przeszłość i teraźniejszość. Mars, Wenus i Ziemia to planety siostrzane. Wiele wskazuje na to, że przyszłość Niebieskiej Planety będzie taka jak teraźniejszość Czerwonej. Dobrze więc poznać odległy glob, żeby więcej wiedzieć o swoim. W kosmos zaglądamy także po to, by więcej wiedzieć o sobie.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.