Żywe kosiarki na wały

PAP |

publikacja 21.10.2015 09:21

Owce z powodzeniem mogą być wykorzystywane w roli "żywych kosiarek" na wałach przeciwpowodziowych - oceniają naukowcy, którzy do trzech lat prowadzą program badawczy w Małopolsce. Według zapowiedzi władz regionu w przyszłym roku może ruszyć regularny wypas.

Żywe kosiarki na wały HENRYK PRZONDZIONO /Foto Gość Naukowcy ustalili, że pod wpływem podgryzania i przygniatania roślinności przez owce i kozy zachodzą korzystne zmiany w składzie florystycznym i poprawia się zadarnienie, które decyduje o wytrzymałości wału w czasie wysokiego stanu wody. Dodatkowo pasące się zwierzęta na całej powierzchni wału zagęszczają glebę, przyspieszają obieg materii, płoszą drobne gryzonie, które drążą korytarze i jamy w strukturze wału

"Efektem prac badawczych jest konkluzja, że owce mogą się wypasać na wałach przeciwpowodziowych nie szkodząc im, a nawet pomagając utrzymać je w dobrym stanie" - powiedział PAP we wtorek Bronisław Dutka, dyrektor Małopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego, który wraz z Uniwersytetem Rolniczym w Krakowie realizował program.

Jak zaznaczył, projekt badawczy zaskutkuje tym, że owce pojawią się na wałach przeciwpowodziowych w Małopolsce, będzie więcej jagnięciny na polskich stołach, a rolnicy z okolicznych gospodarstw zyskają dodatkowe źródło dochodu.

Wicewojewoda małopolski Wojciech Szczepanik poinformował PAP, że zgodnie z ustaleniami czynionymi z marszałkiem województwa małopolskiego i Małopolskim Zarządem Melioracji i Urządzeń Wodnych od przyszłego roku wybrane odcinki terenów zielonych wokół wałów będą oddawane rolnikom w nieodpłatną dzierżawę do wypasu owiec i kóz. Rozważana jest też możliwość przekazywania części pieniędzy przeznaczonych na wykaszanie mechaniczne, jako dopłaty dla rolników za utrzymywanie wałów w należytym stanie.

"Ten projekt badawczy zakończył się sukcesem, dlatego już w lipcu rozpoczęliśmy przygotowania do kolejnej fazy, aby w przyszłym roku umożliwić rolnikom możliwość pielęgnacji wałów" - zaznaczył wicewojewoda. Według niego w pierwszym etapie przekazane do pasterskiego użytkowania zostaną odcinki wałów wiślanych na terenie gminy Szczurowa.

Zdaniem Bronisława Dutki propozycja może się spotkać z zainteresowaniem gospodarzy na terenach Powiśla, bo produkcja jagnięciny staje się coraz bardziej opłacalna. Hodowla owiec stałaby się dla nich dodatkowym źródłem dochodów nie obarczonym wysokimi kosztami.

"Pierwsi rolnicy już się powoli zgłaszają. Nie wykluczamy nawet, że górale mogą być zainteresowani przyjściem tutaj z owcami, bo są to tereny dużo bardziej przystępne i skomunikowane" - ocenił.

Według niego stada produkcyjne mogą się opłacać i przynosić zadowalające dochody, bo ceny jagnięciny rosną, a zbyt na ten rodzaj mięsa jest praktycznie nieograniczony. "Prawie każda restauracja chciałaby serwować jagnięcinę problem w tym, że jej po prostu nie ma" - dodał szef MODR.

Pilotażowy program, badający możliwość zastąpienia mechanicznej pielęgnacji obwałowań przeciwpowodziowych - wypasem małych zwierząt trawożernych był prowadzony od 2013 r. najpierw na wale potoku Gróbka w okolicach Bochni, a następnie także na obwałowaniach Wisły w okolicach Czernichowa. Tam do stada owiec dołączyły również kozy. W eksperymencie wykorzystano około 80 owiec ras polska owca górska oraz olkuska, a także kozy rasy saaneńskiej.

Naukowcy ustalili, że pod wpływem podgryzania i przygniatania roślinności przez owce i kozy zachodzą korzystne zmiany w składzie florystycznym i poprawia się zadarnienie, które decyduje o wytrzymałości wału w czasie wysokiego stanu wody. Dodatkowo pasące się zwierzęta na całej powierzchni wału zagęszczają glebę, przyspieszają obieg materii, płoszą drobne gryzonie, które drążą korytarze i jamy w strukturze wału. Takich korzystnych efektów nie uzyskuje się poprzez jedno czy dwukrotne maszynowe koszenie w ciągu roku - konkludują badacze.

Zgodnie z obowiązującym obecnie prawem przepędzanie i wypas zwierząt na obwałowaniach jest zabronione, chyba że uzyska się zgodę marszałka województwa. Twórcy programu przekonują, że rolnicy nie powinni mieć z nią problemów, bo marszałek wykazuje duże zrozumienie dla takiego wypasu.