Świąteczne dekoracje też zanieczyszczają

PAP |

publikacja 21.12.2015 23:28

Polacy lubią świąteczne dekoracje, ale nie oświetlają jeszcze "wszystkiego i wszędzie" tak, jak np. w USA, gdzie bożonarodzeniowe iluminacje zwiększają poziom zanieczyszczenia światłem nawet o 10 proc. w skali kraju. Można to zauważyć nawet z orbity.

Świąteczne dekoracje też zanieczyszczają Roman Koszowski /Foto Gość Oby się nie okazało, że w dużych miastach Polski już tylko Księżyc będzie widoczny na niebie wśród LED-ów i neonów, czy niezliczonej ilości dekoracji i lamp ulicznych.

"Iluminacje niektórych miast w USA w okresie przedświątecznym zwiększają poziom zanieczyszczenia światłem nawet o 10 proc. w skali kraju" - zauważa w rozmowie z PAP Piotr Nawalkowski ze Stowarzyszenia POLARIS-OPP, realizującego program "Ciemne Niebo" w Polsce. Powołuje się przy tym na dane z 2009 r. International Dark-Sky Association (IDA) - organizacji, która powstała w USA i najdłużej zajmuje się problemem zanieczyszczenia światłem.

Z raportu amerykańskich agencji NASA i NOAA (z 2014 r.) wynika, że w okolicy świąt Bożego Narodzenia i nowego roku na przedmieściach największych miast USA nocne światła świecą od 20 do 50 proc. jaśniej niż w pozostałej części roku. W samych miastach jest to 20-30 proc. Różnicę widać w danych satelitarnych, obrazujących zmiany w intensywności nocnego oświetlenia na powierzchni całej Ziemi.

W Polsce sytuacja jest inna. "Nawet w dużych miastach nie ma u nas mody na oświetlanie wszystkiego i wszędzie. Oczywiście w mediach słyszymy, że w miastach przybywa wyjątkowych iluminacji, i że ludzie z własnej inicjatywy instalują okazjonalne oświetlenia - mówi Piotr Nawalkowski. - I choć dekoracje ze światła robią wielkie wrażenie, to nie są tak powszechne, jak na Zachodzie. Polacy oświetlają różne elementy budynków, albo choinki przed domami, ale daleko nam do tego, by prawie każdy mieszkaniec oświetlał cały budynek łącznie z dachem, a do tego ogród i całe otoczenie".

Obfitość świątecznych ozdób zwiększa zanieczyszczenie światłem, gdyż oznacza wzrost liczby iluminacji rozpraszających światło na wszystkie strony. Problem nasila śnieg, który zwiększa poziom odbicia światła od powierzchni. Tym samym jeszcze bardziej zwiększa się ilość światła uciekającego w niebo w postaci łuny - tłumaczy Nawalkowski.

Sugeruje jednocześnie, że można znaleźć kompromis między przywiązaniem do magii świąt a zdrowym rozsądkiem. "I dla nas ważna jest kwestia nastroju i związanej z tym tradycji oświetlenia. Staramy się zwrócić uwagę, że w okresie świąt - no może z wyjątkiem samego dnia Wigilii - można znaleźć kompromis. Sprawa jest prosta: oświetlajmy domy, ulice czy rosnące na zewnątrz choinki... Ale po północy, kiedy nikt już ich nie podziwia, gaśmy lampki" - mówi.

Radzi też, by zaopatrzyć się w niedrogie wyłączniki czasowe, które w nocy automatycznie wygaszą świąteczną iluminację. Przyniesie to oszczędności, bo każde lampki pobierają przecież prąd (nawet LED-owe) i ułatwi życie otoczeniu, bo sąsiedzi spokojnie prześpią noc, jeśli nic im nie będzie rozświetlać sypialni.

Planując iluminację większych obszarów czy obiektów, światełka najlepiej jest umieścić pod zadaszeniem. "W przypadku budynków wielkopowierzchniowych oświetlenie można zainstalować na fasadzie, ale pod zadaszeniem - tak, by światło nie uciekało bezpośrednio do góry" - mówi Piotr Nawalkowski.

Zwraca też uwagę na kwestię oświetlania drzew mocnymi reflektorami - tak, by robiły wrażenie zmrożonych konstrukcji. "Mówi się, że lepiej jest stosować tzw. girlandy oświetleniowe. Pojedyncze, drobniutkie lampeczki, równomiernie rozłożone na drzewach robią znacznie lepsze wrażenie, niż silny reflektor świecący od dołu do góry pod choinką, drzewem czy masztem" - dodaje.

Nawalkowski przypomina, że okres Bożego Narodzenia i Sylwestra jest traktowany wyjątkowo nawet na Słowenii, gdzie obowiązuje jedno z najbardziej precyzyjnych i restrykcyjnych praw związanych z zanieczyszczeniem sztucznym światłem. "Tamtejsze prawo przewiduje wyłączenie od zasady redukcji zanieczyszczenia sztucznym światłem właśnie w okresie świąt, od 15 grudnia do 15 stycznia. W tym czasie zasada iluminacji obiektów nie musi być podporządkowana zasadom ochrony nocy".

Jego zdaniem przez nadmierne oświetlenie sztucznym światłem tracimy to, co najważniejsze. "Przecież to właśnie niebo od czasów Chrystusa zwiastuje nam jego narodziny w postaci Gwiazdy Betlejemskiej. Nie bez powodu na czubku drzewek świątecznych umieszczamy symboliczną dekorację w postaci gwiazdy - przypomina. - Pamiętam, jak dziadkowie i rodzice zachęcali mnie, jako kilkuletnie dziecko, do poszukiwania pierwszej gwiazdki na niebie przed rozpoczęciem Wigilii. Jakaż była moja radość, gdy rzeczywiście w pogodne wieczory udawało mi się dostrzec gwiazdę Wegę z konstelacji Lutni, czy planetę Wenus zwaną Gwiazdą Wieczorną".

Dodaje, że w tym roku nie będzie jasnych planet widocznych na wieczornym niebie, a jedynie zwykłe gwiazdy - jak Wega czy Capella z gwiazdozbioru Woźnicy - i Księżyc. "Aby się nie okazało, że w dużych miastach Polski już tylko on (Księżyc - przyp. PAP) będzie widoczny na niebie wśród LED-ów i neonów, czy niezliczonej ilości dekoracji i lamp ulicznych. Tracimy bowiem w ostatniej dekadzie coś, co przez setki lat stanowiło ważny element świąt Bożego Narodzenia" - mówi przedstawiciel POLARIS-OPP.

W ostatnich latach przybywa argumentów na rzecz "ochrony nocy". Naukowcy dowodzą np., że sztuczne oświetlenie miast i ich okolic nie jest obojętne dla zwierząt. Stwierdzili np., że zanieczyszczenie światłem może zaburzać migrację i proces reprodukcyjny ptaków, wpływać niekorzystnie na zachowanie nietoperzy czy populację owadów. Całonocne oświetlenie nie jest też obojętne dla zdrowia ludzi, których rytm dobowy regulowany jest m.in. przez światło i ciemność. Przybywa badań pokazujących, że nadmiar światła nocą (w tym zanieczyszczenie światłem) może powodować lub nasilać choroby cywilizacyjne.