publikacja 30.12.2015 00:15
Nie, nie będę pisał o hormonach szczęścia ani o dużej wygranej na loterii. Choć na zakończeniu ostatniej światowej konferencji klimatycznej niektórzy wyglądali, jak gdyby ich serce pompowało endorfiny, a nie krew, z kolei inni trzymali się za kieszenie, jak gdyby wygrali majątek w totka. Będę pisał o klimacie.
Alain Apaydin /ABACAPRESS.COM/east news
Ekolodzy świętowali na Polu Marsowym w Paryżu, ale konferencja tak naprawdę nie przyniosła żadnych rozstrzygnięć
O klimacie, ale nie w kontekście nauki, tylko polityki. Co konkretnie uzgodniono na zakończonej trzy tygodnie temu międzynarodowej konferencji klimatycznej w Paryżu? W „Gościu” pisałem o skomplikowanej materii, jaką jest umowa dotycząca spraw klimatycznych. Teraz czas na podsumowanie.
Na papierze
Wyzwanie było proste. Ograniczyć emisję gazów cieplarnianych tak, by wzrost temperatury atmosfery nie przekroczył 2 st. C w stosunku do roku referencyjnego. Łatwo napisać, znacznie trudniej uzgodnić, nie mówiąc o wprowadzeniu w życie. Co charakterystyczne, dość trudno znaleźć komentarze krytyczne dotyczące tego, co w Paryżu uzgodniono. To oznacza tylko tyle, że międzynarodowe towarzystwo uzgodniło zapisy, które… każdy rozumie po swojemu. Interesy dużych i nowoczesnych państw są na tyle rozbieżne z interesami państw na dorobku i tych biednych, że trudno sobie wyobrazić konkretne zapisy, które by zadowalały i jednych, i drugich.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.