Zaraz zatrzęsie?

Tomasz Rożek

GN 34/2016 |

publikacja 18.08.2016 00:00

Duże trzęsienia ziemi zdarzają się na styku płyt tektonicznych. Te obszary często znajdują się na dnach oceanów, ale jest kilka miejsc, gdzie na „gorącej granicy” mieszkają ludzie. Miliony ludzi. W jednym z takich miejsc megatrzęsienie może się wydarzyć w każdej chwili.

Uskok San Andreas na zachodnim wybrzeżu USA, w Kalifornii. Tu wkrótce ma dojść do trzęsienia ziemi. Jim Wark /Visuals Unlimited, Inc./east news Uskok San Andreas na zachodnim wybrzeżu USA, w Kalifornii. Tu wkrótce ma dojść do trzęsienia ziemi.

Tym miejscem jest uskok San Andreas na zachodnim wybrzeżu USA, w Kalifornii. Od kilku miesięcy naukowcy ostrzegają, że kataklizmu można się spodziewać w każdej chwili. Ich zapewnienia nie są chyba traktowane zbyt poważnie, bo… badacze alarmują od wielu lat. San Andreas jest miejscem, gdzie styka się płyta pacyficzna z płytą północnoamerykańską. Obydwie zbliżają się do siebie z prędkością kilku centymetrów na rok. Ale to tempo jest zmienne. Balon się nadyma i nikt nie rozważa kwestii, czy pęknie, tylko raczej – kiedy pęknie.

Lada chwila

Ostatni raport na ten temat powstał we współpracy Uniwersytetu Hawajskiego, Uniwersytetu w Waszyngtonie oraz Oceanograficznego Instytutu Scrippsa. Badacze tych uczelni zarejestrowali narastające ruchy płyt tektonicznych znajdujących się po dwóch stronach uskoku. Sam ich ruch nie jest czymś nowym, ale to, że narasta jego skala, daje do myślenia. Uważa się, że jest spowodowany naprężeniami, jakie panują na styku dwóch płyt. Mechanizm trzęsienia ziemi można porównać do naprężania plastikowej linijki. Do któregoś momentu da się ją ugiąć, ale potem linijka pęka. Zanim to jednak nastąpi, zaczyna trzeszczeć. I to właśnie narastające trzeszczenie można porównać do obserwowanych przesunięć pomiędzy płytami. Tak jak w przypadku linijki pomiędzy charakterystycznymi dźwiękami a złamaniem mijają sekundy, tak w przypadku trzęsienia ziemi… No właśnie. Nie jesteśmy w stanie powiedzieć, kiedy dokładnie nastąpi kataklizm. Około 30 lat temu międzynarodowa grupa naukowców pod kierunkiem prof. Władimira Keilisa-Boroka zaczęła nasłuchiwać nie głośnych i gwałtownych, ale cichych pomruków Ziemi. U podstaw metody Keilisa-Boroka leży głównie dokładne i systematyczne uporządkowywanie danych już istniejących oraz… matematyka, matematyka i jeszcze raz matematyka. W czerwcu 2003 roku badacze zapowiedzieli, że najpóźniej do lutego 2004 w centralnej Kalifornii nastąpi trzęsienie ziemi o sile co najmniej 6,4 w skali Richtera. I tak rzeczywiście się stało. Dokładnie 22 grudnia 2003 roku. W lipcu 2003 roku ta sama grupa zapowiedziała, że do końca grudnia japońską wyspę Hokkaido nawiedzi duże trzęsienie ziemi o sile co najmniej 7 stopni. Kataklizm o sile 8,1 stopnia wydarzył się tam 25 września. Dwa przypadki? Były także inne.

Dostępne jest 29% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.