Samochód bez kierowcy

Tomasz Rożek

GN 35/2016 |

publikacja 25.08.2016 00:00

Kilka lat temu wydawało się, 
że samochody bez kierowców to daleka przyszłość. Dzisiaj widać, że ta przyszłość jest tuż za rogiem.

W okresie testowym za kierownicą będzie siedział inżynier nadzorujący pracę automatu. Jared Wickerham /east news W okresie testowym za kierownicą będzie siedział inżynier nadzorujący pracę automatu.

Uber, czyli firma, która oferuje konkurencyjne wobec taksówek przejazdy pasażerskie, zapowiedziała, że w USA chce wprowadzić autonomiczne samochody. Nie, nie za 10 lat, ani nawet za 5. Takie auta na drogi Pittsburgha mają wjechać jeszcze w tym miesiącu.

Już gdzieś 
to widziałem

Travis Kalanick, szef Ubera, powiedział, że w okresie testowym na miejscu kierowcy będzie siedział inżynier nadzorujący pracę automatu. Stery, a właściwie kierownicę, będzie przejmował tylko w sytuacjach potencjalnie ryzykownych. Jeżeli takich nie będzie, samochód poprowadzi się sam. Sam będzie podejmował decyzje o włączaniu się do ruchu, a nawet sam zdecyduje o trasie, jaką chce jechać. W dużym mieście nie zawsze najkrótsza droga jest najlepsza. Samochód będzie miał dostęp do danych o wypadkach i korkach. To akurat nie jest żadna rewelacja, już dzisiaj zwykły program do nawigacji satelitarnej zainstalowany w smartfonie ma dostęp do takich danych.

Uber na drogi Pittsburgha chce wprowadzić 100 samochodów. Będą to odpowiednio zmodyfikowane auta Volvo XC90. Jeżeli test się powiedzie, firma wprowadzi kolejną partię takich samochodów. Zdaniem szefa Ubera autonomiczne taksówki to przyszłość indywidualnej komunikacji w mieście. Pisząc te słowa, uśmiecham się do siebie. W iluż to filmach science fiction, w miastach przyszłości, na obcych planetach i księżycach taksówki, autobusy, ba, nawet pociągi były sterowane przez system komputerowy? W pociągach, szczególnie tych szybkich, już dziś komputer ma więcej do powiedzenia niż człowiek. Autobusy też coraz częściej będą pozbawione kierowcy. Takie są już testowane w Grecji, Szwajcarii i Skandynawii. Unia Europejska przeznacza z kolei całkiem spore kwoty na budowę i testy autonomicznych TIR-ów, które bez przerwy (dla człowieka niezbędnej) mogłyby pokonywać kontynent wzdłuż 
i wszerz. To dawałoby oszczędności i… zwiększało bezpieczeństwo.

Coś się kroi

Zresztą ciężarówki bez kierowców mogą się na głównych trasach pojawić szybciej, niż nam się wydaje. Wspomniany Uber jakiś czas temu kupił start-up Otto, który został założony właśnie po to, by wybudować pierwszą autonomiczną ciężarówkę. Takich inicjatyw na świecie jest pewnie bardzo dużo, ale Otto nie jest jednym z wielu start-upów. Jego założycielami są Anthony Levandowski, osoba, która w Google pracowała w grupie zajmującej się autonomicznymi samochodami, oraz Lior Ron, opracowujący w Google mapy, z których korzystają na całym świecie miliony ludzi.

Uber nie jest pierwszą firmą, która chce zautomatyzować transport indywidualny. Choć trzeba przyznać, że robi to z największym rozmachem. Szefostwo firmy zapowiedziało, że chce otworzyć dwa centra badawcze, które będą się zajmowały tylko tym wyzwaniem.

Nie wiadomo, jak długo będzie trwał okres testowania 100 samochodów w Pittsburghu. Pewnie wiele zależy od wyników samych testów. Już dzisiaj jednak po drugiej stronie globu, w Singapurze, władze zapowiedziały, że autonomiczne taksówki będą „szeroko dostępne” w 2020 roku, czyli za 4 lata. Testy w Singapurze trwają już od jakiegoś czasu. Postawiono tam na samochody marki Audi, oczywiście odpowiednio zmodyfikowane. Już dzisiaj autonomiczną taksówkę można w tym mieście zamówić, z tym że na razie takie auta obsługują trasy wyłącznie wokół dzielnicy biznesowej miasta.

Koszty i bezpieczeństwo

Samochody bez kierowców. To brzmi dumnie. Ale nie o dumę tutaj chodzi. Oczywiście firmy, które jako pierwsze wprowadzą takie rozwiązania, mogą wygrać w globalnej konkurencji. Chyba że zdarzy się jakiś wypadek. Wtedy przegrają z kretesem. Gra jest jednak warta świeczki z powodu kosztów. Firma Delphi Automotive,
 która bada taksówki w Singapurze, obliczyła, że tak jak cena za jeden kilometr w samochodzie z kierowcą kosztuje w tym mieście niecałe 2 dolary, tak w samochodzie bez kierowcy – około 50 centów, czyli prawie 4 razy mniej. O wiele tańszy okaże się także transport drogowy, gdy ciężarówki nie będą miały kierowców.

A co z bezpieczeństwem? W samolotach i pociągach pilotów i motorniczych od dawna wspierają komputery. Z każdym rokiem przejmują kolejne funkcje człowieka, bo… tak jest bezpieczniej. W ruchu miejskim wyzwania, jakim musi sprostać system komputerowy, są naprawdę duże, ale z testów i prób wynika, że projektowane dzisiaj samochody autonomiczne radzą sobie bardzo dobrze. Owszem, kilka miesięcy temu doszło do wypadku testowego samochodu autonomicznego, ale wina za kolizję leżała po stronie człowieka.

Gdy mówimy o bezpieczeństwie takich pojazdów, najczęściej przed oczami pojawiają się kolizje, wręcz karambole. A tymczasem kilkanaście dni temu w USA samochód marki Tesla uratował życie swojemu kierowcy, gdy ten… dostał zawału serca. Auto nie było w pełni autonomiczne, ale miało kilka funkcji, które umożliwiały podejmowanie decyzji za kierowcę. Gdy komputer wykrył, że kierowca źle się czuje, zadziałał autopilot, który zawiózł go do szpitala. •

Dostępne jest 19% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.