Dołowanie

Tomasz Rożek

GN 36/2016 |

publikacja 01.09.2016 00:00

W najnowszym rankingu światowych uczelni nasze uniwersytety spadły o kilkadziesiąt pozycji. Pierwsze miejsce – po raz kolejny – zajął Uniwersytet Harvarda. Roczny budżet tej uczelni jest kilka razy większy niż nakłady Polski na wszystkie szkoły wyższe.

Uniwersytet Jagielloński znalazł się w piątej setce w światowym rankingu uczelni. nauka: Polskie uczelnie Uniwersytet Jagielloński znalazł się w piątej setce w światowym rankingu uczelni.

Ale to nie pieniądze są problemem, tylko priorytety. Polskie uczelnie skupiają się na kształceniu, a zachodnie – na uprawianiu nauki. Polskie patrzą, jak pozyskać pieniądze z różnych źródeł, aby budować infrastrukturę, a te na szczytach światowych rankingów budują infrastrukturę, by uprawiać naukę. Nasze – w największym skrócie – idą w ilość, a tamte w jakość.

Co kraj, to obyczaj

Kilka lat temu, gdy wróciłem z długiego pobytu naukowego za granicą, znalazłem pracę na jednym z polskich uniwersytetów. Musiałem się przyzwyczaić do wielu rzeczy, które wydawały mi się – delikatnie mówiąc – dziwaczne. Na przykład przez kilka miesięcy nie miałem komputera, bo choć procedury były uruchomione już wcześniej, wciąż nie zostały zamknięte. Dziwiła mnie też bardzo duża liczba godzin dydaktycznych, które w praktyce uniemożliwiały pracę naukową. Do moich zadań należało zorganizowanie nowego laboratorium, ale bez komputera, i z taką liczbą zajęć (spora część weekendów też była nimi zajęta) w zasadzie było to niemożliwe. Zajęcia prowadziłem dla kilku kierunków, także dla studentów uczących się zaocznie. Ci ostatni przynosili uczelni spory dochód. Ale o tym dowiedziałem się dopiero później. Kilka tygodni przed letnimi wakacjami dostałem z rektoratu list, w którym napisano, że na trzy miesiące wakacji nie ma dla mnie na uczelni pracy. Że mam się zgłosić dopiero pod koniec września. Gdy w rektoracie poprosiłem o wytłumaczenie, powiedziano mi, że przez wakacje nie przynoszę dochodu uczelni, bo nie kształcę studentów zaocznych. Nie ma dochodu, nie ma zatrudnienia. Gdy zauważyłem, że przez te trzy miesiące miałem zamiar ruszyć w końcu z pracą naukową, pani w rektoracie tylko się uśmiechnęła. Co ciekawe, wygrałem już konkurs i na początku października miałem zostać adiunktem. Ale w październiku na uczelnię nie wróciłem. Zbuntowałem się.

Dostępne jest 22% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.