Dziko żyjącym gatunkom grozi wyginięcie (?)

PAP |

publikacja 29.10.2016 06:15

Do roku 2020 populacja dzikich zwierząt może się zmniejszyć aż o 67 proc. - alarmuje międzynarodowa organizacja ekologiczna WWF w ogłoszonym "Living Planet Report 2016".

Dorsz Hans-Petter Fjeld / CC-SA 2.5 Dorsz
Autorzy raportu wskazują też na nadmierne eksploatowanie łowisk

Według najnowszego raportu WWF w latach 1970-2012 liczebność populacji ssaków, ptaków, gadów, płazów i ryb zmniejszyła się średnio o połowę. Kolejne dekady nie będą lepsze - według szacunków ekspertów do 2020 r. z Ziemi może zniknąć aż dwie trzecie populacji kręgowców.

"To wymieranie, które uruchomiliśmy, jest najszybsze w dziejach Ziemi" - powiedział w czasie prezentacji raportu w Warszawie dr Przemysław Nawrocki.

"Bogactwo przyrody znika na naszych oczach. Dane zawarte w raporcie są alarmujące, bo gatunki zwierząt stanowią ogromną część usług ekosystemowych, od których wszyscy jesteśmy bardzo zależni. Zachodzące zmiany wpływają także na czystość powietrza, jakość wody, ilość pożywienia i tempo zmian klimatu" - podsumowuje ekspert WWF Polska, Jakub Skrzypczyk.

Jak dodaje, bardzo istotne jest przeciwdziałanie tej tendencji już teraz. Jak wyjaśnił, należy wdrożyć "gotowe rozwiązania, które pozwolą () korzystać z zasobów planety w sposób zrównoważony, szczególnie w obszarze produkcji żywności, energii i przepływów finansowych".

Gatunki giną głównie na skutek działalności człowieka, który degraduje i eksploatuje Ziemię na skalę niespotykaną w historii cywilizacji - zaznaczyli eksperci w raporcie WWF.

Wśród największych zagrożeń dla gatunków, jakie wymieniono w dokumencie, uznano utratę siedlisk - w dużej mierze z powodu rolniczej działalności człowieka, a także degradację i nadmierną eksploatację przyrody - m.in. w wyniku przełowienia ryb. Groźne są też zanieczyszczenia, rozprzestrzenienie gatunków inwazyjnych i choroby.

Ludzie żyją na kredyt - to kolejny wniosek z raportu WWF. Z cytowanych w nim danych organizacji Global Footprint Network wynika, że do zapewnienia surowców naturalnych i usług ekosystemowych wykorzystywanych przez ludzkość potrzebny jest potencjał biologiczny równy temu, jaki miałoby 1,6 Ziemi. Oznacza to, że nasza planeta jest eksploatowana ponad jej zdolności regeneracyjne - zauważają autorzy dokumentu.

Być może jesteśmy świadkami kolejnego wielkiego wymierania - sugerują eksperci WWF. Związane jest to z tym, że - jak przypomnieli autorzy raportu - żyjemy obecnie w erze antropocenu, czyli nowej epoce geologicznej, w której na Ziemi dominuje jeden gatunek - Homo sapiens (co już znajduje potwierdzenie w śladach geologicznych).

"Bardzo ciężko jest przewidzieć, czy te zmiany będą zachodziły stopniowo i powoli będziemy tracili zasoby Ziemi, czy dojdzie nagle do jakiegoś gwałtownego wywrócenia systemu, który znamy. To jest szczególnie niepojące w przypadku zmian klimatu" - ostrzegł dr Nawrocki.

Oprócz zagrożeń raport WWF przedstawia rozwiązania służące poprawieniu sytuacji środowiska i zagrożonych gatunków.

"Powinniśmy zmienić krótkowzroczne podejście do problemów świata na podejście strategiczne, które będzie służyło przyszłym pokoleniom i skutecznie chroniło zasoby naszej planety, przy ich racjonalnym wykorzystywaniu" - sugerują eksperci WWF.

WWF wskazuje na konieczność zachowania "kapitału naturalnego", czyli rozszerzenie globalnej sieci obszarów chronionych.

Kolejnym wskazywanym kierunkiem jest sprawiedliwy dostęp do żywności, wody i energii. Ważnym elementem raportu jest też zmiana kierunku przepływów finansowych. "W sprzeczności z tym celem wiele instytucji finansowych w dalszym ciągu inwestuje znaczne kwoty w szkodliwe i pozbawione zrównoważonego charakteru działania, takie jak wydobycie węgla, rolnictwo niszczące środowisko i wydobycie ropy naftowej" - czytamy w raporcie. "Patrzymy na biznes jako na część rozwiązania" - wskazał podczas prezentacji raportu Jakub Skrzypczyk.

Eksperci zwracają też uwagę na konieczność "bardziej racjonalnej konsumpcji", a także zrównoważonej produkcji żywności. Obecnie rolnictwo zajmuje około jedną trzecią całkowitej powierzchni lądów i wymaga zużycia prawie 70 proc. zasobów słodkiej wody - wynika z raportu.

W raporcie zwrócono uwagę, że spalanie paliw kopalnych jest najważniejszym czynnikiem pochodzenia antropogenicznego, wpływającym na zmianę klimatu. "Najlepiej byłoby, gdyby olbrzymia większość paliw kopalnych pozostała w ziemi" - sugerują eksperci. Jednocześnie wskazują kierunek - przekształcenie tradycyjnych systemów dostaw energii na rzecz źródeł energii odnawialnej.

Od redakcji wiara.pl

Publikując tej informacji nie oznacza, że automatycznie się pod wszystkimi tezami opisywanego w niej raportu podpisujemy. Po prostu infomujemy, że taki raport, zawierający takie a nie inne tezy, powstał.