Znowu ten smog

Tomasz Rożek

GN 2/2017 |

publikacja 12.01.2017 00:00

Większość z nas doskonale zdaje sobie sprawę z tego, czym jest smog. Ale wciąż nic się nie zmienia. Deklaracje o dbaniu o środowisko nie przekładają się na konkretne działania.

Znowu ten smog infografika studio gn

Sami sobie szkodzimy

Benzopireny to substancje rakotwórcze, które powstają w wyniku niecałkowitego spalania np. drewna, śmieci czy paliw samochodowych. Są także w dymie tytoniowym. Benzopireny nie tylko wdychamy, ale także zjadamy, bo przedostają się one do niektórych produktów żywnościowych. Gdy Polskę podzielono na 46 stref, w których badano jakość powietrza, okazało się, że aż w 42 poziom benzopirenu był przekroczony. Wczytywanie się w statystyki, liczby, tabelki i wykresy może przyprawić o ból głowy. Okazuje się bowiem, że wśród 10 europejskich miast z najwyższym stężeniem benzopirenu aż 6 to polskie miejscowości: Kraków, Nowy Sącz, Gliwice, Zabrze, Sosnowiec i Katowice.

Wciąż uważamy, że to KTOŚ powinien zająć się sprawą. Że to ONI powinni coś zrobić. Kim są ONI i KTOSIE? Premier, minister, prezydent, wojewoda, wójt, sołtys, burmistrz. Tak, politycy i samorządowcy mają wiele do zrobienia, ale akurat ze smogiem każdy może walczyć sam.

W Polsce jak w Chinach

Kilka dni temu przeczytałem w amerykańskiej gazecie „The Financial Times” o niewielkiej mieścinie niedaleko Krakowa, w której w sylwestra jakość powietrza była gorsza niż w Pekinie. Europejskie normy zostały tam przekroczone dwudziestokrotnie! Dla przypomnienia – kilka lat temu Chińczycy mimo miliardowych inwestycji w budowę infrastruktury sportowej poważnie rozważali przesunięcie olimpiady, właśnie z powodu przekroczonych norm jakości powietrza w Pekinie. Ekipy niektórych krajów mówiły jasno, że nie chcą swoich sportowców narażać na funkcjonowanie w takiej truciźnie. Przez wiele tygodni w stolicy Państwa Środka robiono wiele, by zanieczyszczenie obniżyć. Wokół miasta wygaszono działalność przemysłu, który zanieczyszczał powietrze. W samym Pekinie obowiązywały jeszcze bardziej restrykcyjne ograniczenia dotyczące ruchu samochodów. Udało się. Poziom zanieczyszczeń spadł, a olimpiada się odbyła. A u nas? Gigantycznym zanieczyszczeniem w okolicach Krakowa media zajęły się dopiero wtedy, gdy o sprawie napisały amerykańskie gazety. Przy okazji tekst w „The Financial Times” był ilustrowany zdjęciem Warszawy. W naszej stolicy sytuacja też jest dramatyczna, ale Warszawa jeszcze (!) Pekinu nie przegoniła. Przy okazji w amerykańskim tekście napisano, że Polska jest stolicą brudnego powietrza w Europie. Statystyki to potwierdzają. Z 50 najbardziej zabrudzonych miast w Europie aż 33 leżą w Polsce. Wśród 10 najbardziej zanieczyszczonych benzopirenem (o nim w ramce obok) miast w Europie aż 6 jest w Polsce. Pozostałe 4 przypadają na resztę kontynentu.

Oszczędność i ekologia

Czym jest smog, wiedzą wszyscy. Statystyki, mapki, wykresy – to chyba nie robi jednak żadnego wrażenia. Duże (i małe) liczby nie trafiają do naszej świadomości. Mamy też problem z odczytywaniem danych na wykresie. Co więc może zrobić wrażenie? Pisanie, że rocznie z powodu smogu umiera w Polsce całkiem sporej wielkości miasto? Nie, to też jest mało obrazowe. Zgonów „smogowych” nie widać. To nie to samo co zgony w wyniku np. wypadków samochodowych. I może właśnie dlatego potrafimy zacisnąć pasa i kupując samochód, wybrać bezpieczniejszą wersję, natomiast w przypadku systemu ogrzewania wielu z nas wybiera tę najtańszą. Argumenty tych, którzy mówią, że chętnie przyłożyliby rękę do dbania o jakość powietrza, ale nie stać ich na to – wkładam między bajki. Jasne, że optymalnie byłoby wymienić wszystkie instalacje CO na ekologiczne, ale to z wielu powodów nierealne. Tymczasem jest wiele sposobów na to, by nie ponosząc kosztów, nie zatruwać środowiska wydechami z komina. Nawet najstarszy piec może być bardziej ekologiczny, gdy jest wyczyszczony (dotyczy to także przewodów kominowych). Nawet najstarszy piec nie jest aż tak szkodliwy, gdy pali się w nim w odpowiedni sposób. Ogień powinien być zrobiony na węglu, czyli paliwo powinno się palić od góry. Tymczasem w starych piecach wiele osób robi odwrotnie. Rozpala ogień, a potem zasypuje palenisko węglem. Ten drugi sposób palenia jest szkodliwy nie tylko dla powietrza, ale także dla kieszeni. Płomień, który ma ogrzewać wodę w piecu, musi przejść przez warstwy paliwa. Gdy domkniemy dodatkowo wlot powietrza (przecież nie chcemy, by cały węgiel spalił się w jednej chwili), mamy spalanie bez odpowiedniego dostępu tlenu. To jeden z podstawowych mechanizmów powstawania benzopirenów (patrz ramka).

Wszystko z natury

Wyczyszczenie pieca i odpowiedni sposób rozpalania ognia nie tylko nie generują kosztów. One te koszty zmniejszają. Dlaczego zatem tak wiele osób nie zwraca na to uwagi? Kolejną plagą jest palenie plastików (czy ogólnie śmieci). Przecież gminy i tak pobierają stałe opłaty za ich wywóz. Czy rzeczywiście tak wiele osób w Polsce pali odpady w piecu z biedy? Nie stać ich na węgiel, więc palą plastikowe butelki? Nie wierzę. Myślę, że tutaj raczej działa mechanizm, którym podzielił się ze mną pewien nieco podchmielony, znany z widzenia jegomość. Na moją uwagę, że widoczny nad sąsiednim domem żółtawo-niebieski dym to właśnie efekt palenia tworzyw sztucznych, szczerze zapytał, w czym w zasadzie jest problem. „Przecież wszystko pochodzi z przyrody, to teraz do niej wraca”. Tak, idąc dalej tym tropem, można się napić cyjanku. W końcu też jest „z natury”.

Tworzywa sztuczne są bardzo kaloryczne, dają przy spalaniu dużą ilość energii. Ale po to, by móc tę energię pozyskać, trzeba mieć odpowiednie warunki. Temperatura spalania powinna być bardzo wysoka (nie do osiąg­nięcia w warunkach domowych), powinien być zainstalowany odpowiedni system do odzyskiwania spalin, a na kominie powinny być zainstalowane filtry. Tak skonstruowana spalarnia śmieci jest gwarancją bezpieczeństwa. W samym centrum Wiednia mieści się spalarnia śmieci, a to, co wylatuje z jej kominów, jest czystsze niż powietrze na poziomie chodnika.

Śpij spokojnie

My jednak na spalanie śmieci, złe palenie paliwem niskiej jakości w piecach, ale także na ogromną rozrzutność w korzystaniu z transportu prywatnego patrzymy w sposób zbyt tolerancyjny.

Kilka dni temu zrobiłem prosty eksperyment. Na zewnątrz na rurę odkurzacza nałożyłem wilgotny wacik higieniczny. Po kilku minutach wciągania przez odkurzacz powietrza wacik stał się ciemnoszary. Obliczyłem – biorąc pod uwagę wydajność odkurzacza – że wciągnął on w czasie swojej pracy mniej więcej tyle powietrza, ile przez mój układ oddechowy przechodzi przez niecałe trzy doby. Zresztą ten eksperyment można zobaczyć na Facebook.com/NaukaToLubie. Każdy może go sam powtórzyć i sprawdzić czystość powietrza, którym oddycha. To, co widać na waciku, na moim filtrze, to tylko niektóre składowe smogu. Nie osadzą się na nim (a już na pewno ich nie zobaczę) składowe chemiczne, w tym wspomniane już wyżej benzopireny. Nie ma też szans, żeby osadziły się na nim tlenki siarki i tlenki azotu. Ten sam eksperyment w mieście może nie dać aż tak spektakularnych wizualnie efektów. Smog w mieście ma inny skład niż np. na wsi, gdzie prawie wszystkie domy opalane są w przydomowych kotłowniach. W mieście w smogu jest więcej chemii, na wsi – więcej cząstek stałych. Ale szkodliwy jest i jeden, i drugi. Nie jesteśmy tego świadomi. Śpimy spokojnie, oddychając trującym powietrzem. Zanieczyszczenie powietrza w Polsce jest tak ogromne, że gdyby zastosować np. normy jakości powietrza, które obowiązują w Paryżu, w takich miastach jak Kraków czy Rybnik prawie 50 dni w roku obowiązywałby ostry alarm smogowy, a miasto byłoby praktycznie sparaliżowane. W uzdrowiskowym Zakopanem zgodnie z europejskimi normami prawie 30 dni w roku powinien być ogłaszany alert smogowy. Ale my tego nie wiemy. Nasze normy są prawie czterokrotnie bardziej liberalne. Czują się Państwo spokojniejsi? 

„Sonda 2”, niedziela 15 stycznia, godz. 14.35, sobota 21 stycznia, godz. 14.35.

Dostępne jest 11% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.