Pokusa

Tomasz Rożek

publikacja 25.08.2017 06:00

Jest w nas pewien rodzaj nieufności do autorytetów. Do procedur, do tego, co piszą w książkach czy uczą w szkole.

Pokusa twig73010 / CC 2.0 Dzięki ludzkiej inteligencji i inwencji dolecieliśmy na Księżyc

Stąd cały czas próbujemy i eksperymentujemy. I super, gdy ten rodzaj braku pokory siedzi w głowach ludzi młodych. Gorzej, gdy przechodzi na tych doświadczonych.

Jeżeli zabronimy młodym eksperymentować, staniemy w miejscu. Tylko ci, którzy nie wiedzą, że czegoś nie da się zrobić, osiągają swoje cele. My, starsi, jesteśmy przez życie zbyt sformatowani. Weźmy przykład prądu. Czy ktokolwiek wpadnie na to, by prąd elektryczny przesyłać bezprzewodowo, skoro całe życie podłączał urządzenia elektryczne przewodami? Jeżeli będzie chciał coś ulepszyć, zmodernizować, raczej zaprojektuje urządzenia oszczędniejsze (żeby prądu zużywały mniej) albo przewody cieńsze, mniej kłopotliwe. Osoba, która nie wie, że prąd musi płynąć w kablu, zaprojektuje zestaw cewek, które prześlą prąd bez kabla. Wstrzymywanie ludzi młodych to jak wstrzymywanie rozwoju. Ale niesłuchanie osób starszych to najprostsza droga do anarchii. Do świata bez zasad, bez autorytetów, świata, w którym każdy może powiedzieć wszystko i nie ponosi za to odpowiedzialności. Niedobrze, gdy my, starsi, nie odwołujemy się do utartych ścieżek. Niedobrze, gdyby młodzi się do nich odwoływali. My powinniśmy nad nimi czuwać, oni powinni nas porywać. A co, gdy dzieje się odwrotnie? Pewien inżynier leczył ludzi chorych na raka amigdaliną, czyli witaminą B17. W różnych miejscach w Polsce, w prywatnych mieszkaniach, prowadził swoje gabinety i namawiał chorych i ich rodziny do niekonwencjonalnej terapii antynowotworowej. Sprawa stała się głośna, gdy zmarł jego pacjent, 12-letni chłopczyk cierpiący na białaczkę limfoblastyczną (postać, którą w przeważającej większości przypadków można wyleczyć). Szacunki mówią, że 80 proc. pacjentów „leczonych” przez inżyniera umarło na nowotwór. Pewnie reszta w porę wybrała się do lekarza albo w tajemnicy przed oszustem leczyła się w szpitalu. Tajemnica była potrzebna, bo mechanik żądał od swoich pacjentów zrezygnowania z wizyt u lekarza. Rodzice 12-letniego chłopca zarzucili trwającą już u dziecka chemioterapię. Szpital nalegał, ale rodzice się uparli.

Takie przypadki to wierzchołek góry lodowej. Dzięki ludzkiej inteligencji i inwencji dolecieliśmy na Księżyc, potrafimy zaglądać do wnętrza atomu i śledzić najdalsze galaktyki. Ten sam intelekt jest jednak poddawany cały czas pokusie pójścia na skróty, pójścia w poprzek tego, co mówią autorytety. A przecież wystarczy sprawdzić, zweryfikować, zapytać. Leczenie raka witaminą, płacenie za horoskopy pisane przez wróżbitów, medycyna kwantowa, homeopatia, badania kropli żywej krwi, energetyczne talizmany czy aparat do wymazywania pamięci wody – to wszystko za kilkaset złotych. No i koniecznie różdżkarze, kosmici czy bioenergoterapeuci. Pokusa jest silna, ale poddanie się jej jest obrazą naszego intelektu. My się obrażamy, a oszuści zarabiają.

TAGI: