Wielkie oczy strachu

Tomasz Rożek

GN 4/2018 |

publikacja 25.01.2018 00:00

Niektórych paraliżuje, choć są i tacy, którzy go lubią. Nie ma wątpliwości, że wpływa na nasze życie, na zachowania i podejmowane decyzje. Dlatego naukowcy zajmują się strachem od bardzo dawna. Najnowsze badania wskazują, gdzie konkretnie strach siedzi.

Wielkie oczy strachu canstockphoto

Podobno nie boi się tylko głupiec. Coś w tym jest. Osoby, które nie odczuwają strachu, są upośledzone. Są pozbawione bardzo ważnego systemu ostrzegawczego, czy właściwie awaryjnego, „zainstalowanego” w naszej głowie. Choć tutaj znowu pojawia się nieścisłość. Ten system awaryjny, o którym mowa, działa w całym naszym ciele, a nie tylko w głowie.

Kryterium emocji

Bo strach oznacza przetrwanie. To bodaj najstarszy instynkt, dzięki któremu nawet nasi bardzo dalecy przodkowie byli w stanie przetrwać ekstremalne sytuacje. To sytuacje, które nie zdarzają się na co dzień, ale jednak mogą stanowić realne zagrożenie dla zdrowia i życia. To nie zmieniło się do dzisiaj. Strach jest instynktem przetrwania. Służy temu, aby całe nasze ciało wzbudzić i wprowadzić na poziom wyższej aktywności, zarówno fizycznej, jak i intelektualnej. Chociażby po to, żeby szybciej uciekać, lepiej słyszeć, szybciej podejmować decyzje. Po prostu, aby lepiej oceniać zagrożenie i skuteczniej oddalić się z miejsca, w którym to zagrożenie występuje. A jeżeli oddalenie się jest bardziej ryzykowne niż walka z zagrożeniem, – żeby w tę walkę włożyć jak najwięcej energii.

Strach może być wywołany nie tylko czymś nagłym i niespodziewanym (jak np. huk czy dziwne dźwięki wydobywające się z krzaków w czasie spaceru w lesie), ale przede wszystkim może wynikać z uruchomienia siedzących w pamięci wspomnień. Strach uruchamiają także skojarzenia z czymś, co kiedyś nam się przydarzyło i wtedy, w przeszłości, wywołało u nas lęk.

Strach może być wywołany również sytuacją, która nie jest ani nagła, ani nie kojarzy się z jakimś traumatycznym wydarzeniem z przeszłości. Nie wszystko, z czym mieliśmy do czynienia, nie wszystko, co nam się przydarzyło, nasz mózg zapamiętuje. Kryterium, co zostawić w głowie, a co zapomnieć, są emocje. I pozytywne, i negatywne. Im są silniejsze, tym głębiej i wyraźniej zostają zapisane. Na przykład gdy w dzieciństwie przestraszymy się taty przebranego za św. Mikołaja, nawet w wieku mocno dojrzałym będziemy czuli dyskomfort, patrząc na jego postać. To samo dotyczy wszelkiego rodzaju wypadków komunikacyjnych (wiele osób potrzebuje specjalistycznej terapii, żeby po wypadku samochodowym znowu usiąść za kierownicą) czy bolesnych kontaktów np. z lekarzem (wiele osób boi się dentysty, bo pierwsza wizyta u stomatologa była traumatyczna).

Wywrotka na rowerze

Strach możemy sobie sami „wymyślić”, gdy poskładamy w głowie fakty, które pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego. Na przykład wtedy, gdy obok drogi jest górka, z której na sankach zjeżdżają dzieci. Sama górka i zjazdy nie powinny nas paraliżować. Sama droga również. Gdy jednak te dwie rzeczy znajdują się obok siebie, gdy dodatkowo w chwili, gdy z górki – z dużą szybkością – zjeżdża jakieś dziecko, drogą jedzie samochód, sparaliżuje nas strach. Nawet wtedy, gdy nigdy wcześniej w podobnej sytuacji nie braliśmy udziału ani wcześniej nie widzieliśmy podobnego zdarzenia. Nasz mózg tworzy sytuację, która jeszcze nie nastąpiła i każe nam albo biec, żeby zatrzymać malucha na sankach, albo krzyczeć i machać rękami, żeby zatrzymać jadący samochód. Obydwie opisane reakcje są pozytywnym skutkiem strachu – w końcu obydwie zmierzają do uratowania dziecka, które lada chwila wpadnie pod koła rozpędzonego samochodu.

Strach bywa jednak paraliżujący. Gdy jest długotrwały, wręcz uniemożliwia działanie. Kiedyś mocno się przestraszyłem. Pracowałem w ogrodzie i w pewnej chwili zauważyłem jadącą na rowerze dziewczynkę. Wiedziałem, że dopiero co nauczyła się jeździć. Ale dziewczynka chyba o tym zapomniała i jechała pędem po asfalcie, który był przygotowany do wymiany – kilka dni wcześniej przejechała po nim frezarka, wycinając regularne rowki. Oczami wyobraźni widziałem roześmiane i nieświadome zagrożenia dziecko spadające z roweru. Mój mózg stanął przed dylematem. Krzyknąć czy zamilknąć. Gdy nie zareaguję, dziewczynka jeszcze bardziej rozpędzi się, gdy zawołam, żeby zwolniła, może się przestraszyć i spaść z roweru. Zawołałem, żeby zwolniła. No i spadła. Ale może gdybym nie zawołał, ona jadąc z górki, rozpędziłaby się jeszcze bardziej?

To mózg nam podpowiada, co robić w sytuacjach zagrożenia. Nie pyta o to świadomości czy logiki. Musi podjąć decyzję natychmiast, w ułamku sekundy. Aby to zrobić, aby przygotować organizm na to, co nastąpi za chwilę, niezbędne jest wprowadzenie organizmu na wyższy stopień gotowości. Wzrasta ciśnienie, serce zaczyna szybciej pracować, a do krwi uwalniane są odpowiednie hormony. To one są posłańcami, którzy w „jedno uderzenie serca” informują o zagrożeniu całe ciało. Zaczynamy szybciej oddychać (być może będziemy potrzebowali, a właściwie nasze mięśnie będą potrzebowały, więcej tlenu), napinamy mięśnie, czasami przyjmujemy odpowiednią pozycję.

Uciekaj albo stój

Co ciekawe, choć identyczne mechanizmy działają u wielu zwierząt (a analogiczne u wszystkich), reakcje całego ciała bywają różne. I nie do końca wiadomo, dlaczego tak się dzieje. To samo zagrożenie może spowodować zarówno ucieczkę, jak i totalny paraliż. Ile razy słyszymy, że kogoś sparaliżował strach. Z pozoru może to wyglądać jak błąd w systemie, ale w rzeczywistości jest całkiem dobrą strategią. W czasach, gdy strach chronił jedynie przed zagrożeniem fizycznym, znieruchomienie mogło być skuteczniejsze niż ucieczka. W końcu drapieżnik mógł nie zauważyć swojej ofiary. Pozostałością po takiej strategii jest dzisiaj u ludzi paraliż, np. na egzaminie albo w czasie rozmowy kwalifikacyjnej. Taka odpowiedź organizmu na strach niespowodowany zagrożeniem fizycznym jest wyjątkowo nieskuteczna. Naukowcy badają, kiedy mózg podejmuje decyzję o aktywnej obronie, kiedy o ucieczce, a kiedy o paraliżu. – To zależy od wielu czynników, jak blisko jest zagrożenie, jak daleko jest kryjówka, czy mieliśmy doświadczenie z niebezpiecznymi zwierzętami, czy jesteśmy szybkimi biegaczami, czy jesteśmy zmęczeni i głodni... Te decyzje muszą być przetworzone w ułamku sekundy. Bo i w takim czasie mózg podejmuje decyzję – powiedziała PAP Natalia Wróblewska, doktorantka Uniwersytetu w Cambridge, która naukowo zajmuje się strachem. W laboratorium, w którym pracuje, bada się strach i reakcje, jakie wywołuje u myszy. Jednym ze sposobów jest wrzucenie do klatki z myszami albo kawałka skóry węża, albo ścierkę, która nosi zapach kota. Myszy reagują instynktownie, mimo tego, że te urodzone w laboratorium nigdy nie widziały kota czy węża. – Kiedy mysz czuje zapach drapieżnika, aktywowane są kolejno neurony w różnych rejonach: w nabłonku nosa, w ciele migdałowatym mózgu, potem w części podwzgórza – na nich skupiam się w moich badaniach – następnie w śródmózgowiu, a potem w rdzeniu kręgowym. To dopiero te neurony są odpowiedzialne za aktywację mięśni. Nurtuje nas, jak informacja jest przetwarzana na każdym z tych etapów – tłumaczy Natalia Wróblewska. I dodaje: – Lubię patrzeć na neurony jak na kalkulatory. One wykonują konkretne zadania matematyczne. Dodają, odejmują informacje, czy nawet je mnożą. Próbuję zrozumieć, jak komórki przetwarzają informację, którą dostają. I jak pomagają podjąć decyzję, które zachowanie jest najlepsze w danym wypadku.

Myszy i ludzie

Po co straszyć myszy? Wszystkie ssaki mają bardzo podobnie zbudowane sieci połączeń w mózgu. Gdy zrozumiemy, jak u myszy działa informacja o strachu, czy cały system zarządzania strachem, będzie nam łatwiej zrozumieć, jak działa to u ludzi. A wtedy łatwiej będzie pomagać chociażby tym, którzy cierpią na PTSD, czyli zespół stresu pourazowego (ang. posttraumatic stress disorder). To zaburzenie, które jest odpowiedzią na skrajnie stresujące bodźce. Na tyle skrajne, że przekraczające zdolność danej osoby do poradzenia sobie ze skutkami tego stresu. „Nosicielami” PTSD najczęściej są żołnierze wracający z misji wojennych, ale także strażacy, policjanci czy osoby, które dotknęły kataklizmy, takie jak powódź czy pożar. Dzisiaj pomoc takim osobom choć możliwa, nie jest łatwa. Także z powodu niezrozumienia, gdzie siedzi w naszej głowie stres. I co robi z naszym ciałem.

Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.