Makabra powraca. Znowu

Tomasz Rożek

GN 17/2018 |

publikacja 26.04.2018 00:00

Pięć lat temu napisałem w „Gościu Niedzielnym” artykuł „Makabra powraca”. Tekst dotyczył użycia w Syrii broni chemicznej. Ta makabra powróciła po raz kolejny.

Makabra powraca. Znowu Pavel Lisitsyn /east news

Na początku kwietnia w miejscowości Duma, na północny wschód od Damaszku, użyto broni chemicznej. Inspektorzy międzynarodowi przez ponad tydzień nie byli dopuszczani do miejsca tragedii (czekali na pozwolenie Moskwy w jednym z hoteli w Damaszku), ale zarówno źródła wewnętrzne, jak i eksperci różnych organizacji pomocowych potwierdzają, co nastąpiło. Z kilku źródeł wynika, że miasto zostało zaatakowane sarinem i chlorem. W wyniku tego ataku zginęło przynajmniej kilkadziesiąt osób. Dokładną liczbę zabitych, a tym bardziej rannych, bardzo trudno określić, bo na terenach objętych atakiem chemicznym, już po napaści, trwały naloty i walki. W tych w Syrii zginęło od początku konfliktu kilkaset tysięcy osób. Agencja Reutersa podaje, że zabitych jest ponad pół miliona. Jedna trzecia to cywile. Spora część z nich to dzieci.

Dotychczas w konflikcie użyto broni chemicznej przynajmniej trzy razy (2013, 2017 i 2018), choć niepotwierdzone informacje wskazują, że miało to miejsce częściej. W ataku z 2013 r. zginęło około 1700 osób. W 2017 około 100 osób. Świadkowie tych zdarzeń opowiadali o eksplozjach, po których w powietrzu zaczął unosić się jabłkowy zapach. Najpierw poczucie niepokoju, potem zwężone źrenice, drgawki, ślinotok i paraliż mięśni, w tym mięśni oddechowych, w końcu śmierć w konwulsjach. Piana na ustach ofiar. To typowe objawy użycia chemicznego środka bojowego. Z opisu wynika, że iperytu. Jego ofiary udusiły się. Podobnie, choć na mniejszą skalę, sytuacja wyglądała dwa tygodnie temu. Z powodu wysokiej temperatury i ciągłych nalotów wielu mieszkańców Dumy było schowanych w piwnicach. Gdy nastąpił atak, niektórzy z nich wyszli na zewnątrz. Atak środkami chemicznymi jest dość specyficzny. Zwykle nie wiąże się z ogłuszającymi eksplozjami. Z helikopterów po prostu zrzucane są pojemniki, które uwalniają trujące środki. Ludzie, którzy wyszli na zewnątrz, zaczynali się dusić. Do lokalnych punktów sanitarnych zaczęto zwozić wielu rannych i zabitych. Atak chemiczny jest szczególnie groźny dla osób starszych i dla dzieci. Świat obiegły makabryczne zdjęcia małych ciał.

Szybko się ulatnia

Atak chemiczny ma z punktu widzenia atakującego wiele zalet. Po pierwsze, powoduje panikę i strach. Po drugie, nie niszczy infrastruktury, po trzecie, po stosunkowo niedługim czasie bardzo trudno go udowodnić. Związki organiczne – a do takich najczęściej należą bojowe środki trujące – stosunkowo szybko rozpadają się na związki neutralne, nieszkodliwe. Dobrym przykładem może być chociażby sarin, który w czasie dobrej, bezwietrznej pogody jest niebezpieczny zaledwie przez 4 godziny. Iperyt staje się nieszkodliwy po najwyżej kilku dniach. To właśnie iperytu użyto w Syrii w 2013 roku. Przede wszystkim jednak atak chemiczny jest bardzo tani, a zarówno wytworzenie broni chemicznej, jak i jej użycie nie wymagają prawie żadnej infrastruktury badawczej i wojskowej. Trujące gazy można produkować w bardzo dużych ilościach i nie potrzeba do tego celu zaawansowanej technologii. Wadą broni chemicznej jest to, że jej skuteczność zależy od warunków pogodowych. Silny wiatr albo niska temperatura powodują, że siła rażenia drastycznie spada. Z drugiej strony w walkach przeciwko cywilom w terenie zabudowanym ta wada nie ma większego znaczenia. W ciasnych uliczkach trujące gazy zabijają skutecznie. Trzeba też zdawać sobie sprawę, że w ataku chemicznym nie chodzi wprost o maksymalizację liczby ofiar. Raczej o zasianie paniki i przerażenia. Atakujących płuca czy skórę chemikaliów przecież nie widać. Można się ich spodziewać wszędzie. Tak rodzi się psychoza.

Łatwo dostępna

Broń chemiczna to w sumie przynajmniej kilkadziesiąt substancji, które można podzielić ze względu na działanie na paralityczno-drgawkowe, parzące, duszące, łzawiące oraz takie, które działają na układ nerwowy. Bojowym środkiem trującym może być wiele związków, które powszechnie są wykorzystywane w przemyśle chemicznym czy medycynie. Nie trzeba ich produkować, wystarczy je kupić i ich użyć. Część stanowi produkt uboczny zaawansowanych procesów chemicznych, a część tylko jeden z ich etapów pośrednich. Dobrym przykładem może być chociażby fosgen. Wykorzystuje się go w przemyśle tekstylnym do barwienia tkanin, a także w przemyśle farmaceutycznym. Równocześnie jest to bardzo silny środek trujący. Jeden litr fosgenu wpuszczony do układu wentylacyjnego drapacza chmur jest w stanie w kilka minut uśmiercić znajdujące się w budynku osoby. Śmierć następuje z powodu obrzęku płuc.

Jad kiełbasiany, inaczej zwany botuliną, jest wykorzystywany w medycynie kosmetycznej do wygładzania zmarszczek. Powoduje bowiem zwiotczenie mięśni. To tzw. botox. Dorosły człowiek umiera w męczarniach po wchłonięciu milionowych części grama tej trucizny. Cyjanowodoru używa się w przemyśle, a iperytem traktowano komórki rakowe. We wszystkich tych przypadkach ilość substancji potrzebna do spowodowania tragedii wcale nie musi być duża. Łatwość dostępu do półproduktów, a w wielu przypadkach do gotowych trucizn, jest kolejną „zaletą” broni chemicznej.

Niepotwierdzone jeszcze przez ekspertów informacje mówią, że w ataku, którego dokonały syryjskie siły rządowe wraz z lotnictwem Rosji, użyto chloru i sarinu.•

„Sonda 2”, niedziela 29 kwietnia, godz. 14.05.

Dostępne jest 16% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.