Czy istnieje plan?

Fiorenzo Faccini

publikacja 13.03.2009 08:31

Rozdział z książki "Przygoda człowieka", Wydawnictwo WAM, 2008 .:::::.

Czy istnieje plan?

Czy istnieje plan? A jeśli istnieje plan, to czy nie potrzebuje twórcy? Jak ów twórca działał? Zainterweniował tylko raz, na samym początku, niczym zegarmistrz wprawiający wahadło w ruch? Czy może interweniował wiele razy, żeby pokierować ewolucją wszechświata i rozwojem życia na ziemi? A może obrał inną drogę, posługując się przy realizacji swego planu jakimiś przyczynami pośrednimi?

Teoria ewolucji sama z siebie nie zakłada istnienia planu. Darwin, proponując mechanizm zmian zachodzących spontanicznie i podlegających selekcji naturalnej, dla wytłumaczenia ewolucji wykluczył jakąkolwiek ideę celu czy planu. Wszystko miałoby się dziać przypadkowo, bez żadnego projektu. Czysty darwinizm nie bierze pod uwagę projektu, mimo że rzeczywistość pozwala wytyczyć pewne jego linie.

Należałoby się jednak zastanowić, czy owo wykluczenie nie zależy od tego, że chcemy wykluczyć jakiś zamysł a priori, albo czy nie wynika z faktu, że nie posiadamy żadnych naukowych dowodów na poparcie hipotezy o istnieniu takiego planu?

Plan można realizować również w oparciu o przyczyny naturalne bądź wcale nam nieznane, mimo że mogą się one wydawać wysoce nieprawdopodobne lub nieprzewidywalne, nie wspominając nawet o przyczynach nadprzyrodzonych. A co z harmonią praw natury? Jak je wytłumaczyć? Powstały same z siebie? Czy na poziomie struktur ultramikroskopijnych (cząsteczki, atomy czy elektrony) można mówić o selekcji naturalnej? Czy nie trzeba przyjąć istnienia ogólnego programu, którego jeszcze nie da się wytłumaczyć w sposób naukowy, lub też powołania do istnienia warunków koniecznych do rozwoju życia przez Stwórcę? Fizycy twierdzą, że istnieje „synchronia” działania różnych sił w przyrodzie. Można powiedzieć, że w tym momencie mamy do czynienia już nie z doświadczeniem naukowym, ale ze spekulacją, filozofią wypracowaną na podstawie obserwacji natury.

Amerykański naukowiec, Francisco Ayala, zagorzały zwolennik neodarwinizmu, twierdzi, że istnieje plan bez autora [2]. Chciałbym tu dopowiedzieć, że autor owszem – istnieje, ale ukryty za prawami fizyki, chemii, biologii i wielkich liczb. To projektant, który działał i działa w milczeniu, jako pierwsza przyczyna wszystkiego, zarówno na początku istnienia, jak i potem w czasie egzystencji stworzenia; nie jak zegarmistrz, który kończy swe działanie wprawieniem w ruch wahadła zegara i może najwyżej obserwować obce sobie mechanizmy. Gdyby Bóg nie powoływał do życia rzeczy takimi, jakimi je widzimy wraz z ich prawami i właściwościami, wszystko zapadłoby się w nicość.

Nie można też wykluczyć istnienia zasad, których jeszcze nie znamy. Pokorny Bóg zadziwia nas nie tylko samymi strukturami doskonałymi, powoli formującymi się w czasie, ale również sposobem, w jaki je stwarza, posługuje się bowiem przyczynami wtórnymi, dalekimi od spektakularnych popisów na pozór przynajmniej jest to sposób przypadkowy, niezaplanowany. Bóg ograniczył swoją władzę, sam na siebie nałożył ograniczenia, używając wyrażenia z jednej z ksiąg Talmudu w odniesieniu do stworzenia. Orlando Franceschelli, zwolennik naturalizmu darwińskiego, przywołując tę tezę, już wcześniej rozwiniętą przez Moltmanna, zauważa, że Bóg ograniczył swoją władzę, „pozostawiając światu własną autonomię autokreacyjną i ewolucyjno-procesową...” [3]. Jest to antropomorficzny punkt widzenia, który pozostawia miejsce na przyczyny wtórne, ale w Bogu dopatruje się stwórcy, który w późniejszym czasie porzuca swe stworzenie. To nie do pomyślenia. W rzeczywistości wtórne przyczyny zawsze rodzą się z woli Boga.


________________
[2] F.J. Ayala, Darwin's evolution: design without designer, w: Russel R.J., Stoeger W.R., Ayala FJ. (pod red.), Evolutionary and molecular Biology: Scientific Perspectives on divine action, Berkeley 1998, s. 101-116.

[3]O. Franceschelli, Dio e Darwin, Roma 2005. Por. J. Moltmann, Bóg w stworzeniu, tłum. Z. Danielewicz, Kraków 1995.


Bóg chciał i chce istnienia świata, prowadzi go, wspiera własnymi prawami i mechanizmami. Zresztą, dla Boga nie ma ani przeszłości, ani przyszłości, ale wszystko jest teraźniejszością. Gdyby nie trwająca nieustannie wola Boga Stworzyciela świat stałby się nicością.

To, co mogłoby się wydawać przypadkowe, stanowi realizację wyższego planu istniejącego w Bożym umyśle. W gruncie rzeczy czym jest przypadek? Według Anatola France’a przypadek to uznanie naszej niewiedzy. Ale nawet wydarzenia przypadkowe, nieprzewidywalne i dokładnie nieokreślone (np. na poziomie subatomowym) mogą być częścią ogólnej harmonii wszechświata, będącej dziełem Boga Stworzyciela. Musi tak być również ze względu na to, że droga ewolucji zawiera linie ewolucyjne, które w pewnym momencie zaniknęły. Historia ewolucji pełna jest pozornych niepowodzeń. Są to drugoplanowe linie rozwoju, które zdają się nie mieć znaczenia dla ewolucji. Poza tym, jaki sens mogą mieć struktury lub części organizmu (jak np. kość ogonowa u człowieka), jeśli nie będą uważane za pozostałości po kolejnych etapach istnienia naszych przodków?

W ogólnym ujęciu ukazuje się jednak pewien plan, wyznaczony przez wzrost złożoności struktur, znajdujący swe potwierdzenie w człowieku. Według myśli Teilharda de Chardin ewolucja szła do przodu jakby na oślep, „będąc grą wielkich liczb i przypadku, doprowadzając do zmian i selekcji naturalnej”[4]. Niektóre próby pozostały bez kontynuacji. Innym udało się znaleźć podstawy istnienia i rozwoju.

Mogą istnieć linie ewolucyjne, które zatrzymały się wiele milionów lat temu (np. Latimeria chalumnae w Oceanie Indyjskim lub małpy szerokonose Ameryki Środkowej i Południowej). Ewolucja nie jest falą zdążającą ku wszystkim formom życia. Nie chodzi o to, że projektant pomylił się albo że żałuje swojej decyzji. Dał pole do popisu przyczynom wtórnym, które w świecie istot żywych funkcjonują jak przyczyny pierwsze. W przyrodzie wszystko ma swoje miejsce, nawet jeśli jego istnienia nie można nazwać sukcesem.

„Z fenomenologicznego punktu widzenia, świat jest wynikiem procesów losowych; z fenomenologicznego punktu widzenia – ale w ostatecznej analizie przebieg i rezultat kosmogenezy ma mieć swój początek i zamysł w Boskim umyśle”[5].

W późniejszym czasie światło dzienne ujrzał projekt obecny już od dawna w jego umyśle – plan, który zawierał o wiele więcej niż ludzki umysł może objąć. „Nie potrafimy zrozumieć przypadku, ale Bóg go rozumie”[6].

To chyba najbardziej prawdopodobne rozwiązanie, zważywszy na strukturalną niedoskonałość możliwych przyczyn fizycznych, która czyni je nietrwałymi, podatnymi na zmiany i na wygaśnięcie lub pozornie bez znaczenia.

Świat stworzony przez Boga powstał z Jego woli, przejawiającej się w każdym momencie Jego istnienia i rozwija się on zgodnie z własnymi mechanizmami i regułami, które – choć może nie wszystkie są nam znane – w miarę upływu czasu stopniowo dążą do realizacji Boskiego planu i stanowią dzieło Boga Stworzyciela w swojej złożonej harmonii. „Bo w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy, jak też powiedzieli niektórzy z waszych poetów: «Jesteśmy bowiem z Jego rodu»” – przypomina św. Paweł (Dz 17, 28).



_________________
[4] Ta koncepcja często pojawia się w myśli Teilharda de Chardin, który jednakże uważa neodarwinistyczne wyjaśnienie ewolucji za niewystarczające.
[5] J. Ruiz de la Peña, Teologia de la creaclon, Santander 1986.
[6] C. Paulot, Science et création, Paris 1992.





Fragment książki "Przygoda człowieka", wydanej przez
Wydawnictwo WAM

Książkę można kupić w księgarni Wydawnictwa: http://ksiazki.wydawnictwowam.pl/