Wyścig zbrojeń

Tomasz Rożek

publikacja 21.08.2009 15:38

Coraz więcej dyscyplin sportu przypomina wyścigi Formuły 1. Sprzęt jest w nich ważniejszy od zawodnika. Od nowego roku obowiązuje zakaz używania ultranowoczesnych strojów pływackich. Czy to próba powrotu do tradycyjnego sportu? .:::::.

Wyścig zbrojeń

Podczas zakończonych niedawno w Rzymie pływackich mistrzostw świata pobito 43 rekordy. W klasyfikacji generalnej wygrała Arena, później był Jaked, Speedo, Adidas Hydrofoil i Descente Aquaforce. Nie, to nie nazwiska pływaków. To nazwy firm, które dostarczyły im stroje. I tak model X-Glide firmy Arena zdobył aż 35 medali (w tym 14 złotych) i pobił 13 rekordów świata. Tyle samo rekordów pobił Jaked. Zdobył 37 medali, w tym 9 złotych. Nazwiska pływaków jakoś w tej klasyfikacji stały się mniej ważne. Jedno jest pewne. Nawet najlepszy strój nie pomoże komuś, kto ledwo utrzymuje się na wodzie.

Co innego jednak, gdy z kosmicznych materiałów uszyje się stroje dla bardzo dobrych pływaków, których czasy na mecie różnią się od siebie o drobne części sekund. A okazuje się, że kostium może zmienić wyniki pływaków o znacznie więcej niż ułamek sekundy. Niektórzy w nowych strojach poprawiają swoje rekordy nawet o kilka sekund. To bardzo dużo. Korespondenci sportowi relacjonowali z Rzymu, że półtora roku temu tylko dwie kobiety na świecie potrafiły stylem grzbietowym przepłynąć dystans 100 metrów szybciej niż w minutę. Teraz potrafi to 18 zawodniczek. W półtora roku! Wśród mężczyzn jest podobnie. Jeszcze kilka miesięcy temu tylko trzech panów na świecie było w stanie, płynąc żabką, pokonać 200 metrów w czasie krótszym niż 2 minuty i 10 sekund. Obecnie potrafi to już 30 zawodników. Wszyscy w nowych strojach.

Stroje z kosmosu

Z czego zatem ultranowoczesne kostiumy są wykonane? Firmy sportowe, nie tylko te produkujące „wyposażenie” pływaków, coraz częściej korzystają z pomocy specjalistów od zdobywania kosmosu. To instytuty naukowe, opracowujące nowe materiały na potrzeby podboju kosmosu, dostarczają technologii, które są pomocne na ziemi. Nowe stroje mają kilka funkcji. Są uszyte (a właściwie odlane, bo często są w jednym kawałku) z materiału, który nie nasiąka. Ba, nie dopuszcza do skóry zawodnika ani kropelki wody. Są tak ściśle dopasowane do sylwetki pływaka (robione są na wymiar), że ich zakładanie trwa kilka godzin. W ekipach pływaków pojawiły się osoby specjalizujące się w pomocy w zakładaniu stroju.

Niczym nie przypomina to zakładania tradycyjnych kąpielówek. Ciało musi być obsypane talkiem, bo inaczej za żadne skarby nie uda się wcisnąć w – z definicji za mały – kostium. Pomagający w zakładaniu (by nie powiedzieć naciągający) powinien mieć rękawiczki chirurgiczne, bo inaczej może sobie zedrzeć skórę z palców. Gdy jednak w końcu uda się strój założyć, zawodnik wręcz ślizga się w wodzie. Ciało – dzięki usztywniającym wkładkom wklejonym w kostium – jest odpowiednio wymodelowane, a ściśnięte mięśnie nie mają nawet szansy zadrgać. To oczywiście zmniejsza mikroopory w czasie pływania.
Ciasny strój nie pozwala na to, by pomiędzy jego powierzchnią a ciałem znalazł się choćby najmniejszy bąbelek powietrza. To mogłoby powodować, że zawodnik byłby źle „wyważony” i jego ciało w wodzie nie układałoby się tak, jak powinno. Oczywiście zwiększające wyporność bąbelki powietrza są jak najbardziej pożądane, ale nie w przypadkowych miejscach, tylko ściśle określonych, wyliczonych przez komputer
na podstawie badań w tunelach hydrodynamicznych. W stroju X-Glide firmy Arena (wykonanym z kauczuku syntetycznego – neoprenu) w niektórych częściach stroju zatopione są bąbelki gazu.

Zatracony sport

Poliuretan, kauczuk, modele komputerowe i ekipy wykwalifikowane w zakładaniu stroju. Gdzie w tym wszystkim jest sportowa rywalizacja? Każdy z opisywanych wyżej strojów kosztuje kilkaset euro. Po kilku założeniach trzeba kupić nowy, bo stary jest zbyt… naciągnięty. Międzynarodowa Federacja Pływacka (FINA) po zawodach w Rzymie, na których padał rekord za rekordem, powiedziała: dość. Od 1 stycznia 2010 roku nie będzie można pływać w kostiumach wykonanych z poliuretanu. Czy to rozwiąże problem? Niekoniecznie. Nie wszystkie ultranowoczesne stroje są właśnie z niego wykonane. Poza tym, jeżeli za nielegalny został uznany swego rodzaju doping technologiczny, jakim są stroje dla pływaków, co powiedzieć o butach sportowców?

Adidas zaprezentował ostatnio inteligentny but dla koszykarzy. Jego inteligencja polega na tym, że potrafi odpowiednio zamortyzować stopę sportowca w zależności od siły, jaka na nią działa. W podeszwie buta są magnesy, czujniki, linki, bateria i silnik. No i procesor z oprogramowaniem. Magnesy z dokładnością do dziesiątej części milimetra tysiąc razy na sekundę mierzą grubość podeszwy. Informacje przesyłane są do procesora, który wykonuje pięć milionów obliczeń na sekundę. Gdy stopa koszykarza dotyka parkietu, procesor sprawdza, jaka amortyzacja w danej części sekundy jest optymalna. Inna będzie, gdy koszykarz biegnie, inna, gdy właśnie oddał wysoki skok.

Silnik reaguje natychmiast i za pomocą cięgien zmienia właściwości buta. Tak, by ich podeszwa nie była w danym momencie ani zbyt miękka, ani zbyt sztywna. W praktyce działa to jak lewarek. Gdy cięgno się skraca, dzięki niewielkiej śrubie środkowa część podeszwy staje się nieco grubsza. Amortyzacja jest wtedy lepsza. Gdy jednak silnik zaczyna obracać się w przeciwnym kierunku, podeszwa staje się cieńsza i przez to bardziej sztywna, mniej amortyzuje zetknięcie z parkietem. Zawodnik nie musi robić nic. No, może z wyjątkiem zmiany baterii co… 100 godzin używania butów. To jednak czas, po którym nawet nieinteligentne buty koszykarzy lądują w koszu.

Pomoc czy ingerencja

Czy inteligentne buty Adidasa powinny być zabronione? Jeżeli nie, to może powinno się dopuścić urządzenia wspomagające mięśnie. Na specjalnych opaskach montuje się je np. pomiędzy kostką a kolanem, albo nadgarstkiem, łokciem i barkiem. To elementy tzw. egzoszkieletu, a więc szkieletu zewnętrznego. Może się składać z superwytrzymałych mięśni, kości, a nawet stawów. Można nim „obudować” całego człowieka, i wtedy nawet słabeusz staje się silny jak Herkules. Pewnie przeważająca większość z nas byłaby przeciwna stosowaniu tego typu urządzeń wspomagających w sporcie.

A gdyby dodatkowe mięśnie wszyć w koszulki czy spodenki sportowców? Ta technologia znana jest pod nazwą Techfit Powerweb i polega na wszywaniu w odzież sportową termoplastycznych pasków z uretanu. Gdy sportowiec napina mięśnie, napinają się także sprężyste wkładki. Energia mięśni sportowca jest w nich zmagazynowana. Uwalnia się, gdy atleta wraca do pozycji wyjściowej. System nie wnosi nowej energii, ale pozwala tę, którą sportowiec dysponuje, znacznie lepiej wykorzystać. Efekt? Badania „podkręconej” odzieży na uniwersytecie w Calgary wykazały, że zwiększa szybkość sportowca o 1,1 proc. na dystansie 100 metrów. Gdy zmodyfikowane spodenki założy skoczek wzwyż, okazuje się, że jego osiągnięcia są o ponad 5 cm lepsze. Oczywiście stroje skoczka, koszykarza czy biegacza są zupełnie inne, bo inne partie mięśni odpowiedzialne są za sukces w każdej z tych dyscyplin sportu. Producent (system wynalazł i stosuje Adidas) odzieży dokładnie bada, gdzie najlepiej uretanowe wstawki wszyć.

Produkująca sportowy sprzęt firma Nike już jakiś czas temu wypuściła na rynek kamizelkę chłodzącą dla sportowców. Nie używa się jej podczas samych zawodów, a jedynie wcześniej, tylko po to, by odpowiednio przygotować istotne partie mięśni przed zawodami. Czy to doping? A opisane wyżej buty? W zasadzie działają tak jak nasz system nerwowy. Ciągły pomiar warunków i ciągła adaptacja. Nawet sygnały pomiędzy sensorami i silnikiem przesyłane są drogą elektryczną. Dokładnie jak impulsy nerwowe w naszym ciele.

Kłopot z technologicznie wspomaganym sportem polega na tym, że czasami mamy do czynienia z „pomocą zewnętrzną” (jak chociażby inteligentne buty z silnikiem), a czasami „jedynie” ze zwiększeniem skuteczności i tak pracujących mięśni człowieka. Granica jest bardzo cienka. Od tego, gdzie zostanie postawiona i jak konsekwentnie pilnowana, zależeć będzie, czy w przyszłości na zawody sportowe będziemy patrzyli jak na rywalizację ludzi, czy jak na wyścig koncernów i technologii.