Rura na dnie

Tomasz Rożek

publikacja 15.02.2010 12:57

Za kilka tygodni ruszy budowa Gazociągu Bałtyckiego. Pojawiły się niepokojące informacje o wpływie tej inwestycji na atrakcyjność portów w Szczecinie i Świnoujściu.

Rura na dnie „Maersk Brooklyn” to największy kontenerowiec, jaki zawinął do polskich portów. Jego maksymalne zanurzenie wynosi 13,5 m fot. PAP/Stefan Kraszewski

Dla przypomnienia, Gazociąg Bałtycki będzie bezpośrednim połączeniem pomiędzy Rosją i Niemcami. W rurze położonej na dnie Bałtyku gaz ma płynąć od 2012 roku. Pomińmy problemy polityczne i te związane z ochroną środowiska. Ostatnio o gazociągu zrobiło się głośno, bo ma on przecinać szlaki żeglugowe, którymi do portów w Szczecinie i Świnoujściu dopływają statki. Rura położona na dnie Bałtyku miałaby być prze-szkodą dla największych statków. To skutkowałoby pogorszeniem konkurencyjności polskich portów.

Płytko na zachodzie
Sprawa nie wygląda aż tak źle, jak mogłoby się wydawać. Szlaki żeglugowe do Szczecina i Świnoujścia są dwa - zachodni i północny. Zacznijmy od zachodniego. Gdyby rurę położyć na dnie Batyku, nie mogłyby z niego korzystać statki o zanurzeniu większym niż 12,8 metra. Gdyby zakopać ją w dnie, głębokość szlaku będzie wynosiła ponad 14 metrów. W tym drugim scenariuszu rura nie stanowiłaby żadnej przeszkody. Po-zostaje pytanie, czy gazociąg zostanie zakopany. Z międzynarodowych umów dotyczących żeglugi wynika, że musi być. Nie na całej długości, tylko w miejscach, które utrudniałyby żeglugę. Obowiązująca ONZ-owska Konwencja o Prawie Morza mówi, że wykorzystanie morza, na przykład do budowy gazociągów czy wiatraków, nie może przeszkodzić żegludze.

Czy Niemcy (to na ich wodach terytorialnych rura przecina szlaki do Szczecina i Świnoujścia) zamierzają międzynarodowe ustalenia złamać? Zdaniem Andrzeja Borowca, dyrektora Urzędu Morskiego w Szczecinie, jest to tak mało prawdopodobne, że aż trudne do wyobrażenia. Poza tym nawet dzisiaj do Szczecina nie wchodzą statki o zanurzeniu większym niż 9,15 m. A więc nawet gdyby rura leżała na dnie, nie stanowiłaby dzisiaj przeszkody dla ruchu statków. Władze polskie chcą (a międzynarodowe konwencje wymagają) zakopania gazociągu, bo port w Szczecinie rozrasta się. W Szczecinie jest w budowie nabrzeże, do którego będą mogły cumować statki o zanurzeniu maksymalnym 12 metrów. Warto tutaj podkreślić, że dno morskie (przeszkoda) powinno być przynajmniej dwa metry niżej niż zadeklarowane zanurzenie statku. To dla bezpieczeństwa.

Poziom wody w akwenie może nieznacznie się zmieniać. Fale huśtają statkiem, a gdy statek szybko się porusza, jego dziób jest nieco wyżej niż rufa (tylna część statku). Ten sam efekt łatwiej zauważyć w szybko płynącej motorówce. To wszystko powoduje, że zanurzenie statku jest zmienne, a wspomniane dwa metry zapasu są czymś w rodzaju bufora bezpieczeństwa. Pozostaje jeszcze jeden problem. Co stanie się, gdyby w przyszłości zdecydowano się na taką rozbudowę portu szczecińskiego, by ten przyjmował największe statki, których zanurzenie do-chodzi od 15m? Czy zakopany w dnie gazociąg w tym nie przeszkodzi? Nie, bo wtedy statki mogą płynąć drugim szlakiem żeglugowym - północnym. Szlaku zachodniego i tak nie dałoby się pogłębić do wymaga-nych 17 metrów (15 metrów - zanurzenie dużego statku - plus dwa metry zapasu), bo na dużej odległości jest stosunkowo płytki. Inwestycja nigdy by się nie zwróciła. Czy to znaczy, że duże statki do Szczecina nigdy nie będą mogły wpływać? Pamiętajmy o drugiej drodze, o szlaku północnym.

Głęboko na północy
Szlak północny jest znacznie głębszy niż zachodni. Nawet z rurą na dnie (ale nie wkopaną w dno), mogą korzystać z niego statki o maksymalnym zanurzeniu ponad 13 metrów. Dzisiaj największe statki wpływające do Świnoujścia mają zanurzenie 13,2 metra. Nie byłoby problemu po pogłębieniu samego portu i toru, który do niego prowadzi (ale nie szlaku żeglugowego, bo ten jest głębokości naturalnej), by korzystały z niego statki o zanurzeniu 15 metrów. Ale wtedy rura musiałaby zostać wkopana. Na razie nie ma takich planów, bo koszt tej operacji mógłby wynieść około miliarda złotych. Przypomnijmy jeszcze raz – Szczecin może przyjmować statki o maksymalnym zanurzeniu 9,15 m, a Świnoujście 13,2 m. Skoro statki o zanurzeniu 15-metrowym na razie szlakiem północnym nie pływają, położenie rury na dnie nie powoduje pogorszenia w tym miejscu sytuacji żeglugowej. Pozostaje pytanie o przyszłość.

Gdyby Świnoujście chciało (po przebudowie, po pogłębieniu samego portu) przyjmować największe bałtyckie statki, rura położona na dnie byłaby przeszkodą. Czy da się wkopać gazociąg w dno po jego wybudowaniu? Być może nie będzie to konieczne. Niektórzy eksperci twierdzą, że poruszana przez prądy morskie rura sama z czasem zagłębi się w dno. A nawet gdyby tak się nie stało, gazociąg można wkopać po jego wybudowaniu. Dzisiaj zresztą nie ma skonkretyzowanych planów na taką przebudowę Świnoujścia, by port mógł przyjmować największe statki. Szlak północny jest dłuższy niż zachodni i dzisiaj uczęszczany głównie przez promy płynące do Szwecji. Utrudnienie w dotarciu do portów w Szczecinie i Świnoujściu będzie polegało na tym, że duże statki będą musiały nadłożyć nieco kilometrów.

Gazociąg bezpieczny
Najwięcej emocji w całej dyskusji nie budzą jednak porty w Szczecinie czy Świnoujściu, ale przyszły terminal na skroplony gaz. To dzięki niemu nasza gospodarka ma być mniej zależna od gazu z Rosji. Niektóre media sugerowały nawet, że Gazociąg Bałtycki pogrąży Polskę podwójnie. Bezpośrednie połączenie Rosji z Europą Zachodnią (przez Niemcy) powoduje, że Polska staje się mniej znaczącym graczem na europejskiej mapie energetycznej. Z drugiej strony przecięcie szlaków żeglugowych przez gazową rurę zablokuje możliwości gazoportu, zanim ten został ukończony. Te informacje nie są prawdziwe. Największe gazowce na świecie mają zanurzenie 12,5 metra, czyli mniejsze niż maksymalne zanurzenie dla Świnoujścia dzisiaj. Terminal LNG jest projektowany tak, by takie statki przyjmować, więc położenie na dnie czy zakopanie w nim gazociągu nie będzie miało na to żadnego wpływu.