Bombardowanie raka

Tomasz Rożek

publikacja 14.02.2007 15:42

W największym laboratorium fizycznym na świecie, szwajcarskim CERN, przeprowadzono testy nowej metody walki z rakiem. Okazało się, że jest ona wielokrotnie skuteczniejsza niż metody stosowane dzisiaj. .:::::.

Bombardowanie raka



Czy to oznacza przełom w leczeniu tej strasznej choroby? Niekoniecznie. Nowa metoda jest bowiem bardzo kosztowna.

Nowatorska terapia polega na naświetlaniu antyprotonami. Antyprotony to jak gdyby lustrzane odbicie protonów, cząstek, które budują jądra wszystkich pierwiastków występujących we wszechświecie. Różnica pomiędzy antyprotonami i protonami polega m.in. na przeciwnym ładunku elektrycznym. To co w tej metodzie najważniejsze, kryje się pod tajemniczym sformułowaniem anihilacja. Dochodzi do niej, gdy materia zetknie się ze swoim lustrzanym odbiciem – czyli antymaterią. Tak jak np. proton z antyprotonem. Obydwie cząstki znikają, a to co po nich pozostaje, to czysta energia.

Promień nie wybiera

Historycznie pierwszą i wciąż najbardziej rozpowszechnioną metodą radioterapii jest naświetlanie promieniami elektromagnetycznymi. Stosunkowo łatwo i tanio można je otrzymać, ale ich wielką wadą jest to, że tracą energię równomiernie na całej swojej drodze w tkance. Naświetlany zostaje zatem nie tylko guz nowotworowy, ale także w dużym stopniu tkanki zdrowe.

Kilkanaście lat temu zaczęto testować w onkologii terapię protonową. Przechodzące przez tkankę protony wybijają elektrony krążące wokół jąder atomowych, a robią to tym skuteczniej, im wolniej się poruszają. Najwięcej energii oddają więc w miejscu, w którym zostają zatrzymane. Regulując energię protonów, można obszar, w którym najwięcej komórek zostanie zniszczonych, określić tak, by trafił dokładnie w nowotwór. Jedyną chyba wadą terapii protonowej jest jej bardzo wysoka cena. Na całym świecie stać na nią zaledwie kilkanaście największych ośrodków medycznych.

Skuteczna antymateria

Badania nad wykorzystaniem antymaterii w medycynie trwają od kilku lat (choć sam pomysł na taki sposób walki z rakiem pojawił się już 20 lat temu). Kilka tygodni temu światło dzienne ujrzał raport, w którym grupa fizyków pracujących w CERN opublikowała wyniki swoich eksperymentów. Sprawdzali w nich skuteczność niszczenia komórek rakowych wiązką antyprotonów. Okazało się, że nowa metoda jest wielokrotnie skuteczniejsza niż wszystkie dotychczas znane metody naświetlania.


W radioterapii guza nowotworowego niszczy się, uderzając w niego wiązką cząstek lub promieniowania elektromagnetycznego. W komórce, przez którą przejdzie taki kataklizm, zaburzeniu ulega metabolizm lub następuje zniszczenie materiału DNA. Nowotwór umiera lub nie może się dalej rozmnażać. Niestety, promieniowanie nie zabija wybiórczo. Niszczy zarówno komórki rakowe, jak i te zdrowe z otoczenia guza.
Na zastosowanie antyprotonów w terapii nowotworowej wpadł pewien Grek.

Potem pomysł został teoretycznie opracowany przez firmę z Kalifornii. Jednak dopiero teraz fizycy przeprowadzili odpowiednie eksperymenty. Badając „przeżywalność” komórek rakowych pobranych z ciała chomika, badacze doszli do wniosku, że niszczenie komórek nowotworowych antyprotonami jest aż cztery razy skuteczniejsze niż protonami. Dlaczego tak się dzieje? Antyprotony zachowują wszystkie zalety protonów. Dodatkowo anihilacja (czyli zamiana cząstek na energię) powoduje, że znajdujące się w sąsiedztwie jądra atomowe po prostu się rozpadają. W praktyce oznacza to, że – mówiąc obrazowo – komórki nowotworowe są wręcz rozrywane od środka.

Kosztowny prototyp

Kłopot w tym, że antyprotony są bardzo drogie. Nieporównywalnie droższe nawet od protonów, nie mówiąc o „tradycyjnych” metodach radioterapii. Antyprotony trzeba wytworzyć w olbrzymich laboratoriach fizycznych, wręcz fabrykach cząstek elementarnych. Taką fabryką jest CERN położony na granicy Szwajcarii i Francji, a w USA Fermilab. Poza tymi dwoma miejscami nikt na świecie nie produkuje wiązki antyprotonów. I nie zanosi się, żeby ta sytuacja szybko się zmieniła. Skoro tak, czy można mówić o nowej metodzie walki z rakiem?

Z nowymi technologiami, także tymi w medycynie, jest trochę jak z wypuszczaniem na rynek nowego modelu samochodu. Najpierw jest prototyp, który kosztuje majątek. Przeprowadzane są testowe jazdy, a jedyny egzemplarz jeździ od wystawy do wystawy. Nowy produkt jest konfrontowany z rynkiem. Bez prototypu niemożliwa jest produkcja seryjna. Dzisiaj terapia wiązką protonów jest najnowszą stosowaną metodą do walki z rakiem. Terapia antyprotonowa jest w fazie wstępnych testów. Minie jeszcze wiele lat, zanim będzie ją można stosować seryjnie. O ile w ogóle kiedykolwiek. W końcu nie każdy prototyp wchodzi do produkcji seryjnej.



Gość Niedzielny 51/2006