Podudzie księgowej, czy noga ekspedientki?

Krzysztof Maciejczyk rozmawia z prof. Krzysztofem Ziają

publikacja 02.12.2008 15:37

Na przewlekłą niewydolność żylną cierpi prawie połowa Polaków po 50. roku życia. Nie lekceważmy tej choroby! Może ona doprowadzić nawet do śmierci lub kalectwa przestrzega prof. Krzysztof Ziaja. .:::::.

Podudzie księgowej, czy noga ekspedientki?

Prof. Krzysztof Ziaja jest krajowym konsultantem ds. angiologii, kierownikiem Katedry i Kliniki Chirurgii Ogólnej i Naczyń i Pracowni Interwencji Wewnątrznaczyniowej Szpitala Klinicznego nr 7 Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.

Krzysztof Maciejczyk: Co to jest przewlekła niewydolność żylna? Jak to możliwe, że większość Polaków nic nie wie o chorobie, na którą cierpi tak wielu ludzi?
Prof. Krzysztof Ziaja: – Przewlekła niewydolność żylna to dolegliwości związane z zaburzeniami odpływu krwi z kończyn. Polskie Towarzystwo Flebologiczne wkłada ogromny wysiłek w to, by zwiększyć świadomość Polaków na temat tej choroby. Jest to tym bardziej istotne, że cierpi na nią ponad 50 proc. kobiet i ponad 40 proc. mężczyzn w wieku powyżej 50 lat. Kobiety są bardziej narażone, ponieważ schorzenie to może rozwinąć się w czasie ciąży.

Jakie są objawy tej choroby? Czy może ona zagrozić życiu?
– Na początku pojawia się uczucie ciężkich lub zimnych nóg, kurcze nocne, czy tzw. niespokojne nogi. Ten ostatni objaw polega na przymusie poruszania nogami, wywołanym nieprzyjemnym drętwieniem czy mrowieniem. W dalszych etapach rozwoju choroby powstać może zakrzepica. Jeśli dojdzie do zatoru tętnicy płucnej, może to skończyć się śmiercią chorego. Poza tym w nieleczonej lub źle leczonej przewlekłej nie-wydolności żylnej może pojawić się tzw. zespół pozakrzepowy z uformowanym wrzodem żylnym, który jest powodem licznych rent inwalidzkich. Ludzie cierpiący na to schorzenie są często wyrzuceni na margines społeczeństwa i niejednokrotnie odwracają się od nich rodziny. W ich ciele powstaje bowiem cuchnąca, otwarta rana. Leczenie jej jest i drogie, i długotrwałe. Niestety, zdarza się też, że wrzód żylny po jakimś czasie nawraca.

Słyszałem, że objawy przewlekłej niewydolności żylnej nasilają się latem. Czy to prawda?
– Im cieplej jest na zewnątrz, tym więcej ciepła musimy oddać, a tym samym naczynia się rozszerzają. Wzmaga to objawy choroby, takie jak uczucie ciężkich nóg, obrzęki wokół kostek czy goleni. Ciepło jest z pewnością cudowne, opalanie jest fantastyczne, ale nie do końca zdrowe.

Sportowcy dobrze znają chorobę zwaną „łokciem tenisisty”. Czy możemy powiedzieć, że przypadłość, o której rozmawiamy, mogłaby być nazwana np. „podudziem księgowej” czy „nogą ekspedientki”? Długotrwała pozycja siedząca czy stojąca zwiększa przecież ryzyko zachorowania.
– Warto się zastanowić, czy nie wprowadzić takich terminów do piśmiennictwa. Praca siedząca i stojąca rzeczywiście nie sprzyja dobremu odpływowi krwi z kończyn dolnych, a tym samym może doprowadzić do zastoju. Ja zawsze zalecam aktywność fizyczną, jednak trudno sobie wyobrazić księgową, która co piętnaście minut będzie biegała po schodach. W związku z tym należałoby jej zapewnić bardzo wygodne krzesło, które nie uciskałoby ud. Powinna ona też pamiętać o tym, że zgięcie palców nogi czy całej stopy pozwala wypchnąć w kierunku serca krew, która zalega w kończynach, zatem ćwiczenia stóp są jak najbardziej wskazane.

Co zatem robić, by mieć zdrowe nogi? Stać źle, siedzieć jeszcze gorzej...
– Nasze możliwości działania są ograniczone. Nie mamy wpływu na geny, które przekazują nam rodzice. Środowisko, w jakim żyjemy, też trudno zmienić. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której nagle wszyscy udają się w Zielonogórskie, bo tam są ładne lasy. Ale to, co od nas zależy i co nam szkodzi, to palenie papierosów, spożywanie alkoholu i innych używek, brak ruchu, brak spożycia odpowiedniej ilości wody, złe jedzenie czy nadwaga. Ja na przykład bardzo lubię smażone golonko z kapustą i zasmażanymi ziemniakami, podawane z musztardą i chrzanem. Niestety, to jest niezdrowe. Należałoby je zastąpić gotowaną marchwią, pietruszką, selerem czy gotowaną piersią kurczaka. Pytanie o to, czy byłoby to zarazem smaczne, pozostawiam otwarte.

Powstaniu choroby żylnej sprzyja też zbyt ciasne ubranie.
– Tak, powinniśmy ubierać odzież luźną i przewiewną. Szkoda, że nie jest ona przez wszystkich akceptowana. Dlatego panie czy panowie, którzy wkładają ciasne dżinsy i bardzo obcisłe koszulki może i są w nich bardziej atrakcyjni, jednak tym samym zwiększa się ich ryzyko zachorowania na przewlekłą niewydolność żylną.

Wskazuje Pan na to, że jest to choroba postępująca. W którym momencie należy zgłosić się do lekarza?
– Pajączki na nogach, uczucie ciężkości, obrzęki powinny być zawsze skonsultowane z lekarzem. Niecałe 30 proc. dziewcząt przed dwudziestym rokiem życia te dolegliwości zgłasza. Czasem można postęp choroby całkowicie zatrzymać, a gdy nie jest to możliwe, przynajmniej spowolnić jej rozwój. Ponadto wizytę u chirurga naczyniowego polecam wszystkim paniom w ciąży. Powinny one zgłosić się do angiologa po to, by odpowiednio zadbać o swoje nogi, szczególnie w drugim i trzecim trymestrze ciąży.

Lekarze często mówią, że łatwiej zapobiegać, niż leczyć. Jak tę chorobę rozpoznać, jak leczyć?
– Każda forma ruchu jest naszym przyjacielem, a każda forma bezruchu wrogiem. Pamiętajmy też, że człowiek zaczyna pracować na swoją starość zaraz po urodzeniu. Tak więc dbajmy o siebie zawsze, a nie tylko jak przekroczymy pięćdziesiątkę. Gdy już zapadniemy na tę chorobę, w leczeniu pomagają leki i wyroby uciskowe. W przypadku, gdy choroba jest zaawansowana, być może nie unikniemy wizyty u chirurga i zabiegu. Mówiąc o zapobieganiu i leczeniu chorób, i to nie tylko przewlekłej niewydolności żylnej, trzeba też od czasu do czasu posłuchać Pana Boga. On daje sygnały, tj. ból, duszności, nudności itd. Niestety, nadal zbyt często je lekceważymy.



Gość Niedzielny 26/2008