Gwiazda betlejemska

Krzysztof Ziołkowski

publikacja 31.12.2006 19:32

Fragment książki "Zdziwienia - wszechświat ludzi o długich oczach", Wydawnictwo WAM, 2006 .:::::.

Gwiazda betlejemska

W Modlitwie Trzech Magów, będącej fragmentem poematu Pieśń o moim Chrystusie, Roman Brandstaetter pisał:

Prowadzi nas gwiazda prawdziwsza od wszystkich gwiazd,
Bo nie było o niej dotychczas wzmianki
W podręcznikach astronomii.


Poeta ma rację. Sensu gwiazdy betlejemskiej nie należy szukać w podręcznikach astronomii. Chcąc jednak poznać całą o niej prawdę, nie można zaprzeczać jej realności jako zjawiska astronomicznego, sprowadzając fakty znane z Ewangelii św. Mateusza jedynie do symbolu. Odczytywaniu głębi duchowych treści gwiazdy bożonarodzeniowej winny więc towarzyszyć usiłowania zrozumienia dostępnej zmysłom przyrodniczej natury niezwykłego znaku na niebie, który przecież był – według słów św. Efrema z IV wieku – „jakoby mową dla całego stworzenia” (Ojcowie żywi, Kraków 1982, t. 4, s. 89). Choć w podręcznikach astronomii nie znajdziemy dziś żadnych wiadomości o gwieździe betlejemskiej, to jednak w różnych czasopismach astronomicznych pojawiają się od czasu do czasu jakieś doniesienia na jej temat. Koncentrują się one najczęściej wokół kilku podstawowych koncepcji, których przedstawieniu poświęcony jest ten artykuł. Przed ich omówieniem przypomnijmy jednak najważniejsze sformułowania biblijne dające podstawę do astronomicznych interpretacji zjawiska gwiazdy betlejemskiej.

Z punktu widzenia astronoma istotne wydają się trzy zdania z drugiego rozdziału Ewangelii św. Mateusza:

Wtedy Herod przywołał potajemnie Mędrców i wypytał ich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy (Mt 2, 7).
Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie (...) (Mt 2, 2).
A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię (Mt 2, 9).


Pierwsze dwa z przytoczonych zdań wskazują, że gwiazda betlejemska była nowym obiektem lub zjawiskiem, które niespodziewanie pojawiło się na niebie. Z trzeciego zdania wynika natomiast, że gwiazda ta, po pierwsze, poruszała się po niebie (tak jak poruszają się na tle gwiazd np. Księżyc lub planety) i po drugie, że ruch jej odbywał się ze wschodu na południe. Ostatni wniosek pochodzi ze stwierdzenia, że zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Końcowy etap swej podróży Mędrcy odbyli bowiem z Jerozolimy do Betlejem, widząc przed sobą niezwykłą gwiazdę, a – jak wiemy – Betlejem znajduje się na południe od Jerozolimy. Wbrew rozpowszechnionej opinii gwiazda nie wskazała Mędrcom
miejsca narodzenia Jezusa, lecz jedynie – jak wynika z tekstu Ewangelii św. Mateusza – widniała na niebie nad Betlejem, do którego skierował ich Herod.

Jedną z najbardziej popularnych dziś hipotez dotyczących gwiazdy betlejemskiej jest zjawisko trzykrotnego, bardzo bliskiego przejścia koło siebie podczas ruchu po niebie (zwanego złączeniem lub koniunkcją) dwóch największych planet, Jowisza i Saturna, które miało miejsce w roku 7 przed Chr. W środowisku naukowym koncepcję tę, nawiązującą do idei siedemnastowiecznego astronoma Jana Keplera, rozpowszechnił znany astronom brytyjski David Hughes z Uniwersytetu w Sheffield artykułem opublikowanym w 1976 roku w tygodniku „Nature”. Współczesne obliczenia, oparte na najnowszych teoriach ruchu planet Układu Słonecznego, potwierdziły znacznie wcześniejsze ustalenia, że w roku 7 przed Chr. zarówno Jowisz, jak i Saturn, poruszając się na tle gwiazdozbioru Ryb, zakreśliły na niebie pętle. To spowodowało, że w okresie zaledwie kilku miesięcy planety te trzykrotnie się mijały (29 maja, 30 września i 5 grudnia), przy czym minimalne odległości między nimi były za każdym razem bardzo małe, w przybliżeniu równe dwukrotnej średnicy tarczy Księżyca. Złączenia Jowisza i Saturna obserwuje się średnio co 20 lat, ale potrójne złączenie jest zjawiskiem rzadszym – występuje mniej więcej co 120 lat. Potrójne złączenie w tym samym gwiazdozbiorze zdarza się natomiast raz na około 900 lat. Wielu badaczy zjawiska gwiazdy betlejemskiej uważa, że według ówczesnych przekonań astrologicznych potrójna koniunkcja Jowisza i Saturna w gwiazdozbiorze Ryb była wystarczającym znakiem narodzin Mesjasza i sygnałem dla Mędrców do podjęcia wędrówki, by złożyć hołd nowo narodzonemu królowi żydowskiemu.

Wkrótce po niecodziennym spotkaniu na niebie Jowisza i Saturna przybliżył się do nich jeszcze Mars. W lutym 6 roku przed Chr. już trzy jasne planety znalazły się na niebie bardzo blisko siebie. Złączenia Jowisza i Saturna z udziałem Marsa – zwane czasem wielkimi koniunkcjami – powtarzają się mniej więcej co 800 lat. Wielką koniunkcję Marsa, Jowisza i Saturna obserwował ostatnio J. Kepler w końcu 1603 i na początku 1604 roku. Gdy w jesieni 1604 roku rozbłysła na niebie w bezpośrednim sąsiedztwie tych planet słynna supernowa, Kepler połączył przyczynowo ze sobą te dwa zjawiska i wysnuł przypuszczenie, że jeszcze „silniejszej”, bo potrójnej koniunkcji w roku 7 przed Chr. tym bardziej musiało towarzyszyć pojawienie się na niebie nowej gwiazdy. Mimo że nie znaleziono żadnej wzmianki o niej w znanych zapiskach kronikarskich, często próbuje się więc łączyć zjawisko gwiazdy betlejemskiej z wybuchem gwiazdy nowej lub supernowej.

Jeszcze inną sugestię natury zjawiska gwiazdy betlejemskiej przyniosły wyniki niedawnych obliczeń ruchu planet przeprowadzonych w ramach opracowanego w Stanach Zjednoczonych w połowie lat siedemdziesiątych XX wieku nowego modelu Układu Słonecznego obejmującego 44 stulecia od 1411 roku przed Chr. do 3002 roku po Chr. Okazało się mianowicie, że 17 czerwca 2 roku przed Chr. nastąpiło złączenie Wenus i Jowisza, przy czym minimalna odległość między tymi dwiema, najjaśniejszymi na niebie, planetami była tak mała, że patrząc gołym okiem nie można było rozdzielić światła obu planet, które jak gdyby zlało się w jeden jasny punkt. To niezwykłe zjawisko nastąpiło w pobliżu Regulusa, najjaśniejszej gwiazdy w konstelacji Lwa. Podobnie jak potrójna koniunkcja Jowisza i Saturna w gwiazdozbiorze Ryb w roku 7 przed Chr. znalazła bogate uzasadnienie astrologiczne jako zapowiedź niezwykłych wydarzeń, tak też i zakrycie Jowisza przez Wenus w gwiazdozbiorze Lwa w roku 2 przed Chr. mogło być podobnie zinterpretowane przez ówczesnych astrologów i znawców pism proroków. Wystarczy przypomnieć, że lew jest godłem plemienia Judy („Judo, młody lwie...” zwraca się Jakub do swego syna – Rdz 49, 9), a o Chrystusie mówi się „Lew z pokolenia Judy” (Ap 5, 5).

Ta koncepcja gwiazdy betlejemskiej nie była pierwotnie brana pod uwagę ze względu na niezgodność daty złączenia Wenus z Jowiszem z datą śmierci Heroda. Pojawienie się na niebie gwiazdy trzech Mędrców musiało oczywiście nastąpić za życia Heroda. Tymczasem, według historyka żydowskiego Józefa Flawiusza, Herod zmarł w miesiąc po zaćmieniu Księżyca, którym – jak od dawna się sądzi – było zaćmienie częściowe w nocy z 12 na 13 marca 4 roku przed Chr. Jak jednak wynika z danych zawartych w wydanym w 1979 roku Kanonie zaćmień Księżyca od -2002 do 2526 J. Meeusa i H. Mucke, zaćmieniem poprzedzającym śmierć Heroda równie dobrze mogło być całkowite zaćmienie Księżyca widoczne w Jerozolimie nocą z 9 na 10 stycznia 1 roku przed Chr.

Żadna z omówionych dotychczas koncepcji gwiazdy betlejemskiej nie spełnia jednocześnie wszystkich – wymienionych na początku – astronomicznych przesłanek opisu św. Mateusza. Znane jest jednak zjawisko astronomiczne, które może być w pełni z nimi zgodne. Zjawiskiem tym jest intrygujące ludzi od wieków ukazanie się na niebie komety. Dziś komet obserwuje się wiele, kilkanaście, a czasem nawet kilkadziesiąt rocznie, ale są to przeważnie słabe obiekty teleskopowe, niewidoczne gołym okiem. Jasne komety pojawiają się rzadko, średnio obserwuje się ich kilka na stulecie. Z okresu narodzenia Jezusa dobrze znane jest właściwie tylko jedno ukazanie się komety w roku 12 przed Chr. Obecnie wiemy, że była to słynna kometa Halleya, która mniej więcej co 76 lat powraca do Słońca i może być wtedy obserwowana z Ziemi. Jak pamiętamy, ostatnio była ona widoczna w 1986 roku, a to jej pojawienie się wykorzystano do bezprecedensowych badań m.in. za pomocą sond kosmicznych. Problem, czy kometę Halleya można uznać za gwiazdę betlejemską, nurtuje badaczy od dawna. Jego wnikliwe, monograficzne opracowanie ukazało się w 1986 roku i jest dziełem rosyjskiego fizyka A.I. Reznikowa. Jego poglądy na ten temat przywołał niedawno prof. Włodzimierz Kołos na łamach „Przeglądu Katolickiego” (nr 5 z 4 lutego 1990 roku).
 

Hipotezę, że to kometa Halleya przywiodła Mędrców do Betlejem odrzuca jednak C.J. Humphreys z Uniwersytetu w Cambridge, powołując się na biblistów i historyków, którzy na podstawie danych zawartych m.in. w Ewangelii św. Łukasza twierdzą, że najwcześniejszą z możliwych datą narodzenia Jezusa jest rok 7 przed Chr. W obszernym artykule, który ukazał się w 1991 roku w brytyjskim kwartalniku Królewskiego Towarzystwa Astronomicznego, C.J. Humphreys zwraca natomiast uwagę, że w literaturze astronomicznej istnieją wzmianki o pojawieniach się na niebie komet w latach 5 i 4 przed Chr. Wspomina o nich mianowicie Ho Peng-Yoke w opublikowanym w 1962 roku katalogu starożytnych i średniowiecznych obserwacji komet i gwiazd nowych znalezionych w dawnych kronikach chińskich, japońskich i koreańskich. Podkreśla jednak, że komety z roku 4 przed Chr. też nie można traktować jako kandydatki na gwiazdę betlejemską, gdyż widoczna ona była w kwietniu, co stawia w kolizji ewentualną datę narodzenia Chrystusa z datą śmierci Heroda, o której wyżej wspomniano. Pozostaje więc przyjąć, że gwiazdą betlejemską mogła być kometa z roku 5 przed Chr.

O komecie tej wiadomo tylko to, co Ho Peng-Yoke zdołał wydobyć z chińskich zapisków kronikarskich. Przede wszystkim, że była to „gwiazda z miotłą”, jak w starożytnych Chinach określano komety, i że pojawiła się na przełomie marca i kwietnia oraz była widoczna przez ponad 70 dni. Z pewnych sformułowań można ponadto wnosić, że miejscem jej ukazania się były okolice gwiazdozbioru Koziorożca. Informacje te pozwalają stwierdzić, że kometa ta mogła być widoczna rankiem na wschodzie z terenów, z których najprawdopodobniej wyruszyli Mędrcy. Ponieważ była widoczna stosunkowo długo i miała warkocz, więc najprawdopodobniej była jasną kometą. Szacuje się, że podróż Mędrców trwała 1–2 miesięcy, a więc przez cały czas mogli ją widzieć na niebie. Zakładając, że widzieli ją też przed sobą w drodze z Jerozolimy do Betlejem, można dojść do wniosku, że kometa przebyła na niebie trasę ze wschodu na południe w typowym dla tego typu ruchów czasie. Wszystko to skłania Humphreysa do wniosku, że kometę z roku 5 przed Chr. można rzeczywiście uznać za gwiazdę betlejemską.

C.J. Humphreys nie ogranicza się jednak tylko do tego. Zastanawiając się, dlaczego Mędrcy tę właśnie kometę uznali za znak tak szczególny, przeprowadza analizę niezwykłych zjawisk na niebie poprzedzających jej pojawienie się. W rezultacie dochodzi do wniosku, że potrójna koniunkcja Jowisza i Saturna w Rybach w 7 roku przed Chr., następnie zgrupowanie się na niebie Marsa, Jowisza i Saturna w 6 roku przed Chr. i wreszcie pojawienie się okazałej komety w 5 roku przed Chr. stanowi sekwencję zjawisk, które ówczesnym znawcom astrologii, a także pism proroków, kazały szukać w ziemi judzkiej nowo narodzonego Mesjasza. Przyjmując taką możliwość oraz uwzględniając dalsze informacje Ewangelistów dotyczące przyjścia na świat Syna Bożego, Humphreys precyzuje prawdopodobną datę narodzenia Jezusa między 9 marca a 4 maja 5 roku przed Chr. Oczywiście jest to tylko hipoteza, być może bardziej wiarygodna od innych, która jednak zjawisko gwiazdy betlejemskiej – nie umniejszając jego transcendencji – czyni czytelniejszym, a przez to bardziej zrozumiałym.

 

Fragment książki "Zdziwienia - wszechświat ludzi o długich oczach", wydanej przez
Wydawnictwo WAM

Książkę można kupić w księgarni Wydawnictwa: http://ksiazki.wydawnictwowam.pl/