Ununbium odkryte

Magdalena Znamirowska

publikacja 23.06.2009 11:06

Fizycy z niemieckiego laboratorium odkryli sto dwunasty pierwiastek. Odkrycie zostało oficjalne uznane, teraz czeka jeszcze na nazwę i za kilka miesięcy zostanie wpisane do układu okresowego. .:::::.

Ununbium odkryte

Pierwsze próby tworzenia sztucznych pierwiastków sięgają właściwie momentu odkrycia radioaktywności. Od dziesięcioleci naukowcy ze wszystkich stron świata prześcigają się pomysłowością by tylko doprowadzić do – trwającego zazwyczaj milisekundy – zaistnienia jądra cięższego od jądra uranu. Takie doświadczenia to nie tylko dreszczyk emocji i radość z sukcesu (raz na kilka lat, tak średnio), ale również solidna dawka danych pozwalających na lepsze poznanie sił jądrowych oraz zrozumienie takich reakcji chemicznych jak na przykład te zachodzące przy wybuchu supernowej. To wtedy właśnie wyrzucany strumień neutronów staje się przyczyną pojawiania się pierwiastków cięższych od żelaza, co jest zarazem jedynym ich źródłem w całym wszechświecie, z Ziemią włącznie.

Te najcięższe

Pierwiastki o liczbie atomowej przekraczającej liczbę atomową uranu – wynoszącą 92 – nazywamy transuranowcami. Są niestabilne, czyli promieniotwórcze, a czas ich życia jest generalnie bardzo bardzo krótki (na ogół rzędu milisekund), w związku z czym nie występują na Ziemi. Wyjątkiem jest pluton i neptun, które znajdujemy w ilościach właściwie infinitezymalnych w minerałach bogatych w rudy uranu.

Skoro na Ziemi nie występują, ale teoretycznie mogłyby istnieć – tyle że bardzo krótko – fizycy od lat starają się im pomóc. Wiemy przecież, ile protonów (i ile neutronów, ale nie będziemy się wszakże upierać przy konkretnych izotopach) musi się znaleźć w jądrze, aby mówić o konkretnym atomie. Nie potrafimy ich tam co prawda sami włożyć, czy „ulepić” odpowiedniego jądra, znamy jednak metody, które omijają ten problem. A dokładniej: przerzucają go z fizyków na fizykę. Podstawowym sposobem jest zderzanie wiązek ciężkich jonów; tak właśnie powstawały w akceleratorach takie pierwiastki jak ferm czy lorens.

Ostatnim z odkrytych i wpisanych do układu okresowego pierwiastków jest roentgen o liczbie atomowej 111. Nadanie mu oficjalnej nazwy i umieszczenie jej w odpowiednim miejscu nastąpiło 1 listopada 2004 roku; od tego czasu – czyli przez prawie pięć lat – nic w układzie okresowym się nie zmieniło.

Ale tak naprawdę nowe pierwiastki cały czas są odkrywane (a może raczej tworzone?). Jednak odkrycia te wymagają potwierdzeń, a ich uznanie przez IUPAC (Międzynarodową Unię Chemii Czystej i Stosowanej; International Union of Pure and Applied Chemistry) – czasu.

I tak w 1996 zespołowi fizyków z Instytutu Badań Ciężkich Jonów w Darmstadt w Niemczech (GSI Gesellschaft für Schwerionenforschung), na którego czele stał prof. Sigurd Hofmann, pierwszy raz udało się uzyskać jądro pierwiastka o liczbie atomowej 112. Był to zarazem szósty transuranowiec odkryty przez ten zespół; od 1981 roku bowiem laboratorium to uzyskiwało wszystkie pierwiastki o liczbie atomowej od 107 do 111, czyli kolejno bohr, has, meitner, darmstadt i wspomniany roentgen.

82 + 30 = 112

W 2000 roku ten sam zespół – złożony z 21 osób pochodzących z Niemiec, Rosji, Słowacji i Finlandii – powtórzył doświadczenie ze sto dwunastym pierwiastkiem otrzymując taki sam rezultat. Jednak do oficjalnego uznania odkrycia nowego pierwiastka potrzeba było potwierdzenia z innego laboratorium. To nadeszło cztery lata później z Japonii, z akceleratora RIKEN.

A jak udało się otrzymać ununbium, (bo tak nazywał się do tej pory pierwiastek o liczbie atomowej 112)? Teoretycznie wystarczy tu najprostsza matematyka, a dokładnie dodawanie liczb naturalnych. Praktycznie potrzeba bardzo skomplikowanej fizyki, akceleratora i wielkich energii. Naukowcy bombardowali atomami cynku folię z ołowiu. Bariera wzajemnego odpychania elektrostatycznego pomiędzy cynkiem i ołowiem (wszak każde jądro ma ładunek dodatni) mogła zostać pokonana dzięki naprawdę ogromnym prędkościom, do jakich rozpędzono atomy pierwszego z pierwiastków. W ten sposób udało się doprowadzić do fuzji jądrowej – jądra cynku i ołowiu „stopiły” się w jedno. Dokładnie w jedno jądro o 112 protonach, bo jak łatwo policzyć, 30 (liczba protonów w jądrze cynku) + 82 (liczba protonów w jądrze ołowiu) = 112.




Tylko skąd wiadomo, że rzeczywiście doszło do fuzji, skoro po milisekundach ununbium znika? Otóż sęk w tym, że nie znika, bo – jak wiadomo – „nic w przyrodzie nie ginie”, ale rozpada się w tzw. reakcji alfa. A w tym przypadku nawet w sześciu kolejnych reakcjach alfa, z których każdej towarzyszy emisja cząstki alfa czyli jądra helu. Każda taka cząstka zbudowana jest z dwóch protonów i dwóch neutronów, które unosi z sobą wyrwawszy je uprzednio z jądra, w konsekwencji czego wyjściowy pierwiastek staje się coraz lżejszy i lżejszy. Na podstawie tych reakcji rozpadu możemy nie tylko zidentyfikować pierwiastek, ale również określić niektóre jego własności.

10 czerwca 2009 r. IUPAC uznała oficjalnie odkrycie sto dwunastego pierwiastka i czeka teraz na propozycję nazwy, którą tradycyjnie wysuną odkrywcy. Następnie komisja będzie miała pół roku na zatwierdzenie nazwy. Do tego czasu będziemy jeszcze posługiwać się terminem „ununbium”, co z łaciny oznacza po prostu „sto dwunasty”. A w kolejce czekają już ununtrium (Uut), ununquadium (Uuq), ununpentium (Uup), ununhexium (Uuh), ununseptium (Uus) oraz ununoctium (Uuo).