Wystarczą psy

Antoni Mak

publikacja 15.11.2010 06:25

Ochrona wilków w Bieszczadach ma znaczenie dla wszystkich polskich wilków, te tereny są bowiem główną ich ostoją. Stąd mogą, poprzez Beskidy, przemieszczać się na zachód kraju i zasilać tamtejsze, prawie nieistniejące już populacje.

Wystarczą psy National Park Service/Wikipedia/PD

Czy wilki rzeczywiście są niebezpieczne? Czy istotnie jest ich zbyt wiele? A może media podają niezupełnie rzetelne informacje na temat tych chronionych zwierząt?

Na nowo zaczyna odżywać sprawa bieszczadzkich wilków. Tamtejsi rolnicy i hodowcy owiec domagają się od wojewody podkarpackiego wydania nakazu odstrzelenia 50 wilków. Twierdzą, że jest ich za dużo i stanowią zbyt wielkie zagrożenie dla stad owiec, które niedługo wyjdą na pastwiska.

Głosy hodowców są podsycane przez lokalne media, żądne sensacji, starające się za wszelk± cenę zdobyć szokujące informacje.- Są one często poprzekręcane i nierzetelne, a bywa, że wydumane - mówi prof. dr hab. Andrzej Bereszyński z Akademii Rolniczej w Poznaniu, autor wydanej niedawno ksi±żki "Wilk w Polsce i jego ochrona". - Wszystkie znacznie zawyżają liczbę wilków. W Polsce, według badań Trokiewicza i Włodka, w 1999 r. populacja wilka wynosiła tylko 455 osobników. Rzetelne wypowiedzi bieszczadzkich leśników i myśliwych wskazują zgodnie, że Bieszczady zamieszkuje jedynie około 60 wilków, a nie 200 czy nawet 400, jak często informują media. Do przekłamań tych przyczyniają się także myśliwi, którzy inwentaryzują wilki na terenie swych obwodów łowieckich. Wilk, jak wiadomo, charakteryzuje się tym, że zajmuje duży rewir, którego powierzchnia znacznie przekracza terytorium obwodu łowieckiego. Te same wilki są więc liczone kilkakrotnie.

Bieszczadzkie wilki, podobnie jak ich cała populacja w kraju, znajduj± się od 1998 r. pod całkowitą ochroną. Oczywiście teoretycznie. Zarówno leśnicy, jak i pracownicy Bieszczadzkiego Parku Narodowego potwierdzaj±, że zabija się je nadal. Czynią to kłusownicy dla zdobycia trofeów. Wilcza skóra w czasach, gdy na drapieżniki te wolno było jeszcze legalnie polować, kosztowała 1500 DM.

Wilki nie uznają granic. Przechodzą do Słowacji czy na Ukrainę, gdzie nie podlegają żadnej ochronie. Strzela się do nich bezlitośnie. W Słowacji łupem myśliwych pada rocznie około 150 sztuk. Można przyj±ć, że część z nich to "polskie" wilki. Przypadkowe odstrzały są dla wilków groźniejsze niż dla innych zwierząt. Żyją one w stadach - rodzinach, zwanych watahami - liczących od kilku do kilkunastu osobników.

To swoista szkoła życia; każdy osobnik wykonuje określone zadania. Jeżeli myśliwy zastrzeli przewodnika watahy, to często ulega ona dekompozycji i dzieli się na mniejsze grupy. Młodsze osobniki ucz± się nienaturalnych zachowań. Polując na własną rękę, atakują m.in. zwierzęta domowe, które są łatwiejszą zdobyczą niż na przykład jelenie (na nie wilki poluj± zazwyczaj w stadzie). Wilk jest bowiem gatunkiem oportunistycznym, czyli polującym na zwierzęta najsłabsze. W lesie jest naturalnym selekcjonerem, eliminującym głównie sztuki chore, zdegenerowane, o słabej kondycji fizycznej.

Innym powodem atakowania przez wilki zwierz±t domowych jest stale zmniejszająca się populacja jelenia karpackiego, który według badań prowadzonych w latach 1991-1995, stanowi aż 72 proc. ich diety. By wytropić i osaczyć stado rogaczy, wilki muszą się nabiegać i jeżeli są bardzo głodne, "interesują się" grupami owiec czy kóz, pas±cych się na skraju lasu, w żaden sposób niezabezpieczonych przed atakami drapieżników. Sytuację tę wykorzystują także zdziczałe psy, których ofiary zapisywane są na konto wilków.

Według badań dr. Wojciecha Śmietany z Ośrodka Naukowego PAN w Suchych Rzekach, bieszczadzka populacja wilków zjada w ciągu roku około 20 owiec. Wśród 266 odchodów wilków, odnalezionych wiosną, latem i jesienią, jedynie pięć zawierało szcz±tki owiec. Faktyczna liczba zabijanych przez wilki owiec jest wyższa i wynosi 50 sztuk. Nie wszystkie owce wilki zdążą po prostu zjeść. Przepłoszone przez ludzi, uciekają. Nawet jednak upolowanie przez wilki 50 owiec rocznie nie może być powodem do odstrzelenia niemal całej ich populacji. Skarb Państwa stać z pewnością na wypłacenie odszkodowań hodowcom za tak± liczbę zwierz±t. Gdyby zreszt± hodowcy powrócili do dawnych zasad pasterskich, i tych strat mogliby uniknąć.

- Muszą po prostu zaopatrzyć się w psy pasterskie - mówi prof. Bereszyński. - Oczywiście nie mogą to być mieszańce, trzymane na uwięzi przy budzie, ale czworonogi specjalnie przyuczone do pracy ze stadem. Dobrze wyszkolone, są doskonałymi stróżami i skutecznie broni± powierzonych im zwierząt. Obecność dwóch psów wystarczy, by utrzymać wilki z dala od pastwiska. Ich wartość jest w Polsce wciąż, niestety, niedoceniana.



Gość Niedzielny 8/2002