Wokół sporu o teorię ewolucji

Prof. dr hab. Marek Pawlikowski

publikacja 29.10.2009 08:41

Referat przedstawiony w ramach konferencji Chrześcijańskiego Forum Pracowników Nauki “Nauka-Etyka-Wiara” w Rogowie, 18-21.10.2007 r. .:::::.

Wokół sporu o teorię ewolucji Katarzyna Wolny/Agencja GN ©

W ostatnim czasie ożywił się, jak się wydawało od dawna wygasły, spór o teorię ewolucji. Spowodowało to powstanie nie tyle nowych, ile reaktywowanych napięć między wiarą religijną a nauką empiryczną, jaką jest biologia. Spór ten ma dwie dające się łatwo zauważyć właściwości. Po pierwsze, jest sporem głównie medialnym, a przynajmniej mocno nagłośnionym prze media. Po wtóre, zajmowane w tym sporze stanowiska (z pewnymi nielicznymi wyjątkami) są silnie zdeterminowane światopoglądem uczestników debaty. Byłoby to w pełni zrozumiałe i zasadne, gdyby spór ten miał charakter filozoficzny, a nie dotyczył szczegółowych aspektów naukowych teorii ewolucji. Ponadto w sporze tym daje się zauważyć wiele nieporozumień. Najpierw trzeba uświadomić sobie, że w języku polskim dodatkowym źródłem nieporozumień jest wieloznaczność pojęcia „nauka”, które w przeciwieństwie do angielskiego i francuskiego terminu „science” obejmuje nie tylko nauki empiryczne i formalne, lecz także humanistyczne. W dalszych rozważaniach będę używał słowa „nauka” i przymiotnika „naukowy” wyłącznie w znaczeniu „science”, bowiem ewolucja jako zjawisko biologiczne i teoria ewolucji należą do tego właśnie obszaru znaczeniowego. Podkreślam, że nie jest moją intencją jakiekolwiek deprecjonowanie nauk humanistycznych, a jedynie osiągniecie maksymalnej jednoznaczności. Przykładem jednego z takich nieporozumień jest stwierdzenie pewnego z filozofów krytykujących teorię ewolucji: Przedstawianie teorii ewolucji jako faktu naukowego jest skandalem (J. Seifert, Rzeczpospolita). Należy bowiem odróżniać fakty naukowe (osobiście preferuję termin „obserwacje”) od teorii naukowych. Fakty (obserwacje) naukowe to zarejestrowane przez nasze zmysły, najczęściej wzmocnione odpowiednią aparaturą i krytycznie ocenione, zjawiska bądź zdarzenia. Nie wszystkie zjawiska w otaczającym świecie, i dotyczy to tak makro- jak i mikrokosmosu, możemy obserwować bezpośrednio, często jedynie potrafimy o ich istnieniu wnioskować na podstawie ich śladów. Ewolucja żywych organizmów należy do tej ostatniej kategorii, z tej prostej przyczyny, że nie tylko czas naszego życia, ale i czas trwania całej naszej cywilizacji są zbyt krótkie. Teorie naukowe mają za zadanie wyjaśnianie naturalnych mechanizmów obserwowanych zjawisk. Twórca teorii naukowej, bez względu na swoje osobiste przekonania religijne, musi podjąć próbę poszukiwania naturalnych przyczyn badanego zjawiska, chociaż próba taka w pewnych przypadkach może zakończyć się niepowodzeniem. Jego obowiązkiem jest unikanie stronniczości, która mogłaby prowadzić do selekcji faktów, polegającej na odrzucaniu lub ignorowaniu obserwacji pozornie kolidujących z jego przekonaniami, jak i ich jednostronnej interpretacji. Taka postawa jest możliwa, a nawet konieczna, jeśli przyjmiemy tezę o zasadniczej niesprzeczności prawdy religijnej i naukowej [Jan Paweł II, Fides et ratio].

Zadaniem teorii ewolucji jest wyjaśnienie takich zjawisk, jak różnorodność gatunków, ich zmienność w czasie, zróżnicowany stopień podobieństwa, zwłaszcza widocznego na poziomie genomu. Współczesna teoria ewolucji wyjaśnia te zjawiska poprzez selekcje przypadkowych w swej naturze mutacji genów, w której większą szansę przetrwania (utrwalenia się) mają zapewniające większy sukces reprodukcyjny w aktualnych warunkach środowiskowych. Warto tu zwrócić uwagę na określenie „przypadkowy”, które często jest stawiane w opozycji do słów „celowy” lub „konieczny”. Zdarzeniami przypadkowymi są takie zdarzenia, które możemy opisać za pomocą rachunku prawdopodobieństwa, przypisując im prawdopodobieństwo różne od wartości 0 lub 1. Wszystkie „prawa naukowe”, które możemy formułować w zakresie biologii (a także nauk biomedycznych, które na biologii się opierają) mają charakter probabilistyczny.

Nie jest przedmiotem mego wystąpienia merytoryczna ocena teorii ewolucji, głównie ze względu na brak kompetencji w tym zakresie. Choć jako lekarz zajmujący się w znacznym stopniu badaniami eksperymentalnymi legitymuję się oczywiście wykształceniem przyrodniczym, nie jestem paleobiologiem, antropologiem ani genetykiem. Mogę przyznać, iż w pewnych kwestiach, takich jak wykształcenie się struktur o bardzo dużej złożoności, współczesna teoria ewolucji nie dostarcza całkowicie przekonywających wyjaśnień i wymaga uzupełnień. Jednak alternatywą dla aktualnej teorii ewolucji (gdyby zaistniały powody do jej odrzucenia), byłaby inna naukowa teoria ewolucji, a nie kreacjonizm czy też „teoria inteligentnego projektu”. Wierzący chrześcijanin (a także wyznawca innych religii monoteistycznych) jest w oczywisty sposób przekonany, że zaistnienie Wszechświata, życia i człowieka wynika z zamysłu Stwórcy. Można to przekonanie uważać za akceptację koncepcji „inteligentnego projektu”, ale idea ta nie jest substytutem lub alternatywą teorii naukowej. Kolejnym pomieszaniem w „sporze ewolucyjnym” jest nieoddzielanie teorii ewolucji jako teorii naukowej od jej filozoficznych interpretacji.

Uznanie jakiejś teorii naukowej za trafną nie oznacza automatycznego uznania słuszności wszystkich jej filozoficznych interpretacji. Co więcej, należałoby zachować powściągliwość w filozoficznym interpretowaniu teorii przyrodniczych: jak się zdaje, zarówno filozofia, jak i nauki empiryczne mogą się doskonale bez tego obejść. Wydaje się, że głównym źródłem obecnego sporu o teorię ewolucji są właśnie jej współczesne, filozoficzne interpretacje, a zwłaszcza szeroko rozpowszechniony obecnie pogląd, że między zwierzętami a człowiekiem nie ma żadnych istotnych różnic. Pogląd ten wydają się popierać wyniki badań nad genomem człowieka i zwierząt; okazało się, że podobieństwa genomów są znacznie większe, niż mogliśmy się tego spodziewać (w przypadku człowieka i szympansa aż 98%!). Spowodowało to pewien szok intelektualny, podobny do tego, który w XIX w. wywołany został postawieniem przez Darwina tezy o wspólnym pochodzeniu człowieka i małp człekokształtnych. Na dobrą sprawę szok ten nie powinien mieć miejsca. Świadomość, że człowiek ma „zwierzęce ciało” towarzyszy nam od tysiącleci. Przypomnijmy tu Eklezjastesa (Koh 3,18-19, tłum. wg Biblii Tysiąclecia): Chce Bóg doświadczyć ich oraz pokazać, że sami przez się są zwierzętami. Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden; jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. Tego, że człowiek ma „zwierzęce ciało” są od dawna świadomi lekarze – eksperymentatorzy, którzy co najmniej od czasów Williama Harveya (wiek XVII) próbowali poznać mechanizm działania ludzkiego organizmu w drodze doświadczeń na zwierzętach. Oczywiście teza o braku istotnych różnic między zwierzętami z człowiekiem jest fałszywa a zarazem niebezpieczna. Fałszywa, gdyż redukuje człowieczeństwo do poziomu wyłącznie biologicznego. Niebezpieczna, ponieważ na jej podstawie podejmowane są próby przewartościowania bioetyki, a w szczególności zanegowania świętości ludzkiego życia.

Czytamy w Piśmie Św., że Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo (Genesis 1, 26). Nie powinniśmy jednak odnosić tego do aspektów biologicznych, lecz duchowych i intelektualnych. Wyjątkowość człowieka polega na zdolności przekraczania jego biologicznej natury, zdolności tworzenia wysokiej kultury i czerpania z niej, a nade wszystko otwarciu na transcendencje – mówiąc dobitniej – jego możliwości otwarcia się na Boga. Tak to ujmuje Katechizm Kościoła Katolickiego, który mówi, że człowiek jest Capax Dei. Można Oczywiście wskazywać wiele dalszych, znaczących różnic między możliwościami człowieka i zwierząt. Wskażmy tylko na fakt, że horyzont poznawczy człowieka sięga krańców kosmosu. I zawsze w historii ludzkości tych krańców sięgał, choć nie od razu sytuował je wśród dalekich galaktyk. Ten przykład chyba dobitnie uświadamia nam głęboką różnicę między zwierzętami a człowiekiem.

Podsumowując, w sporze o teorię ewolucji należy oddzielić krytyczną ocenę jej merytorycznej treści jako teorii naukowej od sporów dotyczących jej filozoficznych interpretacji. Tę pierwszą należy pozostawić specjalistom z zakresu odpowiednich nauk empirycznych i powinna ona odpowiadać standardom krytyki naukowej, obowiązującym w tych właśnie naukach. Natomiast spory wokół filozoficznych interpretacji teorii ewolucji winny stać się częścią szerszej debaty antropologicznej z uwzględnieniem ponad- i pozabiologicznych kontekstów.