Jedz po bożemu

Marcin Żebrowski

publikacja 16.04.2006 16:21

Jeśli chcemy jeść zdrowo, wzorujmy się na Jezusie Chrystusie - przekonuje prof. Marek Naruszewicz z Akademii Medycznej w Warszawie. .:::::.

Jedz po bożemu

Święta wielkanocne to przeżycie trudne dla naszych żołądków. Stoły uginają się pod ciężarem półmisków, unoszą się zapachy pieczonych mięs, drobiu, bigosów, pasztetów... Do tego kilka rodzajów ciast, ciasteczek i innych wypieków. Wszystkiego koniecznie trzeba spróbować. Niektórzy zarzekają się, że w tym roku na pewno nie będą jeść tyle, co w poprzednich latach... Najczęściej w postanowieniu tym udaje się wytrwać do śniadania wielkanocnego.

Smaczna regeneracja

– Musimy się żywić tak, jak wymaga tego nasz organizm, a nie tak, jak my chcemy – przekonuje prof. Naruszewicz, jeden z najlepszych specjalistów od żywienia. – W żywieniu obowiązują żelazne zasady. Gdybyśmy mogli jeść wszystko i we wszystkich ilościach, to wszyscy byliby zdrowi. Oczywiście jest pewna grupa ludzi, którzy posiadają ochronny „parasol” genetyczny. – W rodzinach krążą legendy o pradziadkach, którzy lubili alkohol, palili paczkę papierosów dziennie, na śniadanie jadali jajecznicę z 10 jajek, niczego sobie nigdy nie odmawiali i żyli 100 lat. Ale ludzi długowiecznych jest tylko około pięć procent. Z kolei osób „chronionych” genetycznie przed chorobami jest ułamek procenta – dodaje prof. Naruszewicz. U pozostałych osób występuje tzw. interakcja między materiałem genetycznym i środowiskiem.

Na czym to polega? Wyobraźmy sobie dwóch braci – jeden przeniósł się na południe Europy, a drugi pozostał w Polsce. Obaj palą papierosy, mają ten sam materiał genetyczny, podobne zajęcia... – Ten z południa będzie żył dłużej, ponieważ jego organizm będzie miał pozytywny impuls ze strony tamtejszej kuchni i sposobu żywienia – przekonuje prof. Naruszewicz. Profesor uważa, że podstawową rzeczą jest zmiana naszego myślenia o żywieniu. Warto podchodzić do jedzenia jako do procesu zachowania zdrowia, regeneracji i zapobiegania starzeniu się organizmu.

Zbawienny ruch

Najlepszym sposobem ustrzeżenia się wszelkich kłopotów żołądkowych jest jeść mało i w sposób bardzo urozmaicony. – Jeśli na przykład musimy dochować tradycji i na śniadanie wielkanocne zjeść kanapkę z pasztetem, to jako drugą proponuję zjeść kanapkę z wędzoną rybą. Czyli najpierw robimy sobie przyjemność, jedząc ulubiony pasztet, ale potem myślimy o organizmie i sięgamy po rybę, która pomoże nam przeciwdziałać złym czynnikom, jakie znajdują się w tłustym pasztecie – tłumaczy prof. Naruszewicz. – Jeśli zaś chodzi o liczbę posiłków, to najbardziej rekomendowany jest rytm: trzy główne posiłki, co 3–4 godziny, a między nimi można pić wodę mineralną albo soki i jeść owoce. Po posiłku powinniśmy zmusić organizm do aktywności fizycznej. – Zamiast siadać przed telewizorem warto wybrać się na spacer. Nawet pójście do kościoła może pomóc naszemu organizmowi. Ale pójście, a nie dotarcie do samochodu, którym dojedziemy pod kościół – uśmiecha się prof. Naruszewicz. – Organizm człowieka przypomina konto bankowe – jeśli wydajemy pieniądze, to musimy je uzupełniać. Jeśli zadamy naszemu organizmowi trochę wysiłku, to potem będziemy mogli ucztować przy stole, aby uzupełnić niedobory energetyczne. Dopóki się ruszamy, mamy szansę żyć zdrowo. Ruch wzmaga odporność organizmu, powoduje wzrost procesów regeneracyjnych.

Głodówka to bzdura

Co zrobić, kiedy jednak damy się uwieść zapachom i potrawom, i ostatecznie przesadzimy z jedzeniem?
– Na pewno ratunkiem nie jest alkohol, a jeśli już to niewiele – kieliszek wina albo małe piwo – mówi prof. Naruszewicz. – Niektórzy zadają sobie głodówkę, żeby oczyścić organizm. To kompletna bzdura. Człowiek musi jeść. Głodówka wywołuje wstrząs w organizmie i może doprowadzić do choroby nowotworowej. Jeśli przesadzimy z jedzeniem, następnego dnia można o połowę ograniczyć posiłki. Okazuje się, że najlepiej wzorować się na... Jezusie Chrystusie. – Można powiedzieć, że był pierwszym propagatorem zdrowego żywienia – uśmiecha się profesor. – Jadł ryby, a tłuszcze rybne są dla człowieka bardzo wskazane. Namaszczał oliwą z oliwek, to najlepszy rodzaj tłuszczu. I zawsze poruszał się ze swoimi uczniami pieszo.



Gość Niedzielny 16/2006