Komórki moralnie podejrzane

Wiesława Dąbrowska-Macura

publikacja 10.09.2006 17:35

Nie trzeba zabijać ludzkich embrionów, żeby pobrać od nich komórki macierzyste – ogłosili amerykańscy naukowcy. Teraz znikną moralne zastrzeżenia dotyczące wykorzystania ludzkich komórek macierzystych – przewidują media. .:::::.

Komórki moralnie podejrzane

Badania nad komórkami macierzystymi prowadzone są od lat. Naukowcy wiążą z nimi ogromne nadzieje, ponieważ mogą one przynieść przełomowe osiągnięcia w leczeniu wielu chorób uznawanych dotąd za nieuleczalne. Komórki macierzyste to specyficzne komórki organizmu, które mają zdolność przekształcania się w inne komórki i tkanki. Gdy się stworzy odpowiednie warunki, z takiej komórki można wyhodować dowolną tkankę organizmu lub organ. A potem wykorzystywać je w leczeniu różnych chorób lub do przeszczepów.

Źródłem takich komórek są ludzkie zarodki, ale można pobierać je także ze szpiku kostnego oraz z krwi pępowinowej. Dlaczego zatem naukowcy upierają się, by komórki macierzyste pozyskiwać z embrionów? – Komórki uzyskane z krwi pępowinowej nadają się do leczenia tylko niektórych chorób. One mają po prostu mniejsze możliwości rozwoju i prawdopodobnie nie można wyhodować z nich każdej komórki czy tkanki organizmu. Naukowcy udowodnili, że komórki zarodka mają największy potencjał rozwojowy. Z jednej komórki zarodkowej można wyhodować wiele komórek macierzystych, i to takich, które mogą przekształcić się w każdą dowolną komórkę organizmu – wyjaśnia prof. Ewa Bartnik z Instytutu Genetyki i Biotechnologii Uniwersytetu Warszawskiego.

Już nie zabijamy

Zarodkowe komórki macierzyste uzyskuje się z ludzkich embrionów powstałych w wyniku zapłodnienia in vitro. Do tej pory pobieranie komórek powodowało niszczenie embrionu, czyli zabicie człowieka w bardzo wczesnym stadium rozwoju. Amerykańscy naukowcy z prywatnej firmy biotechnologicznej Advanced Cell Technology pokonali ten problem, i na tym – zdaniem wielu – polega ich osiągnięcie. Doktor Robert Lanza i jego koledzy uzyskali komórki z embrionu bez zabijania go.

Jak tego dokonali? Do badań wykorzystano 16 ludzkich zarodków w bardzo wczesnym okresie rozwoju, zapłodnionych metodą in vitro. Składały się one z ośmiu lub dziesięciu komórek. Z każdego embrionu za pomocą maleńkiej pipety badacze pobrali po jednej lub dwie komórki, z których następnie wyhodowali kolonie komórek macierzystych. Z czasem rozwiną się z nich mięśnie, nerwy albo komórki różnych układów ludzkiego organizmu czy narządy.

– Pobieranie jednej komórki z ośmiokomórkowego zarodka jest rutynowym działaniem w diagnostyce preimplantacyjnej, czyli w badaniach, którym poddawane są zapłodnione w warunkach in vitro ludzkie zarodki przed wszczepieniem ich do łona matki – wyjaśnia prof. Ewa Bartnik. – Takie badania pozwalają lekarzowi ocenić, czy zarodek nie ma wad genetycznych i czy ma szanse rozwinąć się z niego zdrowe dziecko. Są one szeroko stosowane w zapłodnieniu in vitro, zwłaszcza gdy istnieje podejrzenie, że dziecko może być obciążone wadami genetycznymi albo matka ma więcej niż 35 lat – dodaje pani profesor. Amerykanie więc właściwie nie wymyślili niczego nowego, ale zastosowali znaną metodę pobierania komórek z zarodka.

– Po pobraniu jednej lub dwóch komórek, zarodkowi nie dzieje się żadna krzywda i można go wszczepić do łona matki, gdzie się rozwinie. Nasza metoda nie powinna więc spotkać się z moralnymi zastrzeżeniami, bo nie powoduje śmierci embrionu – cieszy się dr Lanza. – A w dodatku komórki macierzyste będzie można hodować z komórki, którą i tak pobiera się od zarodka do badań genetycznych przed wszczepieniem go do łona matki.

Moralny hamulec

Radość doktora Lanzy jest przedwczesna. I nie chodzi tu o to, że z punktu widzenia naukowego sukces nie jest spektakularny. Kolonie komórek macierzystych udało się wyhodować tylko z dwóch zarodkowych komórek, a eksperymentowi poddano ich kilkanaście. Z medycznego punktu widzenia możliwości zastosowania uzyskanych w ten sposób komórek macierzystych też są ograniczone. Specjaliści uważają, że mogą być wykorzystane tylko u człowieka urodzonego z zarodka, z którego zostały pobrane, lub u osoby blisko z nim spokrewnionej. Inny organizm prawdopodobnie odrzuci obce komórki. A więc to szansa tylko dla osób sztucznie poczętych.

Metoda doktora Lanzy wcale nie jest wolna od moralnych zastrzeżeń, ponieważ pozwala pozyskiwać komórki macierzyste jedynie od embrionów zapłodnionych in vitro. Może więc zostać zaakceptowana tylko przez zwolenników sztucznego zapłodnienia. W moralnej ocenie Kościoła katolickiego zatem nic się nie zmienia. – Ciągle znajdujemy się na obszarze wytwarzania embrionów metodą in vitro, i już to samo w sobie jest czynnikiem negatywnym z punktu widzenia argumentacji bioetycznej – komentuje amerykański eksperyment bp Elio Sgrecia, prezes Papieskiej Akademii „Pro Vita”, i przypomina, że Kościół sprzeciwia się podobnym manipulacjom na ludzkich embrionach.



Gość Niedzielny 37/2006