publikacja 06.09.2004 00:41
Według starożytnej legendy, 14 września 1678 lat temu grupa robotników znalazła koło Golgoty relikwie Krzyża Świętego. Zgodnie z tą legendą doszło do tego w roku 326. Robotnicy szukali relikwii na polecenie świętej cesarzowej Heleny, która właśnie odwiedziła Jerozolimę. .:::::.
Wreszcie obok Golgoty pracownicy znaleźli cysternę, która była zasypana najróżniejszymi śmieciami. Spod grubej warstwy śmieci wydobyli... potrzaskane kawałki drewnianych krzyży.
Wyglądało na to, że Rzymianie wrzucali do tej starej cysterny zużyte krzyże. A właściwie tylko części krzyży: poziome belki, które skazańcy na własnych grzbietach wnosili na Golgotę. Pionowa belka krzyża, czyli wysoki i masywny pal, była na Golgocie na stałe. Niestety, znalazcy nie mieli żadnej pewności, że któryś z kawałków drewna to właśnie krzyż Pana Jezusa. Rzymscy żołnierze ukrzyżowali przecież w tym miejscu wielu ludzi. To było miejsce straceń zapewne nawet i 40 lat po śmierci Jezusa.
Nad znalezionymi fragmentami drewna zebrali się ludzie, przyszedł nawet biskup Jerozolimy. Zgromadzeni przestali mieć wątpliwości, czy to rzeczywiście TEN krzyż, kiedy nastąpił cud. Krzyży zaczęła bowiem dotykać ciężko chora kobieta. Kiedy dotknęła kolejnego z nich, natychmiast doznała uzdrowienia.
Tak przynajmniej twierdzą pisarze, którzy opisali tę historię. Niejaki Hermiasz Sozomen zapisał ją jednak dopiero sto lat później.
Czy znalazła je Helena?
Czy odnalezienie relikwii rzeczywiście tak wyglądało? Historycy Kościoła mają wątpliwości. I, jak to historycy, szukają w opowieści Hermiasza Sozomena słabych punktów.
Najważniejszy słaby punkt to milczenie na temat relikwii słynnego ojca Kościoła, Euzebiusza z Cezarei. Euzebiusz żył właśnie w czasach cesarzowej Heleny. W dodatku miał doskonałe zdanie o cesarzowej i o jej synu, cesarzu Konstantynie. Nigdy nie marnował okazji, żeby ich pochwalić. Szczegółowo opisał na przykład, jak Konstantyn kazał zburzyć pogańską świątynię Jowisza i Wenus, którą Rzymianie zbudowali w II wieku dokładnie w miejscu Golgoty i Świętego Grobu. Opisał, jak z woli cesarza zaczęła powstawać w tym samym miejscu wspaniała, chrześcijańska bazylika. - Jednak o odnalezieniu krzyża Euzebiusz w ogóle nie wspomniał. A to znaczy, że o takim fakcie wcale nie wiedział - mówi ojciec Henryk Pietras, krakowski jezuita i historyk Kościoła. Sądzi on, że odnalezienie relikwii zostało cesarzowej Helenie po stu latach niesłusznie przypisane.
- Były to relikwie, które w 988 roku bizantyjska księżniczka Anna przywiozła do Kijowa. Anna przyjechała z Konstantynopola na swój ślub z księciem ruskim Włodzimierzem Wielkim - mówi ksiądz Błaszczyk. Do Polski, do Lublina, relikwia trafiła prawdopodobnie na początku XV wieku, kiedy Ruś należała do Wielkiego Księstwa Litewskiego. Historycy podejrzewają, że Polacy wywieźli wtedy relikwię z Kijowa z powodów politycznych: żeby uprzedzić prawosławnego patriarchę, który chciał zabrać ją do Moskwy.
Niestety, przed trzynastu laty lubelski kościół dominikanów został obrabowany. Relikwie zniknęły. Jeśli kradzież zlecił jakiś szalony kolekcjoner, relikwie mogą teraz gdzieś w świecie być. Gorzej, jeśli złodzieje chcieli tylko zdobyć i przetopić relikwiarz. Zresztą wcale by się przy tym nie obłowili, bo relikwiarz nie był złoty, a tylko pozłacany.
To byłoby nic nie warte
Czy Pan Jezus skonał rzeczywiście na tym krzyżu, który został znaleziony w starożytności?
Ksiądz Jan Kracik z Krakowa, historyk Kościoła i autor książki ”Relikwie”, uważa, że trudno to jednoznacznie rozstrzygnąć. - Dysponujemy na ten temat tylko starożytnymi przekazami. Więc dzisiaj nie ma możliwości udowodnienia, czy to z całą pewnością TEN kawałek drewna. Już do tego nie dojdziemy. Ale powiem panu, że to wcale nie jest takie ważne - mówi. - My przecież i tak nie czcimy tego drewna z relikwii. Bo to byłby kult jakiegoś talizmanu, to byłoby nic nie warte. A my przecież czcimy to, co się na tym drewnie dokonało! Czcimy Pana Jezusa, a nie Jego krzyż - dodaje ksiądz Kracik.
Choć ksiądz Kracik nie wie, czy te relikwie są autentyczne, to ma jak najlepsze zdanie o modlitwie przed relikwiami Krzyża Świętego. - Człowiek jest tak skonstruowany, że ten kawałek drewna pomaga nam się skupić - mówi. - W sprawie niektórych relikwii można stwierdzić, że są nieautentyczne. Na przykład wiadomo z całą pewnością, że grób świętego Jakuba w hiszpańskiej Composteli jest nieautentyczny. Ale te kości w grobie nie są takie ważne. Naprawdę ważne i fantastyczne jest, że tysiące ludzi przeżywa w Composteli obecność Apostoła - dodaje.
Według księdza Kracika ważne są ludzkie intencje. - Żołnierzom poległym i zaginionym w II wojnie światowej rodziny też budują symboliczne groby. Te groby są przecież puste. Ale przypominają o zmarłym i gromadzą bliskich, którzy tam się modlą - mówi. Ksiądz Kracik dodaje, że z modlitwą w sanktuariach Krzyża Świętego jest podobnie.
Gość Niedzielny 37/2004