Marzenie Indiany Jonesa

Leszek Śliwa

publikacja 23.01.2005 11:15

Grotę św. Jana Chrzciciela, a także miejsca cudów Chrystusa w Kanie Galilejskiej i przy sadzawce Siloe odkopali rzekomo archeolodzy w ostatnim półroczu. Czy to epokowe odkrycia czy… zwykłe fałszerstwo? .:::::.

Marzenie Indiany Jonesa

Regularnie kilka razy w roku czytamy o kolejnym odkryciu w Palestynie, reklamowanym jako „najważniejsze wydarzenie w archeologii biblijnej od wielu dziesiątków lat”. – Podchodzę do tych sensacji z rezerwą. Niestety, wielu kolegów ulega pokusie wystąpienia w telewizji i dostania się na pierwsze strony gazet. Każdy też chciałby znaleźć coś ważnego. No cóż, nawet w zwykłym archeologu drzemie Indiana Jones – komentuje dr Przemysław Nowogórski z Katedry Archeologii Palestyny Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.

Sprytne fałszerstwo

Przestrogą dla naiwnych są losy „sensacyjnych” znalezisk z 2002 roku: ossuarium (czyli urny na kości zmarłego) z inskrypcją „Jakub, syn Józefa, brat Jezusa” oraz kamienia z inskrypcją Joasza o remoncie świątyni Salomona w VIII w. przed Chr. Kilka miesięcy później badania laboratoryjne wykazały, że obie inskrypcje zostały wyryte całkiem niedawno, a fałszerz spreparował je tak zręcznie, by oszukać archeologów. – Przykra wpadka zdarzyła się wtedy nawet wybitnemu uczonemu z paryskiej Sorbony, prof. André Lemaire, który dał się nabrać – mówi dr Nowogórski. – W tym przypadku nie ma mowy o nieuczciwości uczonego. Po prostu archeologia biblijna od czasu odkrycia w Qumran nie dokonała nic naprawdę znaczącego. Wszyscy czekają więc na wielką sensację.

W Qumran w 1947 roku odkryto niezwykle cenne rękopisy z czasów biblijnych. Obecnie wiele ekip archeologów co roku próbuje znaleźć coś równie ważnego. Bo przecież nie ustalono jeszcze większości miejsc wydarzeń opisanych w Piśmie Świętym. – Przewodnicy w Izraelu pokazują wprawdzie turystom miejsca związane z działalnością Jezusa, ale na przykład w Jerozolimie tylko Grób Boży można uznać za prawidłowo wskazany, choć i w tej sprawie niektórzy uczeni mają inne zdanie – komentuje dr Nowogórski.

Równanie z czterema niewiadomymi

Ostatnie pół roku przyniosło trzy sensacje. Najpierw ogłoszono, że w jednej z grot w pobliżu Ain Karim znaleziono malowidła przedstawiające św. Jana Chrzciciela. Jedno ukazuje człowieka we włosiennicy, trzymającego laskę, a drugie naczynie oparte na trójnogu. W grocie był także kanał i basenik na wodę oraz kamień z wgłębieniem służący do namaszczania nóg.

Odkryto także sterty potłuczonych naczyń.
Odkrywca groty, dr Simon Gibson, w czasie badań poprosił o wyrażenie opinii na temat znaleziska ks. prof. Andrzeja Strusa sdb. Ks. Strus ocenił, że grota kryje zbyt wiele niewiadomych, by wiązać ją z osobą św. Jana Chrzciciela. Malowidła pochodzą z IV–V po Chr. Brak symboli chrześcijańskich nakazuje szczególną ostrożność w interpretacji. Gibson zlekceważył te uwagi.

– Sugerując, że to Jan Chrzciciel, dr Gibson puścił po prostu cugle wyobraźni i pozwolił sobie na rozwiązanie równania z czterema niewiadomymi. Zasada niedopuszczalna w matematyce jest równie aktualna w archeologii – twierdzi ks. prof. Strus.

Kana i Siloe?

Prawie jednocześnie ogłoszono dwa kolejne odkrycia. W Kafr Kanna w pobliżu Nazaretu odkopano pozostałości zabudowań. Od razu oświadczono, że to miejsce uczty weselnej w Kanie Galilejskiej, podczas której Jezus zamienił wodę w wino.

W okolicach Jerozolimy natomiast odnaleziono pozostałości po sadzawce ze schodami, które liczą sobie 2400 lat. Świat obiegła wieść, że to sadzawka Siloe, przy której Chrystus uzdrowił niewidomego. Wiadomo bowiem, że miejsce obecnie znane jako sadzawka Siloe, masowo odwiedzane przez pielgrzymów i turystów, ma tylko 1600 lat.

– Na tej zasadzie każdy dom w Kafr Kanna liczący ponad 2000 lat można uznać za miejsce wesela w Kanie Galilejskiej, a każdą sadzawkę za Siloe. Myślę, że odkrywcy mijają się z prawdą – ocenia dr Nowogórski.



Gość Niedzielny 4/2005