Arka Noego- mit czy rzeczywistość?

Łukasz Adamski, publicysta Frondy

publikacja 02.01.2009 08:40

Na tropie zaginionej Arki.

Arka Noego- mit czy rzeczywistość?

Od wieków „Arka Noego” fascynowała badaczy, archeologów, historyków, ludzi związanych z Kościołem jak i osoby świeckie. Sama przypowieść o potopie istnieje w kilku przekazach starożytnych j jest obecna w trzech największych religiach świata- Chrześcijaństwie, Judaizmie i Islamie. Z Biblii dowiadujemy się, że Noe zbudował Arkę z drzewa cyprysowego a ponadto „ Ma być trzysta łokci długa, pięćset łokci szeroka i trzydzieści łokci wysoka. Zrób przykrycie dla arki, wielkości jednego łokcia, przepuszczający światło. Zrób wejście z boku oraz dolne, środkowe i górne piętro. […] Wejdź więc do arki z twymi synami, żoną i synowymi. Wraz z tobą niech wejdzie do arki po parze wszystkiego, co żyje, z wszelkiej istoty cielesnej, samiec i samica, aby ocalały. Niech więc wejdą po parze wszelkie gatunki ptaków, bydła, płazów, aby ocalały. Weź sobie także wszelkiego pożywienia, którym się karmisz i zrób sobie zapasy abyś miał pokarm dla siebie i dla nich” Rdz 6,15-22. Po 40 dniach potopu arka osiadła na górach Ararat. Stamtąd Noe zawierając nowe przymierze z Bogiem rozpoczął nową erę ludzkości.

Potop

Przypowieść o potopie była różnie w historii ludzkości odczytywana. Z jednej strony trzymano się wersji dosłownej i traktowano ją jak opowieść ściśle historyczną. Z drugiej strony Chrześcijanie byli świadomi przenośni i literacko-teologicznego charakteru dzieła. Naiwnie dosłowne traktowanie Pisma Świętego wynikało albo z braku krytyki tekstu albo często fundamentalizmu protestanckiej wizji tworzenia Biblii. Jak pisze prof. biblistyki Michał Wojciechowski w książce „Pochodzenie świata, człowieka, zła” , „ Gdy ludzie wyobrażali sobie, że Bóg dyktował księgi biblijne słowo po słowie, widzieli w nich rodzaj protokołu przyszłych wydarzeń. Tymczasem natchnienie polega na tym, że Bóg przekazuje ludziom treść Objawienia, ale ludzie spisują je ludzkimi słowami, stosując istniejące w danym czasie sposoby pisania i obrazy.” Dzięki archeologii i wykopanym pismom klinowym okazało się, że inspiracją dla autora przypowieści o potopie były mity Mezopotamskie. Według kronik Sumeryjskich z potopu uratował się król Ziusidura. Potop był również opisany w starszym o dziesięć wieków od Księgi Rodzaju poemacie o Gilgameszu. Zaś w poemacie „Atrahasis” mamy opowieść o tym jak tytułowy bohater dostaje od bogów zadanie wybudowania łodzi by przetrwać wielką wodę. Podobnie w mitologii greckiej Zeus zsyła na ludzkość potop, który przeżywają małżonkowie Deukalion i Pyrra. Jednak tylko wersja biblijna skłania ludzi do poszukiwania śladów potopu jak i samej Arki Przymierza. Potop był karą za popełnione przez ludzi grzechy i zło. Jest to powieść o tym, że Bóg nie tylko jest sprawiedliwym sędzią grzeszników, ale również wybawicielem sprawiedliwych. W Biblii Bóg nie zsyła potopu z powodu swojej zachcianki i chęci pokazania wyższości jak ma to miejsce w mitologii greckiej. W ujęciu judeo-chrześcijanskim jest to skutek postępowania samego człowieka.

Nigdy nie znaleziono śladów ogólnoświatowych pozostałości po potopie. Autor biblijny mógł pisać o lokalnej powodzi, jak pisze prof. Wojciechowski „ Cała ziemia po hebrajsku znaczy tyle co cały kraj ( a nie kula ziemska)” Podobnie pisze w książce „Rozmowy o Biblii” prof. Anna Świderkówna „ Wspomnienia wielu katastrof wykrystalizowały się w opowieść o jednym straszliwym kataklizmie i o losach tych, którzy z niego cudem ocaleli”. Archeolog angielski, Leonard Wolley, prowadząc w latach 1922-34 wykopaliska w Mezopotamii, natrafił w okolicach miasta Ur na 3 metrową warstwę mułu. Zdawało mu się, że odnalazł historyczny dowód potopu. Niedługo potem okazało się jednak, że w innych pobliskich miastach nie było żadnej powodzi. A muł nie pokrył nawet całego miasta Ur. Jednak naukowcy odkryli, że około 5500 roku przed Chrystusem w miejscu obecnego Morza czarnego znajdowało się leżące w głębokiej depresji jezioro. Możliwe, że trzęsienie ziemi sprawiło, że z obecnej cieśniny Bosfor popłynęła wielka fala wody, która podniosła o ponad 150 metrów tafle jeziora i spowodowała wielkiego rozmiaru powódź. Należy pamiętać, że w owych czasach geografia nie była rozwinięta i taki kataklizm odbierano jako zdarzenie ogólnoświatowe.

Miejsce spoczynku Arki

O losach Arki po ustąpieniu potopu Biblia mówi tylko tyle, że osiadła na górze Ararat, która obecnie stanowi zamieszkałą przez Kurdów część Turcji. Miejsce to dzisiaj jest bardzo popularnym magnesem na turystów pragnących wrażeń i bliskiej obecności miejsca spoczynku osławionej łodzi. Jednak archeolodzy lekceważą doniesienia o przetrwaniu drewnianej konstrukcji arki. Ich oponenci zwracają uwagę na to, że przedpotopowe drewno żywiczne miało niezwykłą wytrzymałość i jest możliwe by nie rozłożyło. Nie znajdujemy w Biblii poparcia teorii, że Bóg zachował arkę Noego jako świadectwo dla przyszłych pokoleń. Istnieją jednak ludzie, którzy twierdzą, że znaleźli Arkę. Mimo braku jakichkolwiek dowodów na to, nazywają siebie poważnymi badaczami i naukowcami. Ich ekspedycje ograniczały się do regionu wschodniej Turcji. Ogólnie pomija się fakt, iż nazwa góry jest pokrewna ze starożytnym określeniem Uraratu, które oznacza cały górzysty pas na północ od Mezopotamii. Nie wiadomo, więc do końca jaką górę autor biblijny miał na myśli. Istnieją dwie góry Ararat- mniejsza i większa. Obie są pochodzenia wulkanicznego i wznoszą się wysoko nad okolicą. Szczyty gór są przez okrągły rok oblodzone i pokryte śniegiem. Kilka lat temu lodowiec pokrywający górę Ararat przez bardzo ciepłe lato na tyle się nadtopił, że spod lodu wyłonił się duży obiekt. Zdjęcia satelitarne pokazały, że na wysokości 4700 m n.p.m. można dojrzeć obiekt przypominający spory statek. Profesor Uniwersytetu Richmond w Wirgini Porcher Taylor, który zlecił analizę zdjęć ekspertom amerykańskiej marynarki wojennej potwierdza, że obiekt może być dziełem człowieka. Eksperci jednak podkreślają, że obiekt może być rozbitym samolotem, chociaż rząd Turecki nigdy nie potwierdził katastrofy samolotu w tamtych okolicach. Trudno jednak wierzyć istnienie ponad 150 metrowego aeroplanu a taka wielkość odpowiadałaby opisowi biblijnemu- Arka ma 300 łokci a jeden łokieć to koło 0,52 m. Inną ciekawostką potwierdzającą przypuszczenia zwolenników istnienia szczątków Arki jest znaleziony w okolicach góry drewno, które nie mogła się tam znaleźć z powodu braku drzew na takiej wysokości.

Poszukiwacze zaginionej Arki

W ciągu minionych 50 lat kilkanaście ekip badawczych próbowało dotrzeć na szczyt góry Ararat. Ciekawe jest to, że wszystkie fotografię, które jej zrobiono są tajemniczo nie wyraźne albo w niewyjaśniony sposób zaginęły. Fernand Navarra, francuski przemysłowiec opisał w książce wyniki czterech swoich ekspedycji między rokiem 1950 a 1969. Twierdzi on, że w roku 1955 znalazł w głębokiej szczelinie kawałki obrobionego i zdobionego drewna. Dzieląc kawałek na mniejsze części przywiózł go w plecakach do Europy. 14 lat później badacz wrócił na górę Ararat i wraz z ekipą badawczą znalazł kolejne kawałki drewna. W Europie znalezisko uznano za dowód na istnienie Arki. Entuzjazm rozwiały jednak specjalistyczne badania materiału metodą węgla 14C. Wyniki pokazały, że drewno ma kilkaset lat i pochodzi z naszej ery. Jednak nowsze badania wykonane przez Muzeum Historii Naturalnej w Paryżu i na wydziale antropologii i studiów prehistorycznych uniwersytetu w Bordeaux sugerują, że drewno może pochodzić ze starożytności. Mało jednak prawdopodobne by było tak stare jak podaje Biblia. Innym rzekomym naocznym świadkiem istnienia Arki był sierżant amerykańskiej armii Ed Davis. Podczas II wojny światowej stacjonował on ze swoją jednostką w Ramadanie w Iranie. Davis zaprzyjaźnił się z tubylcem-Badim, który pracował dla amerykanów jako kierowca. Jego rodzina mieszkała u podnóża góry i podobno wielokrotnie, przy dobrej pogodzie widziała wielką łódź wystającą ze szczytu. Badim zabrał sierżanta kilometr od miejsca spoczynku Arki. Davis twierdził, że nie dotknął Arki z powodu złej pogody, która uniemożliwiła wejście na sam szczyt ale bardzo wyraźnie widział jej szczątki. Po zakończeniu wojny, Davis napisał w swoim przewodniku, że widział Arkę przełamaną na pół. Opisał ,że miała 3 piętra i około 50 pokoi. W swoich wspomnieniach napisał: „Mimo tego, że nikt mi nie wierzy to śnie o tym, co widziałem każdej nocy”. Wielu badaczy i poszukiwaczy arki uznało relacje Davisa za wiarygodną. Twierdzą, że gdyby rząd Turcji zezwolił im na swobodny dostęp do góry, odkryliby arkę w oparciu o informacje dostarczone przez Davisa. Latem 1960 roku turecka grupa badaczy „Fundacja Badań Archeologicznych” ustaliła po badaniach, że statek opisany przez Davisa jest naturalnym obiektem skalnym, powstałym w wyniku trzęsienia ziemi. Nie zniechęciło to jednak innych badaczy do ekspedycji. Nawet Komunistyczne Chiny mają swoich odkrywców Arki Noego. Boaz Lee- pastor jednego z kościołów ewangelickich i jego parafianin Andrew Juan twierdzą, że odkryli szczątki statku 18 kilometrów od uważanego oficjalnie za miejsce spoczynku odłamków biblijnej łodzi. Chińczycy utrzymują, że dotarli w 2004 roku na Ararat po ścieżkach wskazanych im przez Kurdów. W wywiadzie dla hongkongskiej gazety powiedzieli, że zobaczyli drewnianą, zlodowaconą platformę z fragmentami ścian na jej bokach. Przypominało im to ogromną, drewnianą skrzynkę. Tym razem podróżnicy nagrali ekspedycję na kamerze wideo, ale jak to zwykle bywa w trakcie filmowania znaleziska, niesamowita siła zniszczyła kamerę. Jedynymi dowodami na rewelację Chińczyków są rozmazane i mętne zdjęcia z widocznym za ich plecami zaśnieżonym stokiem i niewyraźną czarną plamą. Odkrywcy planują kolejną ekspedycję w celu sfilmowania Arki. Pierwszą osobą, która przekonywała ,że posiada zdjęcia Arki był inżynier górnictwa Geogre J. Green. W 1952 roku przelatując helikopterem w pobliżu góry Ararat dojrzał coś co wyglądało jak wielki statek. Swoje fotografie pokazał 30 osobom, ale żadna z osób nie potwierdziła później, że na pewno widziała statek. Mimo namacalnego dowodu, nigdy nie udało mu się zorganizować ekspedycji. Zdjęcia przepadły na zawsze wraz ze śmiercią Green’a, który został zamordowany w Gujanie. Nawet słynny astronauta Jamek Irwin zrobił kilka zdjęć obiektowi, ale i jego fotografie okazały się również niewyraźne.

 

Spiskowa teoria dziejów czy zjawisko przyrodnicze?

W związku z licznymi, niewyjaśnionymi doniesieniami o odkryciu Arki, powstaje coraz więcej spiskowych teorii o ukrywaniu przez „złe siły” biblijnej prawdy. Jedna z teorii głosi, że to CIA chroni dostępu do skarbu góry Ararat, ponieważ znalezisko jest strategiczne dla obrony USA.( cokolwiek to znaczy) Jeszcze inny twierdzą, że to rząd Turcji broni dostępu do tego miejsca i dlatego okolice miejsca spoczynku Arki są 24 godziny na dobę patrolowane przez wojsko. Podobno rząd Turcji buduje nawet autostradę łączącą obiekt ze stolicą kraju. Miłośnicy spiskowych teorii powołują się na badacza Ronalda E. Wyatta który odkrył w okolicach góry osiem monumentalnych obelisków z zachowanymi śladami liter kutych w złocie. Wyatt przywiózł ze sobą nawet próbki różnych elementów. Stowarzyszenia odkrywców i koła naukowe uznały go za szarlatana i odcięły się od głoszonych przez niego rewelacji. Wyatt nie zniechęcił się negatywnym odbiorem swoich badań i brnął głębiej w swoje przemyślenia. Zwrócił on uwagę, że dolina leżąca w pobliżu Arki nazywana jest przez tubylców- „Doliną ośmiu”, co według niego odnosi się do liczby osób, które przebywały na Arce. Wioska leżąca na dole góry nazywa się „Kruk na lądzie”- jest to nawiązanie do wypuszczenia przez Noego kruka by sprawdzić ustapienie potopu. Teorię te starał się obalić Charles Betlitz, który w swojej książce „ Zaginiony świat Noego” dowodzi, iż na górze Ararat rzeczywiście znajdują się szczątki statku, ale należącego kiedyś do władcy tych ziem Malika Szacha, który opływał jezioro otaczające górę. Berlioz również uważa, że osławiona platforma wystająca ze skały jest częścią wulkaniczną częścią góry. Watt jako dowód na znalezienie Arki przywiózł ze sobą próbki kamiennych kotwic. Dokładne badania przeprowadzone przez znawcę historii Armenii doktora Abrahama Tierana wykazały, że kamienie nazywają się w tamtym rejonie „khaczkary” i są rytualnymi symbolami pogańskiego kultu. Wszystkie badania wydają się sugerować, że znalezisko jest zwykłym wytworem geologicznym.

Po co nam Arka Noego?

Odnalezienie Arki Noego podobnie jak istnienie biblijnej Arka Przymierza, Świętego Grala, Zakonu Syjonistów czy Ewangelia Judasza wpisują się w tendencję człowieka do chęci poznania niedostępnych mu tajemnic. Nie można deprecjonować ludzi twierdzących, że Arkę Noego widziały. Aczkolwiek część z nich z pewnością nie znajdując szukanego skarbu w celu wykorzystania swoich pięciu minut sławy, czy chęci zarobienia na wspomnieniach i wywiadach zawsze będzie mamić ludzi. Inni jednak jak sierżant Ed Davis poświęcili całe swoje życie na udowodnienie swoich odkryć. Możliwe jest, że niektórzy badawcy tak bardzo wierzyli w istnienie Arki na górze Ararat, że ich podświadomość nie pozwoliła im widzieć w obiekcie nic innego jak właśnie biblijny statek. Z pewnością ogłaszane sensacyjne doniesienia o znalezieniu przez kolejne grupy badaczy Arki, może tylko zainteresować ludzi historiami biblijnymi i w konsekwencji pogłębić samą wiarę. Jak mówi „Ozonowi” Archeolog biblijny Prof. ks. Bogdan Wiktor Matysiak ( patrz wywiad w ramce) „Krocząc śladami Arki Noego poznaje się dogłębnie geografię danego terenu, kulturę, historię, cywilizację i społeczności tam mieszkające. To wszystko może tylko przyczynić się do lepszego poznania przeszłości sprzed kilku tysięcy lat oraz do zbudowania pomostu łączącego ją z czasami teraźniejszymi”. Z drugiej strony należy pamiętać, że odkrywcy niejednokrotnie wykazywali się brakiem znajomości źródła informacji o Arce- Piśmie Świętym. Przez nieznajomość kontekstu historycznego i teologicznego nie rozpoznawali właściwie znalezionych na górze przedmiotów. Nie znając kultury i sposobu pisania w czasach powstawania ksiąg starotestamentalnych mylili fakty i przeinaczali treść przypowieści o Noe’m. A znalezienie Arki posługując się samą Biblią jest możliwe, nie zapominajmy, że Henryk Schliemann pod koniec XIX wieku odkrył Troję na wzgórzu Hisarlik, posługując się jedynie opisami z "Iliady" Homera.

Łukasz Adamski



Artykuł pochodzi ze
strony Autora . Ukazał się również w tygodniku "Ozon".
Serdecznie dziękujemy za zgodę na publikację tekstu na łamach serwisu.